Dermatic.pl Aesthetic Business

Wyzwania dermatologii estetycznej

usta 1200x300
Newsletter
, ten tekst przeczytasz w: 9 minuty

O nowych wyzwaniach w dermatologii estetycznej, profesjonalizmie polskich zabiegowców, wpływie trybu naszego życia na skórę oraz trendach w estetyce rozmawiamy z dr n. med. dermatologiem Marcinem Ambroziakiem – wiceprzewodniczącym Sekcji Dermatologii Estetycznej Polskiego Towarzystwa Dermatologicznego, jak również właścicielem kliniki estetycznej, dermatologicznej i chirurgii plastycznej.

Barbara Kwiecińska-Kielczyk, Małgorzata Burda-Orłowska

Jakie nowe wyzwania i możliwości stoją przed dermatologią estetyczną?

– Rzeczywiście dermatologia estetyczna rozwija się bardzo żywiołowo. Co roku pojawiają się nowe urządzenia, nowe metody, nowe modyfikacje. Polska medycyna estetyczna jest na najwyższym poziomie.

Jesteśmy w pierwszej lidze – Polacy szkolą lekarzy na całym świecie. Wynika to nie tylko z profesjonalizmu polskich lekarzy, pracy dydaktycznej towarzystw lekarskich, ale również z ogromnego zainteresowania medycyną estetyczną polskich pacjentów. Wyzwania dla medycyny estetycznej to uporządkowanie rynku w Polsce. Edukacja nie tylko lekarzy, ale też naszych pacjentów. Dzięki temu zwiększamy skuteczność naszego działania oraz znacząco zmniejszamy ryzyka związane z wykonywaniem tego zawodu.

Co znajdziesz w artykule?

To świetnie, że możemy w tej dziedzinie świecić przykładem i profesjonalizmem!

– Absolutnie i jestem wyjątkowo z tego bardzo dumny. Jeśli jakaś metoda pojawia się na świecie, to my ją natychmiast mamy w naszych gabinetach.

Bardzo ważne jest też zrozumienie mechanizmów działania, stosowanych procedur i produktów.

Polska medycyna estetyczna jest na najwyższym poziomie. Jesteśmy w pierwszej lidze – Polacy szkolą lekarzy na całym świecie. Wynika to nie tylko z profesjonalizmu polskich lekarzy, pracy dydaktycznej towarzystw lekarskich, ale również z ogromnego zainteresowania medycyną estetyczną polskich pacjentów.

Z jakimi dermatozami spotyka się Pan doktor najczęściej?

– To trudno powiedzieć, bo dermatologia jest bardzo szeroką dziedziną. Złośliwi kiedyś mówili, że gdyby nie trądzik i łuszczyca, to dermatolodzy nie mieliby co do garnka włożyć… Rzeczywiście mamy wielu pacjentów – jeśli chodzi o dermatologię kliniczną – z trądzikiem, łuszczycą, atopowym zapaleniem skóry (to jest taka wyraźnie zwiększająca się grupa pacjentów), ale w dermatologii estetycznej mamy ludzi, którzy chcą żyć i wyglądać lepiej. Bo to nie jest tylko nasz wygląd, ale szeroko pojmowany sposób życia w naszym zwariowanym świecie.

I tu dotknął Pan doktor problemu, o który kolejno zamierzałam zapytać. Jak nasz tryb życia wpływa na skórę? Jakie dostrzega Pan doktor symptomy naszego życia w okropnym pędzie?

– Jeśli popatrzę na swoich pacjentów, ale i na samego siebie, to uważam, że stres w tej chwili jest głównym czynnikiem, który nas zabija. Albo pogarsza naszą jakość życia… Dokładnie nie wiemy, jakie są mechanizmy bezpośredniego wpływu na zdrowie. Hormony, neuropeptydy? Wynik jest taki, że jeśli się denerwujemy w sposób przewlekły, to wyglądamy gorzej. Nie potrzeba lekarza, aby takie proste osądy wydawać.

