Dermatic.pl Aesthetic Business

Pielęgnacja domowa jako wzmocnienie efektów zabiegowych – rozmowa z kosmetolożką Karoliną Pagacz

venome xxl 1200x300
, ten tekst przeczytasz w: 15 minuty

Co znajdziesz w artykule?

W jaki sposób powinniśmy na co dzień pielęgnować naszą skórę, aby jak najdłużej utrzymać dobrą kondycję i młodość? Jakie błędy najczęściej popełniamy? Dlaczego złuszczanie skóry jest potrzebą całoroczną? Jak korelować codzienną pielęgnację z zabiegami estetycznymi? I jak powinna przebiegać pielęgnacja po tych zabiegach? Rad udziela kosmetolożka Karolina Pagacz.

rozmawiała Barbara Kwiecińska-Kielczyk

Przedstawia się Pani jako pasjonatka nauczania oraz zabiegów pielęgnacyjnych…

– Tak, na co dzień pracuję albo z uczniami, których przygotowuję do zawodu, albo z klientami, którym pomagam w kwestii problemów skórnych. Co chcemy z nią osiągnąć, w jaki sposób, czego oczekują klienci? I przede wszystkim jaka jest forma wyjściowa skóry, bo nie wszystko jesteśmy w stanie osiągnąć zabiegowo.

No właśnie, Pani Karolino… Nie jest tajemnicą, że jedną z podstaw właściwie utrzymanej kondycji, jakości skóry i innych tkanek jest odpowiednia pielęgnacja domowa. Proszę powiedzieć zatem fachowo jak ona jest ważna.

– Moim zdaniem pielęgnacja domowa jest jedną z najważniejszych kwestii. Dlaczego? W miesiącu, kiedy jesteśmy w stanie wykonać jeden mocniejszy zabieg w gabinecie, bądź 2-3 łagodniejsze zabiegi, to w tym samym czasie w domu powinniśmy 60 razy oczyszczać skórę. rano i wieczorem… Nakładamy z taką samą częstotliwością krem, tonik – to takie najbardziej odpowiednie rozwiązanie dla nas.

Skóra dobrze zaopiekowana w domu sprawia nam mniej problemów na co dzień. W kwestii wyglądu widzimy, że ma ona jednolity kolor, nie widzimy na niej suchych, łuszczących się skórek. Nie widzimy tłustości w momencie, gdy wydziela ona większe ilości sebum. No i nie widzimy pogłębiających się zmarszczek. Natomiast w kwestiach dotykowych nie czujemy, że jest szorstka, nie czujemy grudek, tego że jest wiotka i nie ma odpowiedniej elastyczności.

Pracując ze skórą w warunkach domowych przede wszystkim pobudzamy jej krążenie. Jest to bardzo ważne, ponieważ w momencie dobrego krążenia krwi dochodzi do dotlenienia tkanki. I tym samym lepszego odżywienia. Możemy odblokować pory, usuwamy wszelkie zanieczyszczenia osiadające na skórze każdego dnia. Wyrównujemy pH dając bezpieczeństwo przed wnikaniem drobnoustrojów, dostarczamy składników aktywnych. A tym samym wzmacniamy i odżywiamy… Dzięki czemu likwidujemy problemy na przykład z wykwitami mogącymi nam się pojawić. Czy z gromadzoną melaniną powodującą przebarwienia skórne. Dla mnie bardzo ważna jest systematyczność, czyli powtarzanie tych wszystkich czynności.

W praktyce popełniamy jednak wiele błędów. Zacznijmy więc od tej strony – zanim będziemy mówić jak powinna przebiegać pielęgnacja. Co robimy niewłaściwego w tym zakresie, szkodząc sobie i przyspieszając de facto procesy starzenia?

– Moim zdaniem podstawowym zagadnieniem jest określenie rodzaju swojej skóry. Co jest niezmiernie ważne, bo nie jesteśmy w stanie stwierdzić czy nasza skóra jest sucha, wrażliwa… Posiłkujemy się stronami internetowymi, na których nie zawsze znajdujemy poprawne odpowiedzi. Nie każdy ma wykształcenie i odpowiednią wiedzę, aby udzielać porad w tym zakresie. Przez internet jest to tym bardziej trudne, gdyż skóra może zupełnie inaczej wyglądać na żywo.

