Dermatic.pl Aesthetic Business

Znaki towarowe, rozliczenia bezgotówkowe, prawa autorskie – to trapi branżę beauty

trendbook 1200x300
, ten tekst przeczytasz w: 8 minuty
O dylematach prawnych i finansowych branży omawianych na konferencji Beauty Razem – c.d.
Rozwijająca się prężnie branża beauty co rusz staje w obliczu pewnych regulacji, będących znakami czasu. Albo wobec zjawisk i działań, którym przychodzi stawić czoła. Takich jak zastrzeganie określonych fraz jako znaków towarowych, zagadnienia rozliczeń bezgotówkowych czy przestrzeganie praw autorskich.

Barbara Kwiecińska-Kielczyk

Branża beauty w ostatnim czasie zaczęła mieć problem z czymś, co ma znamiona nieuczciwej konkurencji. A jest to zastrzeganie nazw zwyczajowych.

Kobido i kępki rzęs niczym hakuna matata

Pamiętacie Państwo zapewne jak w 2003 r. wytwórnia filmowa Walta Disneya zastrzegła jako znak towarowy zawołanie „hakuna matata”! Było to bowiem motto filmu „Król Lew”. Tymczasem zwrot pochodzi z języka Suahili i oznacza „nie martw się” lub „bez obaw”. Wyrażenie „hakuna matata” było znane na długo przed powstaniem filmu w wielu afrykańskich państwach: Ugandzie, Rwandzie, Mozambiku. Co jednoznacznie potwierdza, że zwrot nie był autorskim dziełem producentów bajki „Król Lew”. Tym samym, zdaniem afrykańskich aktywistów Disney dopuścił się grabieży języka, w szczególności konkretnego zwrotu na swoją korzyść.

Z czymś podobnym zaczynamy mieć do czynienia w branży beauty. Albowiem w urzędach patentowych dochodzi do zastrzegania przez pewne firmy jako znaków towarowych fraz dotychczas powszechnie używanych. Kwestia – jak zaznaczają przedstawiciele branży – dotyczy zarówno Unii Europejskiej, jak i Urzędu Patentowego Rzeczypospolitej Polskiej. Aktualne są 2-3 spektakularne przykłady, które warto wskazać i nagłośnić.

Ja zajmuję się sprzedażą gotowych kępek rzęs, ale również stylizacją. I pojawiły się sytuacje, w których firmy chcąc zagarnąć więcej dla siebie, patentują pewne frazy, których wielu używa. Urząd Patentowy nie pochyla się nad wnioskiem, nie sprawdza go dokładnie i przyklepuje taki wniosek. Wniosek wysyłany jest do mediów społecznościowych, do różnych portali. Mimo że w Polsce mamy prawo domniemania niewinności, portal najpierw blokuje nam wszystkie social media. A potem my musimy wysyłać pisma od prawników, udowadniać, że np. to było tylko logo, a nie jakaś fraza – informuje Karol Klonowski, specjalista stylizacji rzęs.

Zastrzeżone frazy
Katine Design/shutterstock.com

O co konkretnie chodzi? „Gotowe kępki rzęs” – ta fraza została zdaniem przedstawicieli branży źle zinterpretowana. Było to bowiem w logotypie pewnej firmy i ona opatentowała ten logotyp. Wysłała informację do facebooka, że ma opatentowaną tę frazę; i facebook zablokował wszystkie portale, wszystkie strony, na których pojawiała się fraza „gotowe kępki rzęs”. Trzeba było stoczyć wielką batalię o odblokowanie.

Zainteresowanym zajęło ponad 4 tygodnie, żeby odzyskać coś, nad czym nikt nie pochylił się, aby sprawdzić. Tymczasem gotowe kępki rzęs używane są w kosmetyce od bardzo wielu lat.

Drugi szokujący przypadek jeśli chodzi o prawo patentowe dotyczy masażu kobido będącego techniką od kilkuset lat stosowaną i rozpowszechnioną w krajach azjatyckich. W naszym odczuciu ta nazwa ma charakter zwyczajowy i jest szeroko stosowana. A w Polsce została opatentowana – dodaje Michał Łeńczyński, lider Beauty Razem.

Patent na “makijaż hybrydowy”?

Masaż kobido i gotowe kępki rzęs to nowe tematy. Ale są już doniesienia z innych segmentów, że są próby patentowania frazy „makijaż hybrydowy”. To jest coś, z czym branża będzie się mocno zderzała – obawiają się jej przedstawiciele.

Potrzeba zatem, aby w Urzędzie Patentowym przyjrzano się czy jest to fraza zwyczajowa. I aby wszelkiego rodzaju portale – Facebook czy Instagram – zanim wszystko zablokują, to opierając się na domniemaniu niewinności sprawdziły to, dopytały, a potem podejmowały działania. A wszystko robione jest na opak. To tak, jakby ktoś chciał opatentować np. frazę „śmietana 30% kremówka”. I nikt więcej nie mógłby jej używać i udowadniać, że jest to nazwa zwyczajowa – argumentuje Karol Klonowski.