Natomiast to, że gorzej funkcjonują nasze jelita, bo się źle odżywiamy, to że niedosypiamy, bo sen jest złej jakości, to że pijemy za mało wody, to co jemy jest szkodliwie przetworzone – to wszystko ma znaczenie. Dermatologiczne przyczyny naszego gorszego wyglądu, to jest przede wszystkim ekspozycja na ultrafiolet. Wiemy od dawna, że jak się opalać – to z filtrem. Jeśli ktoś nie lubi się smarować, to powinien sobie reglamentować słońce. Ale z drugiej strony musimy pamiętać o witaminie D3, która nie do końca jest witaminą, tylko rodzajem hormonu. A bez tego hormonu trudno żyć…

To, że gorzej funkcjonują nasze jelita, bo się źle odżywiamy, to że niedosypiamy, bo sen jest złej jakości, to że pijemy za mało wody, to co jemy jest szkodliwie przetworzone – to wszystko ma znaczenie dla naszego wyglądu.

Ale jeśli będziemy relaksować się pod drzewem, to D3 i tak do nas dotrze…

– I nie dostaniemy elastozy posłonecznej, czyli nieodwracalnego efektu uszkodzenia i nie zafundujemy sobie nowotworów na starość… I jest to wszystko niby oczywiste, ale trzeba o tym przypominać.

Jednakże stresu i tempa życia nie unikniemy. Często mówimy nie stresuj się, bo przecież wiemy, że w etiopatogenezie wielu chorób dermatologicznych wymieniany jest czynnik stresowy. Czy jest jakaś Pana rada jak tego dokonać? Jak sobie radzić ze stresem, abyśmy się nie ,,dobijali” wewnętrznie i zewnętrznie?

– Jeśli chodzi o takie główne porady, to bardzo ważny jest sen w spokoju. Jest mnóstwo sposobów, aby poradzić sobie ze stresem.

Wobec tego co mógłby Pan poradzić naszym czytelnikom?

– Ja bywam piekielnie zestresowany, mogę więc powiedzieć w jaki sposób sam siebie leczę. Przede wszystkim sen 7 godzin dziennie, aktywność fizyczna przynajmniej 3 razy w tygodniu (byłoby super jakby można było codziennie). Nawet niekoniecznie trzeba się spocić, ale aktywność fizyczna jest niezwykle ważna nie tylko dla ciała, ale i dla głowy zestresowanej. Ja jem 3 posiłki dziennie o stałych porach, staram się uzupełniać witaminę D – nie bardzo jestem zwolennikiem suplementacji wszystkiego.

I proszę pamiętać o tym, że większość ludzi myśli przede wszystkim o tym co będzie się działo w przyszłości. Ewentualnie analizuje przeszłość, a na teraźniejszość mamy bardzo mało czasu. Tak naprawdę jeśli to rozszerzyć i zastanowić się co się dzieje tu i teraz, to na chwilę zwalniamy ten nasz dziki pęd.

A oprócz tego mamy całą armię zabiegów estetycznych, które nie tylko pozwolą lepiej wyglądać naszej skórze, ale też pomagać rzeźbić ciało, wspomagać odchudzanie… Te zabiegi można wymieniać w nieskończoność.

Coraz młodsze osoby przychodzą nie żeby skorygować jakieś defekty estetyczne, tylko po to, żeby zatrzymać to, co jest dobre w tej chwili. I jest cała działka dermatologii estetycznej: mezoterapia, zabiegi liftingujące, które powodują, że czas nie tylko do skalpela, ale i do pierwszej strzykawki wydłuża się.

To skoro zaczęliśmy mówić o zabiegach spytam kiedy zastosować zabieg estetyczny, a kiedy do gry wchodzi chirurgia plastyczna – bo Państwa klinika robi i to, i to?

– My robimy wszystko i nie są to konkurencyjne względem siebie procedury. Przede wszystkim nie należy zapominać o zapobieganiu. Jest taki trend wśród pacjentów, że coraz młodsze osoby przychodzą nie żeby skorygować jakieś defekty estetyczne, tylko po to, żeby zatrzymać to, co jest dobre w tej chwili. I jest cała działka dermatologii estetycznej: mezoterapia, zabiegi liftingujące, które powodują, że czas nie tylko do skalpela, ale i do pierwszej strzykawki wydłuża się.