Klienci jak widzę nie potrafią określać zmian na skórze, które występują, nie umieją ich nazwać. Toteż taka analiza przez strony internetowe jest ciężka i często nietrafna. Rzadko mamy do czynienia z jednym rodzajem skóry.

Doktor Google najczęściej jest jednak mało przydatny…

– Tak, tak, zauważyłam. Tam na ogół każdy jest specjalistą, jeśli zacznie się jakimś tematem interesować. Co nie jest dobre, bo wyrządzamy komuś krzywdę jeśli chodzi właśnie o określenie rodzaju naszej skóry. Często jest tak, że mamy różne rodzaje skór w różnym obszarze. Przez to powinniśmy albo wybrać produkt uniwersalny, albo produkt nakładany na jeden obszar, a inny na drugi obszar. Żeby nie nadwyrężać żadnego z nich, a jednemu i drugiemu pomóc. Myślę więc, że jest błędem iż nie idziemy do kogoś, kto nam pomoże określić rodzaj naszej skóry.

Kolejną kwestią może być konsystencja preparatów… Nie dla każdego będzie dobry żel oczyszczający stosowany rano i wieczorem. Nie dla każdego dobrym preparatem do mycia będzie pianka i nie dla każdego może być tonik w formie płynnej czy żelowej. Możemy dobrze dobierać składnik aktywny, ale konsystencja tych kosmetyków może być zbyt ciężka dla naszej skóry. I znów wracamy do pierwszego warunku, że nie potrafimy scharakteryzować posiadanej cery.

Przechodząc do składników aktywnych, to kolejny aspekt problematyczny. Niestety – względy wizualne sprawiają, że wybieramy dany kosmetyk. Albo czynnikiem determinującym jest cena.  Niedokładnie potrafimy wyczytać jakich składników jest dużo, jak ten preparat będzie na nas działał. Na ogół skupiamy się na zapachu albo na wyglądzie produktu. Znamy popularne składniki jak kwas hialuronowy, koenzym Q10… Ale jest bardzo dużo innych wartościowych składników, które można zastosować dla skóry – mocznik czy kwas mlekowy, albo witaminy A, E, escyna, eskulina – dobre dla skór wrażliwych. Skupiamy się na tym co znamy i nie czytamy składów! Co jest bardzo istotne w doborze do pielęgnacji.

Istotna jest też jakość produktów, prawda?

– Tak, nie zawsze cena odwzorowuje nam jakość. Jeśli idziemy do drogerii i widzimy krem kosztujący 8-10 zł to ja zastanawiam się jak on ma nam działać. Skoro ma wystarczyć na miesiąc, a jego cena jest tak niska, to jaka wartość jest jego składników aktywnych? W moim odczuciu lepiej mieć 4-5 produktów, które są naprawdę wartościowe, niż 15 takich faktycznie nic nie wnoszących do naszej pielęgnacji.

I nie mówię, że ten produkt ma być bardzo drogi, kosztować 400 czy 500 zł. Ale to kwestia jego wartości w działaniu na skórę, składników aktywnych… Bo uważam, że przy tanich produktach jedyne co mamy, to skóra jest czysta, nie ściąga, nie swędzi. Ale na więcej nie możemy liczyć, że coś się w niej zmieni.

Dość ważna jest ilość nakładanego produktu. Uważam, że nie mamy oporu w używaniu dużej ilości kremu, mleczka, żelu czy toniku. Ale znowu mamy opory przed filtrami. Nakładamy ich bardzo, bardzo mało – przeważnie boimy się, że nas zapchają. Bo są bogate, treściwe, dochodzi do zbielenia cery i myślimy, że to nie jest dobre.

