Dermatic.pl Aesthetic Business

Echa czerwcowej komisji zdrowia wciąż rozbrzmiewają – debata w pigułce

venome xxl 1200x300
, ten tekst przeczytasz w: 5 minuty
Nie milkną echa czerwcowego posiedzenia sejmowej komisji zdrowia poświęconej informacji ministerstwa o stosowaniu wyrobów medycznych w medycynie estetycznej. I kontrowersji, jakie ta debata wywołała. Przypominamy zatem w zsyntetyzowanej postaci jej przebieg.

Barbara Kwiecińska-Kielczyk

Głos z urzędu

Informację o wyrobach medycznych używanych w kosmetologii przedstawił wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski. Wśród wyrobów medycznych stosuje się podstawowe produkty, wyroby medyczne, które są stosowane w medycynie w pełnym zakresie wskazań, nie tylko w kosmetologii. Takie jak igły, strzykawki, wypełniacze czy implanty do różnych wskazań dla medycyny estetycznej. Dodatkowo zgodnie z dyrektywą 2017/745 jest również grupa produktów określona w załączniku 16, które nie spełniają definicji wyrobów medycznych. Ale jednak sposób działania, budowy, funkcje są zbliżone do wyrobów medycznych. I są stosowane w zakresie wyrobów medycznych.

Dla tej grupy produktów wymienionych w załączniku są przygotowywane specjalne rozwiązania – prace jeszcze trwają. 

Wiceminister przypomniał, że w maju weszła w życie ustawa o wyrobach medycznych, która jest wykonaniem rozporządzenia unijnego. I tam też są przepisy, które specjalnie zostały wprowadzone, umożliwiające wprowadzenie specjalnych regulacji prawnych dla firm dotyczące wyrobów medycznych. 

Natomiast Sebastian Migdalski – wiceprezes Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych wyjaśniał, że omawiane przepisy są zbyt nowe. I wobec tego urząd nie nadzoruje jeszcze wyrobów, które są stosowane w medycynie estetycznej. Na dziś tylko i wyłącznie nadzorowano wyroby, które były wykorzystywane w udzielaniu świadczeń zdrowotnych w zakresie wskazań medycznych.

– Będziemy się uczyć też nadzoru tych wyrobów wykorzystywanych w medycynie estetycznej, bo do tej pory tym się nie zajmowaliśmy – stwierdził wiceprezes Migdalski.

Eksperci – kosmetolog nie jest lekarzem

Przewodniczący komisji Tomasz Latos zaprosił na posiedzenie ekspertów – głównie reprezentujących Stowarzyszenie Lekarzy Dermatologów Estetycznych oraz Polskiego Towarzystwa Medycyny Estetycznej i Anti-Aging.

Prof. Barbara Zegarska zaznaczyła, że co prawda kosmetolodzy są kształceni na wszystkich uczelniach medycznych w zakresie wielu przedmiotów, które są również dla studentów medycyny. Natomiast nie uprawniają one do wykonywania żadnych świadczeń w zawodzie medycznym.

Przypomniała stanowisko podjęte przez Naczelną Radę Lekarską, która określiła definicję medycyny estetycznej jako świadczenie zdrowotne wykonywane przez lekarzy i lekarzy dentystów. Powiedziała, że trzeba rozgraniczyć bardzo ściśle co może kosmetolog, a co może lekarz. Osoba, która nie jest lekarzem, nie może wydawać rozpoznania, ponieważ nie ma wiedzy klinicznej, terapeutycznej, a tym bardziej dermatoskopowej, histopatologicznej. Jest to niezgodne z przepisami istniejącymi w naszym kraju.

Ewa Kaniowska, prezes SLDE przekazała zebranym zdjęcia prezentujące efekty źle wykonanych zabiegów estetycznych: ślepoty, udaru mózgu czy skutków podania preparatów sterydowych w celu zmniejszania nosa, skutków podania preparatów niewiadomego pochodzenia. Wyraziła zadowolenie, że w końcu jest system, który będzie czuwać nad dystrybucją preparatów stosowanych w medycynie estetycznej.

alt="debata kosmetolodzy"

Mówiono o potrzebie zmian w ustawie o działalności leczniczej i zmiany definicji świadczenia zdrowotnego obejmującej zabiegi medycyny estetycznej. I wówczas wszystko z zakresu medycyny estetycznej będzie działalnością leczniczą. Zdaniem konsultantki krajowej z dermatologii Joanny Narbutt jest rzeczą oczywistą, że są to zabiegi, które będą wykonywane przez lekarzy.