Kiedy dermatologia estetyczna? Wtedy, kiedy wystąpią pierwsze objawy starzenia się: gdy pojawią się pierwsze zmarszczki, kiedy chcemy zapobiegać tym zmarszczkom, kiedy pojawiają się pierwsze symptomy spadku elastyczności, kiedy zmienia się owal twarzy – to jest czas na dermatologię estetyczną. I korzystamy z niej długo, aż przestaje ona być na tyle skuteczna żeby usatysfakcjonować nasze poczucie estetyki.

alt="dermatologii"
Robert Przybysz – stock.adobe.com

I wtedy przychodzi czas na chirurga…

– Tak, na chirurgię plastyczną, która ma w swoim menu troszeczkę bardziej agresywne metody, ale zazwyczaj bardzo skuteczne.

Oczywiście chirurgia plastyczna to nie tylko lifty operacyjne twarzy, ale są to liposukcje – w chirurgii plastycznej kosmetycznej. W obrębie chirurgii kosmetycznej najczęstsze zabiegi to jest chirurgia piersi. Niemal w każdym wieku, bo czasami robi się 19-latkom, gdy mają niedorozwój piersi na przykład.

I chirurgia plastyczna w Polsce jako rynek też jest bardzo rosnąca. My się bardzo lubimy, to jest absolutna zgoda między dermatologami a chirurgami plastycznymi, bo my się uzupełniamy, nie konkurujemy.

Jednakże oprócz względów stricte estetycznych, jakimi kierują się pacjenci zgłaszający się na zabiegi, występują również względy typowo psychiczne. Mam tu na myśli dysmorfofobię. Czy często spotyka się Pan z tym problemem? I co w takim przypadku? Wykonuje Pan zabieg, czy odsyła jednak do domu?

– Wyraźna dysmorfofobia jest przeciwwskazaniem do wykonania zabiegu. Wykonanie zabiegu estetycznego u pacjentki z tym schorzeniem skończy się prawie zawsze brakiem akceptacji wyników tego zabiegu. My nie jesteśmy w stanie spowodować, że pacjentka będzie z niego zadowolona. Tak z reguły jest i czasami może to nawet pogłębić dysmorfofobię.

Uważam w takim razie, że jak każdy problem psychologiczny powinien być leczony albo przez terapeutę, albo przez psychiatrę. Mamy zaprzyjaźniony ośrodek i staramy się namówić pacjentów żeby podjęli takie leczenie.

Wyraźna dysmorfofobia jest przeciwwskazaniem do wykonania zabiegu. Wykonanie zabiegu estetycznego u pacjentki z tym schorzeniem skończy się prawie zawsze brakiem akceptacji wyników tego zabiegu. My nie jesteśmy w stanie spowodować, że pacjentka będzie z niego zadowolona.

Czyli jeśli taka pacjentka – bo chyba częściej są to jednak kobiety – zgłasza się na zabieg korygujący wygląd i Pan w trakcie rozmowy ocenia, że jej poczucie brzydoty, czy niedoskonałości jest wyimaginowane, kieruje wówczas do tego ośrodka?

– Tak, bo z tego nic nie będzie. Nawet jeśli nie tylko z pobudek empatycznych, ale także czysto egoistycznych, bo za tydzień jest kontrola, gdyż pacjentka jest niezadowolona. Ja jestem zestresowany, bo naszym zadaniem tak naprawdę jest poprawiać ludziom nastrój, do tego to się sprowadza. Do nas przychodzą ludzie zdrowi – to może wydawać się dziwne. Oczywiście leczymy skórę, ale na koniec dnia ostatecznie poprawiamy nastrój. Jeżeli nie jestem w stanie poprawić tego nastroju, to po co wykonywać zabieg. Bo może coś jeszcze?.. Ale wykonanie kolejnego zabiegu też nie poprawi nastroju. I tak, jak w przypadku kuli śniegowej – robi się coraz gorzej.

Zaznaczę jednak, że choć to jest bardzo nośny temat, wszyscy o tym mówią, a to jest marginalny problem.

I całe szczęście!

– Rzeczywiście na szczęście.

Powiedział Pan na początku rozmowy, że medycyna estetyczna w Polsce jest w rozkwicie, a pacjenci bardzo chętnie z niej korzystają. Czy widzi Pan doktor zatem coraz większe oczekiwania względem zabiegów estetycznych?