Mówimy o filtrach UV, fotoprotekcji?…

– Tak, tak… Zauważam, że produkty w pielęgnacji domowej nakładamy w bardzo dużej ilości, co nie do końca jest dobre, bo wydajność spada i skóra się zapycha. A te produkty są tak zrobione – szczególnie w pompkach – że taka 1 pompka wystarczy na jedną aplikację. Możemy dodać wody, zmoczyć dłonie – są sposoby żeby rozrzedzić nie dodając dużej ilości kosmetyku.

Natomiast w przypadku filtru mającego zapewnić nam ochronę stosujemy go bardzo mało, bo boimy się albo że nas zatka, albo że będziemy się świecić.

I wracamy do odpowiedniego wyboru tych produktów. Myślę, że kwestia niezmieniania produktów – tu też popełniamy błąd. Przyzwyczajamy skórę tylko do jednych kosmetyków. Nie chodzi o to, że one są złe. Ale nasza skóra zmienia się – dziś jest w takim stanie, a za tydzieńmoże być w innym. I stosowanie tych samych preparatów nie do końca przynosi nam oczekiwane efekty. Oczywiście w danym momencie może to być idealny produkt. Natomiast kosmetologia tak mocno rozwija się i na rynku mamy tak dużo produktów, że jesteśmy w stanie znaleźć coś równie dobrego, ale może na dany okres coś lżejszego, a nawet lepszego.

Tutaj więc też skupiłabym się na tym, aby co pewien czas coś zmienić, patrząc jak aktualnie nasza skóra wygląda.

Co jeszcze?

JLco Julia Amaral/sjutterstock.com

– Wydaje mi się, że spanie w makijażu to też jest błąd jaki kobiety popełniają. Nie chodzi o to, że każdej zdarzyło się w makijażu czasami zasnąć. Jeśli codziennie wykonujemy pielęgnację prawidłowo, to choć nie pochwalam, ale jeden raz dużej krzywdy nam nie zrobi. Natomiast kiedy dość często tak śpimy i ten rytuał powtarzamy, to skóra jest zapychana, nie ma jak oddychać, zanieczyszczenie nawarstwia się, miesza się z sebum… I powstają choćby zmiany trądzikowe – i koło się zatacza. Wtedy trudno nam doprowadzić do dobrej kondycji skórę.

Również kwestia mycia twarzy zwykłym mydłem, które ma duże pH i będzie nadmiernie skórę wysuszać. To też nie jest dobre i panie – z tego co zauważam – mają problem z nadmierną suchością. Po takim umyciu czują, że jest czysto, ale bardzo ściąga. Dlatego kolejne produkty używają nie dlatego, że potrzebują aby pracować ze skórą, lecz czują ściąganie, które im przeszkadza.

Zatem mydło też zamieniłabym na inny produkt, bo kosmetyka jest tak rozwinięta, że wciąż pojawiają się nowe produkty, ulepszane. I łatwo znaleźć produkt spełniający wszystkie nasze potrzeby i oczekiwania.

Zauważam też, że osoby mające problemy ze skórą nie skupiają się za bardzo na jej leczeniu i pracy z nią, lecz na tym jak to zakryć.

Czyli przysłowiowe pudrowanie pryszczy…

– No właśnie! Mamy mnóstwo podkładów, które będą to kryły, ale nie są dobrym rozwiązaniem, gdyż skóra nie oddycha, nie może się zregenerować. Nie jest więc dobre, obciąża i problem nawarstwia się. Bo mimo wszystko nie da się tych zmian – które są obolałe, widoczne, wyczuwalne, są grudkami – całkowicie zakryć. Można delikatnie przykryć zaczerwienienia, ale one i tak są widoczne pod warstwą podkładu.

Ważna – co już wspomniałam – kolejność… Że żelu nie nakładamy na skórę, a potem niedomywając resztek płyn micelarny. Że nie nakładamy kremu, a potem serum, że peeling robimy po oczyszczeniu, a nie przed. Wszystko musi być tak odpowiednio nakładane, aby składniki zawarte w produktach mogły się wchłonąć i odpowiednio działać.