Postulowano też wprowadzenie kary administracyjnej dla osób używających wyrobów medycznych nie będąc do tego uprawnionymi.

Prof. Aleksandra Lesiak z PTD podkreśliła, że medycyna estetyczna jest medycyną. A kosmetologia jest zawodem niemedycznym, który ma podtrzymywać te efekty, które lekarz wprowadzi. 

Uściślić kwestię kształcenia kosmetologów

Kilku posłów-lekarzy (m.in. przewodniczący Tomasz Latos, Jerzy Hardie-Duoglas, Marek Rutka) podjęli temat potrzeby rozwinięcia zakresu kształcenia i doprecyzowania pewnych uprawnień kosmetologów do wykonywania określonego typu zabiegów medycyny estetycznej. A także przyjęcia ustawy o zawodzie kosmetologa. Ssoby te kończą magisterskie studia medyczne i oczekują możliwości pracy w tej branży.

Ludzie idą na 5-letnie studia, a potem nie mogą wykonywać zabiegów o małej inwazyjności. Zaś lekarz innej specjalności może pójść na 1-dniowe szkolenie i bez przeszkód podawać kwas hialuronowy i wszelkie inne zabiegi. Zakładać nici z haczykami i podciągać skórę – podkreślano.

Wspomniano tu kwestię finansową, możliwości zarobkowania. Bo za tym wszystkim idzie moda i pieniądze. A tam gdzie są duże pieniądze, tam są próby ograniczenia grona osób, które te pieniądze mogą zarobić – zauważali dyskutanci. 

Podano też przykład ratowników medycznych. Kiedyś nie wyobrażano sobie zespołu karetki bez udziału lekarza. Teraz zespoły ratownictwa medycznego dobrze spełniają swoją rolę.

Odmienne zdania innych lekarzy

Posłanka-lekarka Katarzyna Sójka uznała, że punktem wyjścia rozmowy o zabiegach związanych z medycyną estetyczną powinien być fakt, że wszelkie takie zabiegi musi wykonywać osoba, która jest odpowiednio do tego przeszkolona. Ona jako internistka nie wyobraża sobie, aby mogła je wykonywać nie mając do tego odpowiedniego przygotowania.

Dlatego uważa, że każdy, kto będzie się tym zajmował, czyli ktoś, kto odbył odpowiednie medyczne studia, chociażby kosmetologię, oczywiście musi przejść pewien kurs, który doprowadzi do tego, że będzie miał te umiejętności pozwalające mu na wykonanie zabiegów. I nie widzi takiej potrzeby, żeby ograniczać się tylko do lekarzy, którzy też muszą przejść dodatkowe szkolenia. 

– Nie demonizujmy tych zabiegów – apelował poseł Jerzy Hardie-Douglas, z zawodu chirurg onkolog i dermatoonkolog. – Jeśli kosmetologia do tego nie przygotowuje, to proszę zmienić program tak, żeby ludzie wiedzieli co to jest leczenie przeciwwstrząsowe. A nie z powodu wstrząsu raz na kilkadziesiąt tysięcy zabiegów wywołujemy demony – ocenił.

Lekarz Piotr Sznelewski podkreślił, że medycyna estetyczna potrzebuje zespołów lekarz-kosmetolog. Bo lekarze nie są w stanie realizować wielu terapii łączonych jeśli nie mają obok siebie kosmetologa. Problem w tym, że nie ma ustawy o zawodzie kosmetologa. I przepisów wskazujących co jest zarezerwowane dla osób po studiach kosmetologicznych i co po studiach lekarskich.

Kwestie gospodarcze i deficyt lekarzy

Posłowie nie będący medykami zwracali uwagę na stronę gospodarczą ewentualnego wyłączenia kosmetologów z wykonywania większości zabiegów estetycznych. Posłanka Monika Rosa podkreśliła, że mamy już obecnie wykształconych bardzo wielu kosmetologów ukierunkowanych na to, aby zajmować się medycyną estetyczną. Tak wykształcona grupa szła na studia kosmetologiczne właśnie po to, żeby oprzeć swoje funkcjonowanie zawodowe o konkretne studia, które wybrali. Żeby otworzyć własne gabinety zabiegów estetycznych. I stawia pytanie: co stanie się z tymi tysiącami osób jeśli okaże się, że będą mogli wykonywać tylko masaże twarzy czy nawilżanie. Po to poszli na konkretne studia, żeby konkretnie swój zawód wykonywać.