– Ekonomiści mówią, że rynek estetyczny, w którym zawiera się kosmetologia, dermatologia estetyczna, chirurgia plastyczna, czyli tzw. medycyna estetyczna rośnie 20 procent rok do roku. To jest gwałtowny rozwój. Dokąd to zmierza? Z jednej strony mamy przemysł, który oferuje nam nowe rozwiązania technologiczne, a my bardzo chętnie z nich korzystamy. Choroby, które nie mogły być leczone, albo defekty estetyczne, które 20 lat temu były absolutnie nie do poprawienia, mogą być dziś skutecznie leczone lub korygowane.

Czyli z jednej strony rozwój technologiczny, z drugiej strony rozwój rynku, zatem coraz więcej osób myśli: a to może i ja bym sobie tę zmarszczkę usunęła, albo skóra zaczyna się starzeć i chciałabym temu zapobiec. I wobec tego coraz więcej jest potencjalnych pacjentów. My się też uczymy – nie tylko nowych wyzwań, ale też mamy pewne przemyślenia, czasem nawet krytyczne wobec własnej pracy.

Mój kolega kiedyś powiedział, że jak masz nowy młotek, to wszystko ci się wydaje, że jest gwoździem. I tak czasami jest i widać potem, że wytworzyły się pewne mody estetyczne…

Ekonomiści mówią, że rynek estetyczny, w którym zawiera się kosmetologia, dermatologia estetyczna, chirurgia plastyczna, czyli tzw. medycyna estetyczna rośnie 20 procent rok do roku. To jest gwałtowny rozwój.

No właśnie, czy zainteresowanie zabiegami estetycznymi, to jest bardziej moda, czy potrzeba?

– Duże usta to nie wiem jakby Pani to nazwała – moda, czy potrzeba?

Myślę, że takie mocno rozbudowane, rozdęte – powiedziałabym – to jest moda… I czasami kobiety nawet pogarszają sobie wygląd, de facto, bo ich naturalny kształt ust jest ładniejszy.

– Powiem wobec tego, że jak są dobrze zrobione, w delikatny sposób usta, to po pierwsze nie widać, że są zrobione i trudno się tego dopatrzeć, na ulicy wychwytuje się wzrokiem tylko te, które są przesadzone… A druga rzecz – uważam osobiście, że każdemu można zrobić ładniejsze usta, tylko trzeba mieć duże poczucie umiaru… nawet mężczyznom (choć sam mam spore opory, żeby je sobie powiększyć). Ale obiektywnie patrząc, te ładne twarze – czy to kobiece, czy męskie – to są te z pełnymi ustami. Byle ich nie wyolbrzymiać. Wtedy już powiększanie ich przestaje być potrzebą, a staje się modą… Zauważamy, że jest zjawisko istnienia grupy pacjentek mających monstrualne wręcz usta. Wtedy staramy się robić akcję edukacyjną, że może jednak mniejsze będą ładniejsze i bardziej interesujące.

Pomówmy wobec tego o trendach estetycznych na najbliższe 5 latWracamy do naturalności, czy idziemy w kierunku coraz większej liczby zabiegów? Do czego powinno się przede wszystkim przywiązywać wagę w kwestiach wyglądu skóry, a zatem i dermatologii estetycznej?

– Pacjenci są coraz bardziej świadomi. A wyzwania są niezmienne od 2 tysięcy lat aby zatrzymać czas, czego oczywiście nie da się zrobić, ale trochę spowolnić czas można.

Niemniej od tamtych czasów czas pobytu na tym ziemskim padole znacznie nam się wydłużył…

– To prawda. Ja mam prawie 10 lat więcej niż serialowy 40-latek inżynier Karwowski i gdybym był takim zakurzonym dziadem jak on w tym serialu, to bym się załamał (śmiech). W każdym razie trochę spowolnić ten ,,ząb czasu” jesteśmy w stanie. Oczywiście postęp technologiczny spowoduje, że łatwiej będzie osiągać pewne cele. Natomiast to, co już się obserwuje, to jest zapobieganie, leczenie skóry. Zapobieganie wpływowi środowiska, które trochę nas niszczy.

Jest bardzo istotne żeby nie zmieniać człowieka – choć czasami jest taka potrzeba. Ale u przeciętnego pacjenta/pacjentki chcemy wydobyć to, co jest w człowieku piękne, zatrzymać to, co jest w tej chwili dobre i nam się podoba, a nie na siłę wyraźnie zmieniać.