No to tych nieprawidłowości w postępowaniu mamy całe mnóstwo! A każda z nich praktycznie prowadzi do jednego rozwiązania – konieczności konsultacji z kosmetyczką czy kosmetologiem? Aby po pierwsze prawidłowo ocenić jakość naszej skóry, a po wtóre dobrać odpowiednie kosmetyki i procedurę.

– Uważam, że podstawą jest określenie jakości swojej skóry i aby te wizyty u specjalisty były regularne, gdyż skóra się zmienia. I produkt czy zabieg, który wybieramy dzisiaj może za miesiąc, dwa, trzy nam szkodzić. Dlatego konsultacje ze specjalistą powinny odbywać się regularnie, aby sprawdzać czy to, co robimy jest odpowiednie. Czy nie działa na szkodę naszej skóry.

No to teraz przejdźmy na tę stronę pozytywną – choć Pani już trochę o tym powiedziała. Jakie są zasady, procedury należytej dbałości o siebie na co dzień? Co jest niezbędne?

– Codzienny rytuał – codziennie rano powinniśmy oczyszczać skórę. Ten preparat nie musi być mocny, gdyż nocą ona odpoczywa, nie zbiera się na niej zanieczyszczenie ze środowiska zewnętrznego. Ale jest to bardzo ważne, aby ją po nocy oczyścić chociaż z tego względy, że to, co potem nakładamy na skórę może do niej wnikać, a nie ją zapchać. Czy to będzie pianka, czy żel, mleczko – to sprawa indywidualna. Ważne, aby ten produkt użyć na początek.

Później dałabym tonizację – oczywiście, która przywraca pH skórze, czyli zapewnia barierę przed wnikaniem różnych drobnoustrojów. Natomiast toniki teraz mają też właściwości dodatkowe – oprócz przywracania pH i ochrony będą nawilżać, rozjaśniać, czyli będą też wzmacniać naszą tkankę.

Djamalya/Shutterstock.com

Następnym krokiem jest krem pod oczy i krem na twarz. Są to preparaty dostarczające nam składników aktywnych. Będą wygładzać, nawilżać czy matowić – w zależności od rodzaju cery. I dodatkowo na to krem oczywiście z fotoprotekcją, który pomaga w zwalczaniu przebarwień czy będzie zapobiegał nadmiernemu wysuszeniu skóry.

Jest to kwestia zmienna – jeśli chodzi o fotoprotekcję – zależna od pory roku. Jesienią i zimą słońce jest słabsze, ale nadal jest. Wiele osób uważa, że wtedy nie potrzeba w ogóle tych kremów z filtrem stosować. Natomiast jest to bardzo mylne! Oczywiście faktor kremu możemy sobie zmniejszyć do 30, ale trzeba pamiętać, że nadal to słońce oddziałuje.

Wysokość faktora dotyczy tego, na czym danej osobie zależy. Jedni chcą całkowicie swą skórę ochronić, a inna osoba chce się delikatnie opalić, ale aby ten proces był powolny. Każdy z nas ma inną karnację, inaczej dobiera filtry. W moim odczuciu najlepiej stosować taką fotoprotekcję, która nas całkowicie zabezpieczy – szczególnie latem. Natomiast zimą nie widzę potrzeby przy słabszym nasłonecznieniu używania tak bardzo bogatych, treściwych kremów.

Mamy już procedurę poranną. A co wieczorem?

– Wieczorem podstawą na początek jest demakijaż. I to nawet nie późnym wieczorem, gdy chcemy położyć się spać. Ale gdy wracamy do domu po pracy i wiemy, że makijaż nie jest nam już niezbędny. Wtedy zmyjmy go, szczególnie kosmetyki kolorowe. Przeważnie służą temu produkty oleiste – jogurty, masełka, olejki… Są to dobre produkty, ponieważ będą zapobiegały również podrażnieniu. Często dostrzegam, że osoby mające skórę wrażliwą używając płynów micelarnych z płatkami kosmetycznymi nadmiernie ją podrażniają. Stąd uważam, że dobrym rozwiązaniem są te preparaty wymienione wcześniej, które będą bardziej delikatne.

