W studio Aesthetic Business kontynuujemy rozmowę z dr Pawłem Ponichterą, stomatologiem i lekarzem medycyny estetycznej. Rozmawiamy o tym w jakim kierunku idzie medycyna estetyczna. Jeśli ktoś chce rozpocząć działalność w tym kierunku, to co ma zrobić?
rozmawiał Artur Adamczak
Część I wywiadu – kliknij TUTAJ
Co znajdziesz w artykule?
We wcześniejszej części rozmowy mówiliśmy o zabiegach niezwykle istotnych dla pacjenta z perspektywy życiowej. Ale teraz zapytam może o coś innego, być może też coś bardzo ważnego… Poczucie estetyki – czy jest ważne przy wykonywaniu zabiegów? Przychodzi pacjent, czy pacjentka i mówi, że chce powiększyć sobie usta. I Pan doktor już widzi, że jednak kolejne powiększenie nie będzie czymś dobrym. Być może już będzie karykaturą. Jak do takiego tematu podejść?
– To jest bardzo ważne pytanie. Możemy nawet użyć określenia, że o gustach się nie dyskutuje. Natomiast pamiętajmy o tym, że to my – zabiegowcy – wyznaczamy tę granicę. Tę nieprzekraczalną granicę.
Do pewnego momentu jesteśmy w stanie wykonać zabiegi, z którymi się utożsamiamy, pod którymi możemy się podpisać. Pacjent jest naszą wizytówką. To pacjent, który ma wykonany zabieg, świadczy o naszej estetyce, o naszym poczuciu tej estetyki. Jeśli więc wyznaczymy granicę, której nie przekroczymy, to jesteśmy w stanie utożsamiać się z tymi efektami, które chcemy przekazać.
Natomiast zdecydowanie musimy być swego rodzaju psychologiem. Czyli musimy wyczuć potrzeby pacjenta, to jak pacjent chce wyglądać po takim zabiegu. Jeśli wyczujemy te potrzeby, jeśli jesteśmy w stanie niejako wejść w głowę pacjenta – czyli być psychologiem – doradzić mu schemat danego zabiegu, ale też czasami odradzić. Ja często podkreślam – nasza przewidywalność zabiegowa zależy od tego jak zakwalifikujemy pacjenta. Ale częściej nawet jak zdyskwalifikujemy tego pacjenta.
Właśnie. Bo jest tak, Panie doktorze, jak Pan wspomniał – doradzić. Pacjent przychodzi i mówi, że chce sobie coś konkretnego zrobić, zaaplikować. Czy jednak jest tak, że przychodzę, bo czuję się jednak źle ze swoim wyglądem. I co mi Pan doktor w związku z tym poradzi, aby poprawić swoją urodę?
– Zdecydowanie jedna i druga droga jest możliwa. Z jedną i z drugą sytuacją spotykamy się w gabinetach medycyny estetycznej, ponieważ często pacjent przychodzi z konkretnym problemem, z konkretnym defektem. Trafia do nas pacjentka, która chciałaby powiększyć usta, skorygować asymetrię ust, wypełnić bruzdy nosowo-wargowe, poprawić owal twarzy. Czyli konkretne leczenie nastawione na problem.
Natomiast często są to też osoby, które chcą poprawić sobie samopoczucie, samoocenę, no i chcą zadbać o siebie. Czyli tak naprawdę nie widzą konkretnego problemu, oprócz np. upływającego czasu. Są to więc zabiegi, które niewątpliwie wtedy podnoszą samoocenę.
Wracając do lekarza stomatologa… Czy to jest taki „skok w bok” lekarza stomatologa, który idzie w kierunku medycyny estetycznej?
– No oczywiście można to tak określić. I myślę, że pomijając inne skojarzenia związane z tym określeniem, to tak, jak najbardziej jest to swego rodzaju odskocznia.
Lekarz stomatolog, który zajmuje się pewną tematyką tkanek twardych, rekonstrukcją zębową, ortodoncją, protetyką, czy chirurgią jest często zamknięty w danej grupie zabiegów, w danej grupie pacjentów.
