Dermatic.pl Aesthetic Business

Pielęgniarki i położne w swych gabinetach estetycznych

venome xxl 1200x300
, ten tekst przeczytasz w: 8 minuty
Przedstawialiśmy wcześniej drogę pielęgniarek i położnych do rozpoczęcia praktyki w branży beauty. Teraz o początkach we własnym biznesie. Podpowiadamy też skąd wziąć pieniądze na działalność i jakie wymagania funkcjonalno-użytkowe powinien spełniać gabinet.

rozmawiał Jakub Wojtaszczyk

Trudności

Pytani o największe trudności w rozpoczęciu przez pielęgniarki i położne praktyki w branży beauty, Katarzyna Kowalska i Marcin Jachimiak ze Stowarzyszenia Pielęgniarki Cyfrowe odpowiadają:

Trudności przede wszystkim sprawia niejasna sytuacja prawna dla zabiegów medycyny estetycznej i chaos informacyjny z nią związany. Ogromne koszty sprzętowe, a co za tym, idzie ryzyko niepowodzenia przedsięwzięcia, również nie sprzyjają podjęciu decyzji w podjęciu działalności w tej dziedzinie. Obecnie takie usługi wykonujemy w prywatnych gabinetach, a to wiąże się również z odpowiednim spełnieniem warunków formalno-prawnych.

Kolejną przeszkodą do pokonania jest zdobycie klientów i klientek, co zwłaszcza na początku drogi zawodowej może być trudne. Przedstawiciele Stowarzyszenia Pielęgniarki Cyfrowe zauważają:

Pielęgniarki podlegają zakazowi reklamy. Możemy tylko udzielić informacji o istnieniu takiej praktyki oraz zakresie usług. Dobrym sposobem może być publikacja – po uzyskaniu zgody pacjenta – dokumentacji zrealizowanych zabiegów i jego efektów potwierdzających umiejętności i kwalifikacje, aby wyeksponować swoją wiedzę i doświadczenie zawodowe. Pacjent po trafionej i skutecznej terapii, będzie naszą najlepszą reklamą.

Beata Stępień
Jak wyglądały początki w branży medycyny estetycznej?

Oddajmy głos pielęgniarkom. Anna Markiewicz z gabinetu AnMed w Gostyninie tak wspomina swoje pierwsze kroki: – Trudnością z rozpoczęciem tego rodzaju pracy było pozyskanie klientek i klientów, którym zabiegi z zakresu medycyny estetycznej kojarzyły się z kliniką i wykonującymi je lekarzami. A tu nowość – pielęgniarka. Wykorzystałam to, że rozpoczynając działalność byłam pierwsza na tutejszym rynku. Wiedza, jaką posiadałam z racji wykonywanego zawodu, kursy, wsparcie placówki szkolącej spowodowały, że klienci mi zawierzyli. Moimi pierwszymi klientkami były koleżanki i znajome. To one stały się moimi wizytówkami.

Natomiast Beata Stępień z B Clinic w Łodzi mówi: – Na początku współpracowałam z kliniką mojego przyjaciela. Dlatego opierałam się o bazę klientów tego miejsca. Dziś zdobywam nowe osoby z polecenia. Pacjenci stali się moją wizytówką. To najlepsze rekomendacje.

Obecność w social mediach

Dla większości rozmówczyń niezwykle pomocne okazały się social media. To w nich Aleksandra Gergeby-Thim publikowała efekty „przed i po” swoich klientów i klientek, co przyciągało kolejne osoby. Wiele trafiło też z polecenia. Również Alicja Śliwa korzystała z mediów społecznościowych. Swoją praktykę zaczynała od powiększania ust, mezoterapii i lipolizy oraz zabiegów z wykorzystaniem osocza bogatopłytkowego. W taki sposób budowała bazę klientów.

Izabela Robak opowiada: – Pierwsze kroki w pracy i doświadczenia w medycynie estetycznej były dla mnie troszkę trudniejsze. Miałam wątpliwości czy będę potrafiła właściwie ocenić rodzaj cery i potrzeby skóry. Czy będę potrafiła nawiązać kontakt z klientką i przekazać jej istotne sprawy dotyczące jej skóry, przygotowania do zabiegu i pielęgnacji po. Systematyczna praca, wspaniałe osoby, które spotykałam na swojej drodze, sprawiły jednak, że moje wątpliwości szybko się rozwiały.