Całkowicie nie usuwa nam to makijażu, możemy rozpuścić kosmetyki kolorowe… Ale żeby domyć resztki tego produktu oleistego oraz gdzieniegdzie pozostałości kosmetyków, dobrze jest zastosować żel czy piankę oczyszczającą. Aby mieć pewność, że skóra jest całkowicie oczyszczona.

Tonizacja i kwestia kremu pozostaje ta sama. Jedyne co możemy zmienić, to krem z wersji dziennej na nocną, bogatszą.

Studio Dagdagaz/shutterstock.com
Właśnie, proszę powiedzieć czym różnią się kremy na dzień i na noc, bo większość firm kosmetycznych oferuje właśnie takie duety?

– Przeważnie jest to kwestia składników aktywnych. Kremy na dzień są delikatniejsze, nastawione bardziej na działanie nawilżające, lekkie, nieraz w postaci żeli. Sam produkt jest lekki, nie ma tak dużego stężenia składników aktywnych. Na skórze przez cały dzień osadzają się zanieczyszczenia, ona pracuje, coś na nią jeszcze nakładamy… Nie może więc to być produkt obciążający skórę.

Natomiast na noc produkty są bardziej skoncentrowane, bogate w składniki odżywcze. O mocniejszym działaniu, ponieważ my nakładając produkt już odpoczywamy. Oczywiście na skórze będą też zbierały się zanieczyszczenia z pościeli, ale ona już się regeneruje, odbudowuje nocą. Z tego względu firmy oferują takie pary produktów – na dzień lekkie, a wieczorem bardziej treściwe, o wzmocnionym działaniu.

fizkes/shutterstock.com
Ale już tak stereotypowo wydaje się, że te zalecenia kierowane są wyłącznie do kobiet. Tymczasem również mężczyźni powinni chyba troszczyć się o jakość swej skóry?

– Tak, zauważamy, że bardziej dbamy o skórę my kobiety. Tymczasem bez względu na płeć i wiek – czy to jest kobieta, czy mężczyzna, młodsza czy starsza – wszyscy kosmetyki musimy dobierać do aktualnych potrzeb. Do tego, co chcemy uzyskać, co akceptuje nasza skóra… W jakim wieku jest i jakie są jej potrzeby.

Nie ma wyjątków względem płci – pielęgnacja pozostaje taka sama; zmieniamy tylko preparaty, bo skóra mężczyzny jest grubsza.

Wspomniała Pani wcześniej o przesuszaniu skóry poprzez mycie mydłem. Spytam zatem o inną sytuację dotyczącą zapewne wielu osób. Mianowicie jak przeciwdziałać wysuszaniu skóry w wyniku częstego korzystania z kąpieli w basenach z wodą chlorowaną?

– Zacznę od skóry twarzy, która w chlorowanej wodzie faktycznie się wysusza. Dobrze byłoby ją nawilżać. Jeżeli nie mamy innych problemów skórnych, to krem nawilżający możemy używać rano, wieczorem, możemy wzbogacić swą pielęgnację o serum, ampułki, które mogą być stosowane codziennie wieczorem, albo co drugi dzień przed aplikacją kremu. Ampułki i serum to takie specyfiki, które wzmocnią nam działania pielęgnacyjne. Lepiej używać ich gdy z naszą skórą coś się dzieje – nie na co dzień.

W domu można wykonywać też peelingi złuszczające, które wygładzą skórę, ale też otworzą. Jeśli więc później zastosujemy ampułkę lub maskę w płacie nawilżającą, odżywczą czy regenerującą, to po tym wszystko jest lepiej akceptowalne przez naszą skórę.

A co z pozostałymi częściami ciała? Bo ręce, nogi, plecy też są przesuszone.

– Reszta ciała ma inny rodzaj skóry, bo skóra twarzy jest delikatniejsza. Tam skupiłabym się na peelingach i stosowaniu balsamów nawilżających skórę. Ale nie skupiałabym się na produktach rozświetlających, mających walory zapachowo-kolorystyczne. Lecz na produktach pozostawiających warstwę tłustą, oleistą, mających masła w składzie: olejek z awokado, masło shea. Takie, które nas natłuszczą.