Czyli bardziej ku naturze?…

– Tak, chociaż określenie ,,starzeć się z godnością” ja rozumiem jako starzeć się w dobrym stanie ogólnym i w dobrym wyglądzie. Ja się starzeję z godnością. Robię sobie raz w roku botoks, raz w roku laser, raz w roku pilling i tak dalej… I to jest moja godność, bo chcę dobrze wyglądać.

Ale bez przesady?…

– No oczywiście, że bez przesady. Jest bardzo istotne żeby nie zmieniać człowieka – choć czasami jest taka potrzeba. Ale u przeciętnego pacjenta/pacjentki chcemy wydobyć to, co jest w człowieku piękne, zatrzymać to, co jest w tej chwili dobre i nam się podoba, a nie na siłę wyraźnie zmieniać.

Proszę zatem powiedzieć jakie zabiegi królują w Pana klinikach?

– Muszę to podzielić na działy. Jeśli chodzi o kosmetologię, to przede wszystkim urządzenia. Oczywiście my robimy wszystko: nawilżania, maseczki, pillingi… to jest wszystko bardzo istotne. Natomiast pacjentki chcą – dość słusznie – nowych rozwiązań. W tej chwili bardzo popularny jest zabieg, który przypomina żelazko. Jest to trafne porównanie, gdyż końcówka tytanowa ma 400 st. C, wygląda może nie jak żelazko, lecz wytłaczanka od jajek w pomniejszeniu oczywiście. Za przyciśnięciem pistoletu na kilka minisekund jest przytykana do skóry. To powoduje obkurczenie. Końcówki tych wytłoczek powodują, że dochodzi do punktowego wysuszenia skóry. Jeśli położymy na to jakikolwiek lek, to on mimo bariery lipidowej skóry jest natychmiast wsysany. To się nazywa drug delivery system. To urządzenie pokazało się około 2 lata temu i stało się bardzo popularne w kosmetologii.

alt="dermatologii"
Wasim Alnahlawi – stock.adobe.com

Zabiegi na ciało: kriolipoliza – czyli zamrażanie, HIFU – czyli punktowe ultradźwięki, które mają za zadanie nie tylko podnieść policzki, ale także obkurczyć obwiśnięty brzuch. Zabiegi wykonywane lifestylowo. To znaczy, że nie robi się serii 3-5 i już mamy osiągnięty efekt. Wykonuje się je tak, jak chodzenie do fryzjera, co 2 tygodnie. Jest takie urządzenie Icoon – w tej chwili w klinice są trzy i są w ciągłej pracy. To jest trochę jak entermologia, tylko w nowocześniejszym wydaniu. Bardzo intensywny drenaż limfatyczny połączony z masażem i niskoenergetycznym laserem powodującym opróżnienie komórek tłuszczowych.

Znaczenia nabierają zabiegi wykonywane lifestylowo. To znaczy, że nie robi się serii 3-5 i już mamy osiągnięty efekt. Wykonuje się je tak, jak chodzenie do fryzjera, co 2 tygodnie.

A w chirurgii plastycznej?

– To jak na całym świecie chirurgia piersi, liposukcja, nosy, liftingi twarzy. W dermatologii estetycznej – kwas hialuronowy, toksyna botulinowa, laseroterapia niemalże do wszystkiego. Gdyby weszła Pani do największej sali zabiegowej w naszej klinice, to w dwóch rzędach stoją lasery: tatuaże, poprawa skóry, zmiany naczyniowe, usuwanie włosów czy usuwanie tłuszczu. Właściwie na wszystko w tej chwili są lasery i one rzeczywiście są bardzo skuteczne.

Choć przyznam, że wymagają od nas dużo poszukiwań. Rynek jest tak rozbudowany, że osoba nie mająca doświadczenia łatwo jest w stanie ,,naciąć się”, dlatego, że trudno jest wychwycić perełkę w tym zalewie ofert. Trzeba mieć rozeznanie, trzeba być na bieżąco z wiedzą, którą się zdobywa między innymi na profesjonalnych kongresach. Bo skąd ja mam wiedzieć co jest w tej chwili dobre? No i jak już wybierzemy jakieś urządzenie, bo widziałem na kongresie że jeden z ekspertów, którego szanuję poleca to, to i tak zanim kupię to urządzenie jest u nas testowane – najczęściej na nas.

Pobierz materiały edukacyjne
Facebook Instagram Youtube Spotify