Natomiast Izabela Politańska tak wspomina swoje początki: – Zaczynałam od podstawowych zabiegów, czyli mezoterapii mikroigłowej oraz igłowej, a także podstaw modelowania i powiększania ust. Z czasem rozszerzałam swoją ofertę o kolejne zabiegi. Poszukiwanie klientek nie było na początku proste, bo większość osób kieruje się wyborem zabiegowca porównując efekty prac, których po prostu na początku kariery jest niewiele. Kilka lat temu media społecznościowe nie były jeszcze aż tak popularne, szczególnie Instagram, który aktualnie jest wizytówką wielu firm. Zatem trzeba było zabiegać o każdego klienta, a z zasadzie klientkę, bo mężczyźni byli w gabinecie rzadkością.

Uwierzyć w siebie

Politańska zauważa też, że najtrudniejsze było uwierzenie w siebie i zaczęcie praktyki. Wyszła jednak ze sfery własnego komfortu. Dodaje: – Wszystkie informacje musiałam wyszukiwać sama i to pochłonęło sporą ilość czasu. Cała logistyka jak zaplanować pracę w gabinecie, wyposażenie, preparaty, od jakich szkoleń zacząć, poprzez kwestie księgowe i formalne. Stresujące były dla mnie pierwsze wizyty, bo jest to jednak troszkę inna specyfika pracy i zupełnie inny rodzaj pacjenta. Oczywiście wszystko jest kwestią czasu.

Dla Klaudii Kątniak, która zaczynała niemal 10 lat temu, dużą przeszkodą było przekonanie bliskich, że jej wybór ma sens. Wspomina, że w tamtym czasie medycyna estetyczna nadal stanowiła tabu, a także niewiele osób – zwłaszcza pielęgniarek – interesowało się tą branżą.

Studio Romantic/shutterstock.com

Zaczynałam od zabiegów z zakresu mezoterapii, mikromezoterapii, peelingów medycznych i powiększania ust. Pierwsze prace, które wykonałam, mimo doświadczenia w pracy z igłą, były na pewno stresujące. W końcu każdy ruch definiuje efekty zabiegowe, a w przypadku modelowania ust – zdradza opanowanie ręki i wyczucie estetyki. Pozyskiwanie klientów odbywało się głównie drogą „pantoflową”. Do dziś ta forma jest bardzo popularna. Natomiast pierwsze prace wykonałam na koleżankach i bliskich – mówi.

Dajana Orlowska–Malarz zaczynała od wypełniaczy ust i zmarszczek. Osoby pojawiały się u niej z polecenia, ponieważ w tamtym czasie ogłaszanie się w mediach społecznościowych nie było tak rozpowszechnione. Pytana o najtrudniejsze aspekty pracy w branży medycyny estetycznej  opowiada o często nierealistycznych oczekiwaniach klientów i klientek.

– Bazuję na medycynie regeneracyjnej, nie wszystko da się zrobić. Szczególnie wtedy, gdy pacjent trafi do mnie odrobinę „za późno”. A oczekiwania co do efektów już po jednym zabiegu ma bardzo wysokie. Oczywiście staram się naświetlić z góry czego możemy oczekiwać. Jestem bardzo uczciwa w tym co robię, ale niestety nie wszyscy rozumieją, że takie zabiegi to raczej maraton, a nie sprint – zwierza się.

Zabiegi estetyczne plus pielęgniarstwo

Większość rozmówczyń łączy pracę w gabinecie medycyny estetycznej z pracą pielęgniarki w przychodniach POZ i szpitalach. Raczej nie rezygnują z początkowo wyuczonego zawodu, tylko doszkalają się. Uczęszczają na kursy z medycyny estetycznej.

Aby w pełni świadomie i odpowiedzialnie zacząć działać w tej branży, potrzebowałam pogłębić i rozszerzyć moją wiedzę o wszystkie aspekty związane z samodzielnym wykonywaniem zabiegów estetycznych. Początkiem tej drogi były studia podyplomowe z Dermatologii w Nowoczesnej Kosmetologii. Następnie liczne kursy, szkolenia i konferencje poświęcone medycynie estetycznej – wspomina Izabela Politańska.

Aleksandra Gergeby-Thim

Medycyna estetyczna wynikła płynnie z pielęgniarstwa. Dodatkową wiedzę zdobywałam na kursach, szkoleniach stacjonarnych i online, wykładach czy konferencjach naukowych. Czytałam też czasopisma z branży medycznej – dodaje Aleksandra Gergeby-Thim. I zauważa, że również pielęgniarstwa nie uczy się tylko na studiach, ale też na dodatkowych kursach, szkoleniach, sympozjach naukowych.