IRA_EVVA/shutterstock.com

Natomiast przed zastosowaniem balsamu, poszłabym w częstsze wykonywanie peelingów. Peelingi są teraz tak programowane, że mają grubszą cząsteczkę – są więc przeznaczone do grubszych części ciała: nogi, ręce, kolana, łokcie. I te peelingi mają zawartość oleistą. Czyli oprócz złuszczenia skóry, jest ona gładka i nawet nieco zaczerwieniona, a po kąpieli jest zauważalne, że pozostawiają taką powłokę nawilżającą. Jeśli nawet zapomni się o balsamie, to skóra jest gładka.

Zatem skupiłabym się na peelingach, potem na preparatach, gdzie nie jest zbyt duży skład. Bo nie chodzi aby były to bardzo bogate produkty; produkty nawilżające, a nie zapychające. Zależy nam na tym, że im mniej środków konserwujących, barwiących, tym lepiej. Czytajmy skład i składniki dobierajmy według potrzeb – z witaminą A, E, masłem shea, olejkiem z pestek winogron czy z awokado.

Z tego wynika, że systematyczne złuszczanie naskórka jest niezwykle ważne w naszej pielęgnacji? Czy to jeden z zabiegów must-have?

– Tak, uważam, że jest to jeden z najważniejszych zabiegów. Nasz naskórek nagromadza się każdego dnia. Komórki skóry przechodzą od warstwy podstawnej, kolejne 5 warstw, aż do warstwy rogowej. Taka odbudowa trwa około 30 dni.

Na naskórku zbierają się zanieczyszczenia, odkładają kosmetyki kolorowe, tłuszcz… Często brudnymi dłońmi dotykamy skóry, przenosimy więc różne bakterie. Dlatego trzeba to na bieżąco złuszczać, gdyż taka odsłonięta skóra przyjmuje wszystko, co na nią nałożymy znacznie lepiej. Mamy mniejszy problem ze zmianami trądzikowymi zapalnymi czy w postaci niezapalnej. Melanina nie zbiera się tak szybko, nie pogłębiają się przebarwienia.

Kwestia przedwczesnego starzenia też jest bardzo ważna. Nie chcemy tego, walczymy z tym nieustannie, zatem złuszczanie jest ważne w tym zakresie. Chociażby dlatego, że podczas złuszczania dochodzi do lepszego krążenia krwi. A tym samym skóra zaczyna regenerować się, pracować, a na tym też nam zależy.

W warunkach domowych bardzo dobrym rozwiązaniem jest używanie peelingów enzymatycznych. Czyli posiadających w sobie enzymy, które rozrywają martwe komórki naszej warstwy rogowej. Produkty są bardzo delikatne, nie podrażniają skóry, wygładzają i usuwają to, co zbędne. Te preparaty nie aplikujemy bezpośrednio na skórę, lecz masujemy rękami, zwilżamy je. Producent zaleca, żeby pozostawić je na chwilę na twarzy, a potem delikatnie zmyć. One są w postaci kremowej, więc usuwając nie musimy podrażniać skóry.

Mówimy teraz o peelingu twarzy. Ale złuszczać powinniśmy całą powierzchnię skóry, gdzie jest ona grubsza…

– W procedurze domowej pozostałej części ciała jak mówiłyśmy ważna jest grubość. Peelingi enzymatyczne już nie będą miały tam wystarczającego działania. Na ciele używamy peelingów gruboziarnistych i nie zalecam takich na twarz. One złuszczają, usuwają martwy naskórek i jednocześnie nawilżają.

Bardziej musimy się postarać w miejscach pięt, kolan i łokci, bo tu występuje największy problem ze złuszczaniem. Ale tu oprócz peelingu zaangażowałabym również szczotki czy gąbki mające bardziej chropowatą powierzchnię.

