Dermatic.pl Aesthetic Business

Jak morsować z głową? – rozmowa z lek. Aleksandrem Panowem i nauczycielem Zbigniewem Keglem

venome xxl 1200x300
, ten tekst przeczytasz w: 6 minuty

Co znajdziesz w artykule?

Morsowanie zdobywa popularność jako forma aktywności ruchowej i metoda poprawy ogólnego samopoczucia. Zwolennicy i zwolenniczki kąpieli w zimnej wodzie twierdzą, że korzyści obejmują zwiększoną odporność na stres, poprawę krążenia krwi, lepszą kondycję skóry oraz ogólną poprawę zdrowia psychicznego. Poniżej rozmawiamy z dwoma zapalonymi morsami – lekarzem Aleksandrem Panowem, który morsuje od blisko 60 lat oraz nauczycielem Zbigniewem Keglem, członkiem PnB MORSY.

rozmawiał Jakub Wojtaszczyk

Lekarz Aleksander Panow: „Kąpiemy się po to, aby być bardziej odpornymi na hipotermię”

Co dzieje się z ciałem podczas zanurzenia w bardzo zimnej wodzie?

Lek. Aleksander Panow: – Pierwszy mechanizm to burza hormonalna, która polega na tym, że do organizmu wyrzucane są m.in. adrenalina czy związki powodujące przyspieszenie akcji serca. Podnosi nam się ciśnienie. Obkurczają się obwodowe naczynia krwionośne. Pojawiają się też inne hormony działające w stresie, jak endorfiny. W związku z tym po wyjściu z wody człowiek czuje się lekko. Jest euforyczny.

Również uruchamiają się inne mechanizmy naczyniowe. Przede wszystkiem obkurczenie tętniczek obwodowych i naczyń skóry, aby odizolować organizm od zimnego otoczenia i zmniejszyć utratę ciepła. Następują też objawy centralizacji krążenia. Czyli krążenie przesuwa się w stronę narządów chronionych (serce, płuca, mózg) kosztem ukrwienia skóry, przewodu pokarmowego i mięśni. 

Jak zapobiegać hipotermii i innym zagrożeniom związanym z zimnem?

– Kąpiemy się właśnie po to, aby być bardziej odpornymi na hipotermię. Kreujemy mechanizmy, aby zwiększyć naszą odporność na ochłodzenie i wydłużyć okres bezpiecznego ochłodzenia. To są elementy, które pozwalają nam dłużej być na zimnie z najmniejszymi stratami dla naszego organizmu i zdrowia.

Jak uprawiać morsowanie, aby nadmiernie się nie ochłodzić?

– To kwestia pewnego doświadczenia, czyli przede wszystkim treningu. Jako osoba, która uprawia morsowanie od blisko 60 lat uważam, że musi nastąpić adekwatna ekspozycja. Czyli czas przebywania w zimnej wodzie, w stosunku do warunków pogodowych, specyfiki samego akwenu, rodzaju wody i naszych aktualnych możliwości danego dnia. Bo każdy doświadczony mors wie na co może sobie pozwolić, aby nadmiernie się nie wychłodzić.

Czy morsować może każdy, czy istnieją jakieś przeciwwskazania zdrowotne?

– Na pewno są choroby, które mogą być przeciwwskazaniem. W czasie wejścia do wody dochodzi do skoku ciśnienia i przyspieszenia akcji serca. Z tego powodu osoby, które mają niestabilne choroby wieńcowe, czyli taka, która grozi zawałem, nie powinny morsować. Podobnie osoby, które mają zaawansowane nadciśnienie, zespoły astmatyczne – zwłaszcza wtedy, gdy zimno to czynnik, który powoduje astmę. Również jeśli nieumiejętnie narażamy na wychłodzenie nasze kończyny, jeśli ktoś ma powierzchowne żylakowate zmiany – szczególnie powierzchownie naczynia żylne – można nasilić objawy.

Czy istnieją dowody wskazujące, że morsowanie działa przeciwstarzeniowo na organizm?

– Nie znam takich prac. Aczkolwiek interesowałem się tematem bardzo dawno temu. Być może takie dowody się pojawiły. Natomiast ja takiej wiedzy nie posiadam.

Jak zabezpieczać i pielęgnować skórę narażoną na działanie zimnej wody?

– Są rodzaje tego sportu wyczynowe, od siedmiu lat też się tym zajmuję. Jestem kilkukrotnym mistrzem Polski i dwukrotnym mistrzem Europy w pływaniu zimowym w grupie powyżej 60. roku życia. W sporcie uprawianym ekstremalnie może dojść do różnych powierzchownych odmrożeń skóry i nerwów powierzchownych obwodowych, jak nerwu trójdzielnego czy twarzowego. Ewentualna ochrona zależy od przepisów. Podczas niektórych zawodów poduszcza się natłuszczanie ciała pływaków. Niektórzy zmniejszają możliwość odmrożenia stóp i dłoni wchodząc do wody w rękawiczkach i specjalnych butach.