Już obecnie jest bardzo trudny dostęp do dermatologa. Co się stanie jeśli okaże się, że tylko dermatolodzy będą mogli zajmować się medycyną estetyczną dodatkowo? Co wtedy stanie się z osobami, które naprawdę cierpią na konkretne choroby dermatologiczne? – pytała. Dlatego także jej zdaniem kluczowe jest uregulowanie zawodu kosmetologa.

Trzeba to wszystko uregulować, bo są zabiegi, które powinien wykonywać tylko lekarz, ale nie wylewajmy dziecka z kąpielą. Bo z jednej strony mamy bardzo obciążonych lekarzy i wiemy, że ich w Polsce brakuje. Z drugiej strony wiemy, że ktoś z wykształceniem medycznym wykonuje zabiegi po niedługim przeszkoleniu – zauważyła także posłanka Katarzyna Lubnauer.

– Jest jeszcze kwestia gospodarcza. Im więcej wprowadzamy ograniczeń, tym więcej ludzi wysyłamy na „bezrobocie”, robimy szarą strefę, podnosimy ceny. Regulacje musimy robić z wysłuchaniem wszystkich stron, bo zdajemy sobie sprawę, że jest to konflikt interesów. Chodzi o duże pieniądze, więc rozmowa nie może być jednostronna – uważa Lubnauer, która pytała również dlaczego na posiedzenie nie zaproszono przedstawicieli kosmetologów, aby mogli się również wypowiedzieć.

Na kwestię deficytu lekarzy specjalistów i konieczność wprowadzenia niezbędnych regulacji zwrócił uwagę także poseł prof. neurochirurg Wojciech Maksymowicz.

– To rynek wymusił taką sytuację i problem dotyczy głównie rynku. Rynek wymusza regulacje i odwrotnie – regulacje mogą przydusić lub otworzyć rynek. Rynek powstał mimochodem, bo regulacji nie było – ocenił, pochwalając prowadzenie w resorcie zdrowia prac nt. określenia umiejętności.

Działalność legislacyjna

O działalności legislacyjnej prowadzącej do ujednolicenia kształcenia przygotowującego specjalistów do wykonywania zabiegów estetycznych mówiła Małgorzata Zadrożna, dyrektor Departamentu Zakresu Kształcenia Kadr Medycznych Ministerstwa Zdrowia. Prace te prowadzone są w porozumieniu z Ministerstwem Edukacji i Nauki oraz Ministerstwem Rozwoju i Technologii, które nadzoruje zawód kosmetologa.

To nie jest tak, że opieramy się tylko na tym, co dostaliśmy z KRAUM (Konferencja Rektorów Akademickich Uczelni Medycznych). Musimy wypracować takie rozwiązanie, które przynajmniej w dużej części będzie satysfakcjonujące – zapewniała dyrektor Zadrożna.

– My widzimy te problemy, o których państwo mówiliście. Nie mamy informacji o ilości powikłań, bo nie zbieramy w sposób sformalizowany takich informacji. Nie mamy informacji ze szpitali o powikłaniach w określonych ośrodkach. Nie możemy więc powiedzieć o statystykach jakie są powikłania po kosmetologach czy po lekarzach – powiedział wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski.

Art. 51 ustawy o wyrobach medycznych, która weszła w życie 3 tygodnie temu w ust. 1 mówi, że prezes urzędu rejestracji wyrobów medycznych powiadamia ministra zdrowia o grupach wyrobów, które stwarzają lub mogą stwarzać zagrożenie dla życia, zdrowia lub bezpieczeństwa pacjentów czy użytkowników. Wskazując propozycje wprowadzenia określonych wymagań lub ograniczeń użytkowania określonych wyrobów w celu zapewnienia bezpieczeństwa ich używania. I mogą dotyczyć również kwalifikacji użytkowników, wyposażenia technicznego podmiotów wykonujących te czynności i kwalifikacji osób zatrudnionych w tych podmiotach.

– Poseł Hardie-Douglas też ma bardzo dobry sposób myślenia, że mówimy o pacjencie, ale w tle też są być może środki finansowe. Tu potrzeba konsensusu. Na pewno to nie będzie proste, ale dla wszystkich stron ten konsensus musi być wypracowany – podsumował wiceminister.

Pobierz materiały edukacyjne
Facebook Instagram Youtube Spotify