Andriiii/shutterstock.com

Zauważyłam, że rogowacenia pojawiają się na ramionach, albo osoby, które ćwiczą i mocno się pocą mają zmiany na pośladkach, udach czy na kolanach. To złuszczanie peelingami gruboziarnistymi i wykorzystanie szczotek, ostrych gąbek daje bardzo dobre efekty. Oczywiście nie mówię o pracy raz na miesiąc, to ma być praca systematyczna. Przynajmniej raz w tygodniu trzeba by takie złuszczanie wykonać.

I jak już wspominałam wcześniej, wybór na rynku jest ogromny. I oprócz funkcji złuszczających jesteśmy w stanie dodać nawilżanie, zapach, rozświetlanie.

Ale mówiąc o złuszczaniu trzeba poruszyć zagadnienie złuszczania skóry głowy, usuwania martwego naskórka. Każdy chce mieć silne, zdrowe włosy, chce aby było ich dużo. Tutaj należy wybierać peelingi trychologiczne. One zazwyczaj mają pipetę – to najprostszy sposób aplikacji, gdzie tą pipetą aplikujemy produkt na rozdzielone pasma włosów. Wykonujemy delikatny masaż skóry głowy, a później myjemy i stosujemy zwykłą pielęgnację.

Takie oczyszczenie dobrze wykonywać co któreś mycie, bo dochodzi do zaczopowania cebulek. Włosy mogą rosnąć, pobudzamy krążenie i efekt wizualny jest inny. Musimy pracować ze skórą i miejscami, gdzie dochodzi do wzrostu włosów. Jeśli zadbamy o wzrost włosów i zdrową skórę, to efekt wizualny jest lepszy.

Zabiegi, pielęgnacja domowa to jednak jedynie podstawa do zapewnienia sobie młodego, zdrowego wyglądu. Jak należy korelować codzienną pielęgnację z zabiegami estetycznymi?

– Dla mnie bardzo ważne jest, abyśmy byli w stałym kontakcie z osobą, która wykonuje nam zabiegi. Ponieważ ona ma dokładny ogląd tego, co po zabiegu może się wydarzyć. Powinna ustalić czy produkty używane w danym momencie są odpowiednie do tego, co może być odczynem na skórze. Jeśli nie, to trzeba nieco zmienić pielęgnację. To bardzo ważne aby sobie nie zaszkodzić, ale i wzmocnić efekty zabiegów. Zregenerować dobrze skórę, aby nie dochodziło do skutków ubocznych.

Zabiegi estetyczne powinny być nieco mocniejsze, bo rozpuszczanie peelingami chemicznymi czy oczyszczanie aparaturą jest bardzo ważne do przygotowania skóry i uodpornienia jej. Później podawanie produktów przy mezoterapii igłowej, mikroigłowej czy stymulatorów tkankowych sprawia, że osiągamy o wiele lepsze efekty. Nie jesteśmy w stanie zrobić wszystkiego w domu. Dobrze jeśli te dwa działania współgrają, bo jedno podbija efekt drugiego.

Ale musimy nastawić się też na to, że duża praca jest po naszej stronie. To, że zabieg będzie wykonany prawidłowo, będzie treściwy, wartościowy i zostaną podane ciekawe składniki, które chociażby napinają nam skórę, które stymulują do produkcji kolagenu, elastyny, glikozaminoglikanów, czyli naszego kwasu hialuronowego, to jedna rzecz. Natomiast dobrze też wzmocnić ten efekt i później pielęgnacją domową dobrze tę skórę regenerować, zadbać aby nie była zanieczyszczona, nawilżać ją, dostarczać produktów, które nie będą jej natłuszczać i zapychać. Takie, które na przykład będą żelem nawilżającym, ale dalej skóra będzie otwarta. I będzie gotowa przyjąć coś jeszcze.

Ważne, aby po zabiegach stosować produkty mające jakąś treść, wartość, bo skóra będzie je przyjmować.

A jakie są to substancje aktywne?