Rozmawiamy o morsowaniu, które uprawiamy dla zdrowia. Jak ktoś je umiejętnie stosuje, nie trzeba się na kilka minut natłuszczać. Ekspozycja musi być adekwatna do warunków zewnętrznych.

Gdy ktoś dopiero zaczyna przygodę z morsowania, jak powinna wyglądać ekspozycja na zimno?

– Uważam, że rezultatów nie da rozpoczęcie morsowania późną jesienią i kąpiele raz w tygodniu. Nie da odpowiedniego stopnia wytrenowania, a dodatkowo zwiększa możliwość różnych powikłań. Dlatego uważam, że morsowanie to tryb życia. Jest to dodatek do innych aktywności ruchowych.

Ekspozycję trzeba zacząć już późnym latem i dwa-trzy razy w tygodniu praktykować pływanie. Powikłanie będą rzadsze, a stopień wytrenowania – większy. Sam dzięki regularnym treningom w wodzie o 5-6 stopniach mogę płynąć co najmniej 30-40 minut. Pamiętajmy jednak, że nie morsujemy dla bicia rekordów, tylko dla siebie. Zdrowie jest najważniejsze.

Jakie korzyści przynosi nam morsowanie?

– Przede wszystkim stajemy się odporni na wychłodzenie, a tym samym na infekcje. Flora bakteryjna  z nosogardła, która jest chorobotwórcza, zawsze istnieje, tylko w niewielkich ilościach. Do zakażenia dochodzi, kiedy się nadmiernie wychładzamy i zubożamy ukrwienie nosogardła. W ten sposób rozwija się infekcja. Jeśli ktoś regularnie uprawia kąpiele morskie, ten mechanizm jest bardziej wydolny. Narażenie na choroby znacznie się zmniejsza. 

Druga rzecz to trening układu oddechwo-krążeniowego. W związku z tym poprawia się nasza wydolność. Zawsze też morsowaniu towarzyszy jakiś ruch, np. rozgrzewka przed wejściem do wody czy ruszanie się po. Wreszcie też wyrzucanie endorfin powoduje, że nasz nastrój jest znacznie lepszy. Stopniowo się od tego uzależniamy. Jeśli jest przerwa w kąpieli, będziemy trochę smutniejsi. Morsy mają pozytywniejszy stosunek do życia.

Zbigniew Kegel: „Morsowanie pozwala mi odreagować. Bardzo dobrze się czuję. Jestem człowiekiem społecznym. Potrzebuję kontaktu z ludźmi”.

Co zmotywowało pana do spróbowania, a potem kontynuowania morsowania?

Zbigniew Kegel, PnB MORSY: Zaczęło się od zwyklej ciekawości. Wcześniej słyszałem o morsach, ale był to temat zupełnie mi obcy. Pewnego razu kolega powiedział mi, że wziął udział w sesji morsowania we Wrześni. Spodobało mu się. Zapytał mnie: – Nie chciałbyś spróbować?. Pomyślałem: – Dlaczego nie? Jakaś nowość w życiu.

Postanowiłem sprawdzić, jak to jest wejść zimą do wody. Później okazało się, że mój początek morsowania był typowym dla innych osób. Gdy ktoś raz spróbuje, bardzo często kontynuuje tę przygodę. W tym roku biorę udział w kolejnym sezonie. W 2016 roku otrzymałem od przyjaciół z Wrześni oficjalny tytuł morsa. Aby go zdobyć, trzeba wejść do wody 3-4 razy. Dyplom powiesiłem na ścianie w szkole, bo jestem nauczycielem. 

Jak morsowanie wpływa na zdrowie psychiczne i fizyczne?

– Morsowanie pozwala mi odreagować. Bardzo dobrze się czuję. Jestem człowiekiem społecznym. Potrzebuję kontaktu z ludźmi. Lubię być w działaniu. Jeśli chodzi o zdrowie fizyczne, trudno mi podać konkretne efekty. Od zawsze byłem bardzo aktywną osobą. Niemniej, na pewno morsowanie wpłynęło na zmniejszoną liczę infekcji, katarów, zachorowań. Czuję się zdrowszy, rześki. Nie wiem, czy wpływa na ten stan tylko samo morsowanie, czy też pójście nad wodę, spotkanie się z grupą ludzi. Być może to na mnie tak pozytywnie działa?

Nie mogę nie wspomnieć o innych aktywnościach. W zasadzie razem z żoną codziennie wykonujemy jakieś aktywności fizyczne, od biegania, przez siłownię, po wspomniane morsowanie. Nawet jak wyjeżdżamy na wczasy, to nie leżymy, tylko stawiamy na aktywność. Zwiedzamy duże europejskie miasta biorąc udział w organizowanych tam półmaratonach.