Ale wiemy, że obecnie stomatologia, to nie tylko leczenie stanów patologicznych. To nie tylko usuwanie stanów zapalnych, czy leczenie ubytków próchnicowych. To przede wszystkim estetyka. Więc ten kontrolowany skok w bok jest niejako kontynuacją leczenia stomatologicznego.
Z jednej strony daje to możliwość oderwanie od codzienności zabiegowej, codzienności stomatologicznej. Czyli daje nam to rozszerzenie horyzontów, przewietrzenie umysłu.
Ale z drugiej strony daje też możliwość kontynuowania pewnych zabiegów, pewnego planu leczenia (pacjentowi), czyli uzupełnia te stomatologiczne. To coś, co daje pacjentowi wymierne, estetyczne korzyści.
Pan Doktor zajmuje się medycyną estetyczną już od dobrych kilkunastu lat. Na przestrzeni tego czasu widzi Pan jakieś zmiany w medycynie estetycznej? Chodzi mi o trendy, o coś, co powoduje, że są nowe zabiegi. Że w jakimś kierunku medycyna estetyczna zmierza?
– Ja zajmuje się stomatologią od przeszło 16 lat. I tak mniej więcej też zacząłem swoją przygodę z medycyną estetyczną. Oczywiście medycyna estetyczna w mojej karierze zawodowej była w różnym stopniu obecna, czasami w większym, czasami w mniejszym.
To też jest bardzo ciekawy aspekt, ponieważ medycyna estetyczna jest dziedziną medycyny, która nie jest taką super stabilną nazwijmy to, dziedziną. Czasami tych zabiegów jest więcej, czasami tych zabiegów jest mniej. Jeśli więc zajmujemy się stomatologią, mamy bazę pacjentów, to medycyna estetyczna jest fajnym uzupełnieniem. Dobrze to ze sobą współpracuje.
Natomiast wracając do pytania: tak, widzę tę różnicę. Widzę nowe zabiegi. Ja zaczynając działać w medycynie estetycznej zaczynałem głównie od wypełniaczy.
To był głównie czas, gdzie pracowaliśmy z kwasem hialuronowym. Gdzie działaliśmy w okolicy ust, bruzd nosowo-wargowych, natomiast nie mówiliśmy tak dużo o preparatach autologicznych.
Nie mówiliśmy o preparatach na bazie produktów do mezoterapii, o stymulatorach tkankowych. Nici liftingujące to też były nici kojarzące się ze złotymi nićmi, które są zgoła innymi nićmi niż te, które są w większości stosowane.
Tak więc były to inne zabiegi, które teraz są owszem stosowane, ale teraz tych zabiegów jest dużo więcej. Wskazań jest dużo więcej, jest dużo więcej produktów, preparatów, technik zabiegowych. Medycyna estetyczna jest tym dziełem medycyny, który rozwija się piorunująco szybko.
Na koniec już zapytam – czy w takim razie jest więcej klientów? Czy klienci są bardziej świadomi, wiedzą po co przychodzą? Czy to nie są tylko osoby, które chcą nagle pięknie wyglądać, tylko są to osoby, które dbają o swoją urodę ze smakiem, tak bym to określił?
– Tak. Ta świadomość pacjentów jest coraz większa. Myślę, że internet, duża dostępność wszelkiego rodzaju informacji powoduje wzrost świadomości pacjenta. Medycyna estetyczna też przestała być tematem tabu, którym niewątpliwie była jeszcze kilka, kilkanaście lat temu.
W tym momencie jest to coś, czego się nie wstydzimy, z czym się utożsamiamy. Nie wypieramy się też tych zabiegów, które mamy wykonywane. Też chciałbym powiedzieć, że coraz więcej mężczyzn korzysta z zabiegów medycyny estetycznej, tak więc świadomość, potrzeby – tak, to wzrasta.
Są różne grupy pacjentów. Są pacjenci, którzy oczekują efektów naturalnych, rewitalizujących, delikatnych. Są pacjenci, którzy chcą mieć te efekty widoczne. No i oczywiście tu jest znowu ta cienka granica, którą my, zabiegowcy powinniśmy postawić. Ale oczekiwań jest coraz więcej, świadomość jest coraz wyższa.