Podobnie uważa Alicja Śliwa: – Ukończenie studiów pielęgniarskich nie wystarcza, aby stać się ekspertem w dziedzinie zabiegów estetycznych. Trzeba szkolić się i poszerzać swoje umiejętności. Szukałam różnych kursów i szkoleń w internecie. Zaczęłam od powiększania ust, a następnie zainteresowałam się innymi zabiegami. Dzięki mojemu wykształceniu medycznemu potrafiłam ocenić ryzyko powikłań oraz zwracałam uwagę na antyseptykę, co jest szczególnie ważne w przypadku zabiegów estetycznych. Nauczyłam się też jak rozpoznać pseudokursy, aby uniknąć niebezpieczeństwa dla pacjentów.

Natomiast Beata Stępień zauważa, że zarówno studia pielęgniarskie, jak i lekarskie w podstawie programowej nie przygotowują do zabiegów estetycznych w kontekście procesów starzenia się skóry. Dlatego, mimo studiów magisterskich z pielęgniarstwa i specjalizacji z tej dziedziny, skończyła studia magisterskie z kosmetologii.

Małe kroki

– Dobrym sposobem na rozpoczęcie działalności jest metoda „małych kroków”. Oznacza to, by założenia biznesowe nie zakładały sukcesu „tu i teraz”. Na pracę w swoim gabinecie poświęcić dwa dni w tygodniu, a pozostałe dni pracować w szpitalu na oddziale dermatologii, chirurgii czy bloku operacyjnym. Poczucie stabilizacji i kontaktu z inną specyfiką pracy daje szersze spojrzenie na własne działania. Nie wolno zapominać, że medycyna nie jest zero-jedynkowa. Warto mieć zaplecze merytoryczne, by w razie potrzeby móc się konsultować. Rozumiemy, że może być niełatwo wypracować sobie taką metodę pracy, ale osobiście uważamy ją za najbardziej skuteczną – zalecają Kowalska i Jachimiak ze Stowarzyszenia Pielęgniarki Cyfrowe.

Izabela Robak wspomina: – Ukończyłam szereg kursów z medycyny estetycznej. Zaczynałam od mezoterapii igłowej. Zaraz po ukończeniu każdego z kursów omawiałyśmy i opracowywałyśmy  z córką w gabinecie nasze standardy i procedury zabiegowe. Następnie wprowadzałyśmy zabiegi do gabinetu. Po mezoterapii kolejno ukończyłam kursy z osocza bogatopłytkowego oraz fibryny oraz stymulatory tkankowe. Cały czas pogłębiam wiedzę zarówno z technik wykonywanych zabiegów, jak i preparatów używanych do zabiegów.

Skąd wziąć pieniądze na działalność i kursy w branży estetycznej?

Na przykład warto skorzystać z oferty Krajowego Funduszu Szkoleniowego (KFS). Jak czytamy na stronie: „[KFS] został utworzony ze środków Funduszu Pracy z myślą o wsparciu kształcenia ustawicznego pracodawców oraz pracowników. Jego głównym celem jest zapobieganie utracie zatrudnienia przez osoby pracujące z powodu kompetencji nieadekwatnych do wymagań dynamicznie zmieniającej się gospodarki. Inwestycja w potencjał kadrowy powinna poprawić zarówno pozycję firm jak i samych pracowników na konkurencyjnym rynku pracy”. Można uzyskać nawet 100% dofinansowania na szkolenia.

Również w Bazie Usług Rozwojowych PARP wyszukać można szereg szkoleń, także tych współfinansowanych.

Większość rozmówczyń zaczynała od współpracy z wieloma miejscami czy podnajmowała łóżko „na godziny”. Stopniowo – ciągle rozszerzając bazę klientów i klientek – dojrzewała w nich myśl o własnym gabinecie. Kiedy czuły (zarówno pod względem klienckim, jak i finansowym), że mogą go założyć – robiły to. 

Własny gabinet?

Większość procedur medycyny estetycznej angażuje naruszenie ciągłości tkanek. Klienci mogą być nosicielami różnych chorób wywołanych przez grzyby, bakterie, wirusy i pasożyty, dlatego każdy klient może potencjalnie stanowić zagrożenie zakaźne. Stąd też zakłady świadczące tego rodzaju usługi powinny spełniać określone wymagania takie jak gabinety zabiegowe. Świadczenia chirurgiczne wymagają, by pomieszczenie spełniało wymagania takie, jak dla miejsc prowadzących działalność leczniczą.

Mgr inż. Anna Gogola z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologiczna w Katowicach w artykule „Wymagania funkcjonalno-użytkowe dla gabinetów medycyny estetycznej – aspekty sanitarno-higieniczne” zauważa, że „zgodnie z przepisami budowlanymi realizacja [wspomnianych wyżej] obiektów związana jest z opracowaniem dokumentacji projektowej, która powinna być uzgodniona w zakresie m.in. wymagań higienicznych i zdrowotnych. Problem stanowią gabinety sektora beauty”.