– Jeśli chodzi o substancje aktywne, to ja staram się, aby po zabiegach nie były to substancje zapachowe, barwiące… Chociażby alantoina, aby to był pantenol – czyli takie, które będą bardzo delikatnie współpracowały ze skórą. W których będzie witamina E, która ją zregeneruje, nawilży, ukoi. A więc produkty składowo proste, ale aby były one wartościowe.

Aleksandr_Lysenko/Shutterstock.com

Ja bardzo duży nacisk kładę też na konsystencję. Mimo, że masło shea jest dla mnie wartościowym produktem, to dla mnie nakładanie takich oleistych preparatów na skórę otwartą, chłonącą nie jest zbyt dobrym rozwiązaniem. Gdyby to masło było jednym ze składników, a konsystencja byłaby delikatna, konsystencja żelu, to tak.

Kiedy chcemy skórę rozjaśniać, może być to witamina C. Tylko trzeba uprzedzić, że wtedy, gdy skóra jest najbardziej podrażniona, ta witamina może trochę szczypać.

Ale teraz w gabinecie my jesteśmy w stanie tak tę skórę prowadzić, zregenerować konkretną maską, ampułką, że efekt wizualny jest zupełnie inny niż kiedyś. Dawniej zabiegi kosmetologiczne czy estetyczne powodowały, że skóra była mocno zaczerwieniona, było widoczne podrażnienie, plamki krwi. Natomiast teraz widzę, że idziemy w stronę na tyle wyciszania skóry, pracujemy w określonych punktach, że zalecenia pozabiegowe nie są już tak mocno obwarowane. Możemy wrócić często do własnej pielęgnacji.

Krokiem ostatnim jest zatem codzienna pielęgnacja pozabiegowa. Jednak zalecenia jak wzmacniać efekty zabiegów estetycznych wydają się być niezbędne?

 – Wiadomo, że zabiegi niosą za sobą jakieś skutki uboczne. Pamiętajmy, że to nie tylko kwestia osoby wykonującej zabieg, ale także tego, co klient robi w domu. Dlatego ważne, aby te  zalecenia kilkakrotnie powtórzyć w gabinecie. Ważne, aby poprosić klienta, że jeśli zauważy coś niepokojącego, nie szukał rozwiązania w internecie, lecz zgłosił się do gabinetu. Z nami może zmienić produkt w miarę aktualnych potrzeb skóry.

Bo dbałości o skórę nie posłuży, jeśli zrobimy nawet super zabieg, a klient nie do końca przestrzega zaleceń – czy to wymiany ręczników, nakładania kosmetyków delikatnie, bez rozcierania, używania np. jednorazowych ręczników do osuszania skóry. To są takie bardzo małe rzeczy, ale stanowi duże odwzorowanie później względem gojenia się. Bardzo ważne, żeby tych zaleceń pozabiegowych przestrzegać. Starać się nie używać kosmetyków kolorowych przez kilka dni, nie nakładać na podrażnioną skórę, nie spowalniać procesów regeneracyjnych i nie wysuszać tkanki. Stosować kremy z filtrem, aby nie nabawić się przebarwień, gdzie jest kontrolowany stan zapalny.

Uważam, że w kosmetologii wszystko musi grać. Jedno drugie musi dopełniać. Jeżeli chcemy, aby skóra wyglądała zdrowo, musimy zadbać o nią na różnych płaszczyznach.

Zdjęcia zabiegowe pochodzą od rozmówczyni.

Karolina Pagaczmagister kosmetologii, pedagożka i instruktorka. Prowadzi swój gabinet w Opolu, gdzie przede wszystkim zajmuje się zabiegami pielęgnacyjnymi, upiększającymi i specjalistycznymi, w tym kosmetologią estetyczną. Weekendy w roku szkolnym spędza z uczniami, przygotowując ich do uzyskania uprawnień technika usług kosmetycznych. Nie wyobraża sobie pracy tylko jako zabiegowiec, bądź tylko jako nauczycielka. Jedno dopełnia drugie – tworząc całość. 

Pobierz materiały edukacyjne
Facebook Instagram Youtube Spotify