Mówi Pan, że aktywność towarzyszy Panu od zawsze. Czy dzięki temu decyzja o morsowaniu zapadła łatwiej?

– Być może tak było. Bardzo dobrze pływam. U innych może pojawić się opór przed wejściem do wody, bo nie umieją pływać. Latem do jeziora też nie wejdą. Ludzie w różny sposób motywują swoje morsowanie. Nie tylko aspekt fizyczny, ale właśnie towarzyski czy zdrowotny. Wydaje mi się też, że mimo wszystko najważniejszym powodem jest bycie wśród ludzi. Dziś najbardziej brakuje nam socjalizacji.

Jak należy trenować, aby przystosować się do zimna i zbudować wytrzymałość?

– Są różne szkoły morsowania. Nasza grupa przed wejściem do wody tańczy. Natomiast ja chodzę, robię zdjęcia. W zasadzie się nie rozgrzewam. Wchodzę do wody na tyle, ile chcę. 5-10 minut. W zależności, jaki mam dzień.

Wiele osób – szczególnie mężczyźni – idzie na wyczyn i konkuruje ze sobą. Nie preferuję takiego ambicjonalnego podejścia. Uważam, że każdy powinien wchodzić do wody na tak długo, by było komfortowo. Jeśli ciało się wychładza, trzeba wyjść. Można też pobiegać czy rozgrzać się w inny sposób i wrócić do wody. Niektórzy wchodzą raz, inni morsują kilkukrotnie.

Zdarzają się „wypadki przy pracy”. Na przykład raz musieliśmy lód ciąć piłami. Przypadkowo wpadłem do wody. Wyszło nie tak, jak powinno być, ale nadal fajnie.

Jak przygotować się do sesji morsowania? Co warto wziąć ze sobą? Jakie miejsce wybrać?

– Najlepiej wybierać taki akwen, którego dno znamy. A to idealnie powinno być piaszczyste. Tak, jak latem – najchętniej wchodzimy do znanych jezior. Nie polecam glinianek, wykopów. Nie wiadomo, co będzie na dnie. W zimnej wodzie nie mamy takiego samego czucia. Nogi są zmarznięte, możemy na coś nadepnąć. Z tego też powodu na początku wchodziłem w trampkach. Teraz boso, ale pod warunkiem znajomości dna.

Jeśli nie wiem, co znajdzie się pod moimi stopami, zakładam buty neoprenowe. To też częsty wybór innych osób, bo można też dłużej przebywać w wodzie. Choć sam tego nie preferuję, niektórzy zakładają rękawiczki. Za to noszę czapkę. Znam osoby, które po sesji morsowania wchodzą do balii z ciepłą wodą. Próbowałem tego kilka razy. To dość dziwne doświadczenie, bo woda, która ma zaledwie 40 stopni, parzy. Preferuję hardcorowe wejście – rozbieram się, wchodzę do wody i wychodzę. Rozgrzać się można też herbatą, ale nie z prądem.

Jakie są kluczowe środki bezpieczeństwa, które należy podjąć przed rozpoczęciem morsowania?

– Przede wszystkim należy poznać aktualny stan swojego zdrowia. Czy nie mamy przeciwności medycznych, aby morsować? Najczęściej będzie chodzić tu o układ krążenia. Jeśli ktoś nie jest tego świadomy, przed podjęciem morsowania, warto iść do lekarza, zbadać się. Nie spotkałem się z nikim, kto po morsowaniu powiedziałby, że pogorszył się stan jego organizmu.

Nie morsujmy w samotności. Mimo że znam swoje ciało, wszystko może się wydarzyć. Druga osoba zawsze pomoże. Zresztą znacznie łatwiej wejść do zimnej wody w grupie. My morsujemy np. tematycznie przebierając się za konkretne postaci. Jest bardzo zabawnie. Wchodzimy do wody, jest nam raźniej. Robimy zdjęcia. Śpiewamy w tej wodzie. Kiedy ktoś ma urodziny, składamy życzenia. Po morsowaniu wychodzimy – ciało mamy napięte,  endorfiny działają. Czujemy się świetnie.

Nasza grupa PnB Morsy jest największą grupą morsową w Polsce. Jest nas ponad 4500 osób. Oczywiście  zrzeszamy się wirtualnie. W Poznaniu raz w tygodniu, o 11:00 w każdą niedzielę spotykamy się nad Rusałką i wchodzimy  wspólnie do wody. Zapraszam wszystkich serdecznie!

Zdjęcia PnB Morsy – Zbigniew Kegel

Pobierz materiały edukacyjne
Facebook Instagram Youtube Spotify