Dermatic.pl Aesthetic Business

Poseł domaga się definicji medycyny estetycznej

venome xxl 1200x300
, ten tekst przeczytasz w: 3 minuty
W znowelizowanym rozporządzeniu w sprawie umiejętności zawodowych lekarzy i lekarzy dentystów (weszło w życie 8 lipca br.) minister zdrowia wpisał do katalogu również medycynę estetyczno-naprawczą. A tymczasem poseł Kazimierz Matuszny domaga się od resortu wprowadzenia jednolitej definicji medycyny estetycznej. I wykazu tego typu procedur, które będą mogły być wykonywane wyłącznie przez lekarzy. I złożył w tej sprawie interpelację.

oprac. Barbara Kielczyk

Poseł (z zawodu inżynier automatyki i elektroniki) pyta w niej ministra zdrowia czy rząd planuje wprowadzenie takiej jednolitej definicji, albowiem wciąż jej brak. Jak wiadomo dyskusja o zakresie wykonywanych świadczeń oraz uprawnień do ich przeprowadzania trwa od dawna. Przedstawiciele środowiska lekarskiego przedstawili ministerstwu listę usług i procedur medycyny estetycznej, które będą mogli wykonywać wyłącznie lekarze. Są na niej m.in. zabiegi z zastosowaniem kwasu hialuronowego, nici liftingujących oraz silniejsze peelingi. 

Temat podjął również poseł Kazimierz Matuszny.

Jak zaznaczył, popularność zabiegów z dziedziny medycyny estetycznej stale rośnie. Ale pacjent nie zawsze ma świadomość czy korzystając z takich usług staje się już pacjentem z zakresu świadczenia zdrowotnego z dziedziny medycyny estetycznej; czy jeszcze nie.

– Nie istnieje legalna definicja medycyny estetycznej, a procedury z zakresu tej dziedziny nie zostały wyszczególnione, biorąc pod uwagę kompetencje posiadane przez lekarzy czy kosmetologów – napisał poseł.

Podkreśla, że zagrożenia wynikające z możliwych działań niepożądanych i powikłań po zabiegach mogą się zdarzać. A kosmetolodzy nie posiadają kompetencji koniecznych do udzielania profesjonalnej pomocy medycznej.

Koniecznym jest też udzielanie informacji o planowanym zabiegu i możliwych powikłaniach. Tak aby osoba mogła podjąć świadomą decyzję o wyrażeniu zgody na poddanie się zabiegowi. Udzielający świadczenia powinien znać wszystkie możliwe powikłania oraz w odpowiedni sposób i w niezbędnym zakresie przekazać te informacje konkretnej osobie.

Zgodnie z poglądami SLDE
mgallar/shutterstock.com

Treść interpelacji poselskiej jest zbieżna ze spojrzeniem na świadczenia usług z zakresu medycyny estetycznej, jakie prezentuje  Stowarzyszenie Lekarzy Dermatologów Estetycznych. Chce ono rozszerzenia definicji zawartej w ustawie o działalności leczniczej, aby brzmiało  następująco (część pogrubiona dodana):

,,Świadczenie zdrowotne – działania służące zachowaniu, ratowaniu, przywracaniu lub poprawie zdrowia oraz inne działania medyczne wynikające z procesu leczenia lub przepisów odrębnych regulujących zasady ich wykonywania; w tym działania służące przywracaniu lub poprawie fizycznego lub psychicznego samopoczucia oraz społecznego funkcjonowania pacjenta, poprzez zmianę jego wyglądu, wiążące się z ingerencją w tkanki ludzkie”.

Przedstawiciele SLDE powtarzają niezmiennie, że świadczenia z zakresu medycyny estetycznej to działania estetyczno–naprawcze stanowiące o poprawie wyglądu zewnętrznego poprzez ingerencję procedurami medycznymi w tkanki i narządy ludzkie. Tymczasem obserwuje się, iż ingerencji w tkankę ludzką dokonują osoby nieposiadające wykształcenia medycznego.

Kosmetolodzy przeciwni

Przeciwne stanowisko w tej sprawie przedstawiło Stowarzyszenie na rzecz Rozwoju Kosmetologii. Podnosi ono kwestię zagarniania przez lekarzy tego co jest częścią lukratywnego komercyjnego rynku usług. 

Stowarzyszenie stawia drażliwe pytanie: Czy „urodolog” to ktoś z prawdziwym powołaniem do tego zawodu, z poczuciem misji? Kosmetolodzy uważają, że niektórzy mylą pojęcie „dobrostanu” z „dobrobytem”. Różnica jest taka, że w „dobrostanie” ma chodzić o pacjenta, a w „dobrobycie” o lekarza. „Dobrobyt” też ostatecznie przekształca się u niektórych lekarzy estetycznych w „dobrostan”.

W ocenie Stowarzyszenia na rzecz Rozwoju Kosmetologii taki płynie wniosek z petycji SLDE w sprawie zmiany definicji świadczenia zdrowotnego – z jej rozszerzenia o usługi estetyczne. Kosmetolodzy uważają, że  mało wiarygodna jest troska o dobro pacjenta prezentowana przez SLDE. 

Czy zmarszczki lub poluźnienie skóry będą teraz schorzeniem? Kto za jego „leczenie” będzie płacił? – pytają. – Nie godzimy się na to, aby lekarze w Polsce – tak bardzo potrzebni na pierwszej linii frontu – za nasze pieniądze poprawiali urodę. Pomysł takiej definicji świadczenia zdrowotnego ośmiesza polskich lekarzy z prawdziwego zdarzenia. Tych, którzy wybrali ten zawód świadomie i chcą zajmować się przywracaniem zdrowia – stwierdzają. I stawiają dalsze pytania:

A co z opodatkowaniem takich usług ? Co na to resort finansów? Wyrażamy nadzieję, że parlament nie da się ogłupić tym niekoniecznie „pozytywnie zakręconym” – dodają reprezentanci branży kosmetycznej.

A jakie kompetencje ma kosmetolog? To też kluczowe pytanie, gdyż definicji tego zawodu oraz przynależnych kompetencji również nie ma. Prace nad zdefiniowaniem zawodu kosmetologa trwają od jakiegoś czasu w Ministerstwie Technologii i Rozwoju. Albowiem chociaż kosmetolodzy kształcą się w znaczniej mierze na uczelniach medycznych, nie są traktowani jako specjalność medyczna.

Pobierz materiały edukacyjne
Facebook Instagram Youtube Spotify