W obowiązujących przepisach nie pojawiają się konkretne przepisy, które odnosiłyby się do gabinetów branży estetycznej. Natomiast wymagania ogólne dotyczące infrastruktury budynków są określane w przepisach prawa budowlanego oraz przepisach dotyczących bezpieczeństwa i higieny pracy.

Funkcjonalny i użytkowy program inwestycyjny

Gogola w artykule pisze, że w celu odpowiedniego zarządzania dokumentacją projektową obiektu konieczne jest posiadanie funkcjonalnego i użytkowego programu inwestycyjnego. Na jego podstawie sporządza się projekt budowlany, który jest niezbędny do uzyskania zezwoleń na budowę lub zmianę sposobu użytkowania pomieszczeń. W opracowaniu projektu należy uwzględnić m.in. informacje dotyczące planowanych usług, ilości personelu i czasu pracy oraz wytyczne dla branż projektowych w zakresie świadczonych usług gabinetu medycyny estetycznej. Gdy lokal powstanie, należy powiadomić m.in. organy Państwowej Inspekcji Sanitarnej, aby mogły przeprowadzić kontrolę.

We wspomnianym artykule czytamy: „W zakładach świadczących usługi należy uwzględnić:

August_0802/shutterstock.com
  • Pomieszczenia, w których są świadczone usługi.
  • Szatnię i poczekalnię dla osób korzystających z usług.
  • Pomieszczenia higieniczno-sanitarne dla osób korzystających z usług i personelu.
  • Pomieszczenia lub stanowiska do przechowywania i utrzymania czystości sprzętu.
  • Pomieszczenia lub stanowiska do przechowywania preparatów kosmetycznych.
  • Pomieszczenia lub stanowiska do przechowywania czystej i brudnej bielizny.
  • Miejsca na pojemniki, w których są gromadzone odpady”.

Rozporządzenia co do zakładu kosmetycznego, które można odnieść do gabinety medycyny estetycznej, mówią też m.in. o tym, że zabiegi mogą być przeprowadzane w specjalnie przystosowanych pomieszczeniach, wyposażonych w umywalki z dostępem do zarówno ciepłej, jak i zimnej wody. Warto też zauważyć, że proces sterylizacji sprzętu może odbywać się w specjalnym pomieszczeniu w gabinecie, ale też może być zlecony na zewnątrz. Każdy gabinet powinien mieć odpowiednią wentylację.

Po latach

Pielęgniarki wypowiadające się do tego tekstu chóralnie przyznają, że są bardzo zadowolone z obranej drogi zawodowej. Praca daje im satysfakcję i zapewnia ciągły rozwój.

Alicja Śliwa: – Moi pacjenci stali się moją wizytówką. Odmawiam „instagramowym klientkom”, czyli osobom, które przychodzą ze zdjęciem i mówią, że chcą tak wyglądać. Założyłam gabinet, aby mieć wolność i spokój pod kątem lojalnościowym. Moim hasłem jest: „Moja praktyka, moje zasady”. Odpowiadam za wygląd i zdrowie moich klientów. Podkręcam urodę, zatrzymuję czas. Działam na korzyść pacjenta, a nie pod wpływem trendu. Indywidualnie dobieram terapię.

Beata Stępień dodaje : – Mam olbrzymią satysfakcję, kiedy przychodzi do mnie 60-letni mężczyzna, który po zabiegach stymulujących i poprawiających kondycję skóry mówi, że nie musi naciągnąć twarzy, by się ogolić. To bardzo praktyczne spojrzenie na medycynę estetyczną. Skóra odzyskała swoją jędrność sprzed lat. Praca z wypełniaczami również ma swoje miejsce w mojej branży. Dla mnie to jednak dodatek, wisienka na torcie.

Izabela Politańska mówi, że kluczem do jej sukcesu jest indywidualne podejście do każdego klienta i klientki. Jej gabinet jest kameralny, co daje poczucie bezpieczeństwa i buduje zaufanie.

Praca w branży medycyny estetycznej daje mi kontakt z inną, nową grupą ludzi niż dotychczas. Jest to praca indywidualna z klientem, gdzie czas przeznaczony na zabieg wykorzystywany jest w pełni dla niego/niej. I co najważniejsze, ta praca daje mi ogromną radość – kończy Anna Markiewicz.

Pobierz materiały edukacyjne
Facebook Instagram Youtube Spotify