To ma znamiona nieuczciwej konkurencji, kiedy ktoś mówi: „to jest mój tort, a wy sobie idźcie”. Tak się nie robi. To godzi w całą branżę. Bo jeśli ja zastrzegę sobie jakąś frazę, np. lakier hybrydowy, to weźcie pod uwagę ile aktualnie salonów kosmetycznych będzie miało problem z informacją, że używamy do przedłużania paznokci jakiejś hybrydy. Jest to okropna sprawa, nad którą nikt się nie pochyla. Jest to coś, co – obawiam się – będzie się rozprzestrzeniało – stwierdza stylista.

Komentarz prawny

Do kwestii zastrzegania fraz odniosła się mecenas Jagoda Rusińska z Beauty Law, pionu prawnego Beauty Razem.

Dokonana w dniu 21 lutego 2023 r. rejestracja znaku towarowego: „gotowe kępki rzęs” stanowiącego logo firmy wraz z napisem „gotowe kępki rzęs”, dotyczy znaku słowno-graficznego. Powyższe oznacza, że osobie uprawnionej przysługuje wyłączne prawo do używania wskazanego znaku słowno-graficznego we wszystkich jego odmianach i zbitkach wyrazowych – stwierdza radczyni. I przywołuje przepis prawny.

Artykuł 154 ustawy o własności przemysłowej ((Dz.U. z 2021 r. poz. 617 z późn. zm.) reguluje kwestię posługiwania się znakiem towarowym. Ustawodawca jasno wskazuje, że używanie znaku towarowego polega w szczególności na:

  1. umieszczaniu tego znaku na towarach objętych prawem ochronnym lub ich opakowaniach, oferowaniu i wprowadzaniu tych towarów do obrotu, ich imporcie lub eksporcie oraz składowaniu w celu oferowania i wprowadzania do obrotu, a także oferowaniu lub świadczeniu usług pod tym znakiem;
  2. umieszczaniu znaku na dokumentach związanych z wprowadzaniem towarów do obrotu lub związanych ze świadczeniem usług;
  3. posługiwaniu się nim w celu reklamy.
Ochrona znaku towarowego

Kwestię odpowiedzialności karnej za naruszenie prawa ochronnego do wzoru użytkowego reguluje art. 305 powyższej ustawy. Zgodnie nim, kto w celu wprowadzenia do obrotu oznacza towary podrobionym znakiem towarowym, w tym podrobionym znakiem towarowym Unii Europejskiej, zarejestrowanym znakiem towarowym lub znakiem towarowym Unii Europejskiej, którego nie ma prawa używać lub dokonuje obrotu towarami oznaczonymi takimi znakami, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Ochronie podlega wyraz w dokładnie takiej formie graficznej, w jakiej go zgłoszono, ponieważ nie możemy mówić o zastrzeżeniu określenia będącego w powszechnym użyciu. Zgłoszony znak towarowy „gotowe kępki rzęs” ma opisowy element tekstowy, co świadczy o braku ochrony tekstu, z racji na zakaz monopolizowania nazw rodzajowych.

Prawniczka osoby uprawnionej wzywa do natychmiastowego zaniechania naruszania prawa ochronnego na znak towarowy, jednakże kluczowym jest okoliczność, iż znak słowno-graficzny to kombinacja. W konsekwencji ochronie podlega wyraz w dokładnie takiej formie graficznej, w jakiej go zgłoszono, ponieważ nie możemy mówić o zastrzeżeniu określenia będącego w powszechnym użyciu. Zgłoszony znak towarowy „gotowe kępki rzęs” ma opisowy element tekstowy, co świadczy o braku ochrony tekstu, z racji na zakaz monopolizowania nazw rodzajowych takich jak „but” dla obuwia czy „koszulka” dla ubrań – wyjaśnia mecenas Jagoda Rusińska.

Co z tym masażem kobido?
Abraham_stockero/shutterstock.com

Sprawa wybuchła i stała się publiczna około pół roku temu, gdy pewna Akademia szkoląca faktycznie w technikach kobido zaczęła wysyłać na początku do firm szkoleniowych, a następnie nie tylko do nich pisma z żądaniem zaprzestania korzystania z nazwy kobido w kontekście szkoleń oraz wykonywania usług z tego zakresu. Było też żądanie zadośćuczynienia czy odszkodowania finansowego. Okazało się, że pismo prawne zadziałało odwrotnie niż wszyscy się spodziewali. Bowiem te kilkadziesiąt firm, które otrzymały wezwania i żądania, porozumiały się. I złożyły kolejno wnioski o unieważnienie znaku towarowego „masaż kobido”. Tak aby wszystkie osoby – w trosce także o pełną konkurencję i prawo do korzystania z tego typu masaży przez klientów oraz szkolenia w tej dziedzinie – mogły świadczyć te usługi. W moim odczuciu kwestia unieważnienia tego znaku jest pewna – wyjaśnia Michał Łeńczyński.

Natomiast trzeba zadać sobie pytanie czy ten znak towarowy powinien być w ogóle przyznany. W momencie, gdy jest to określenie funkcjonujące w Polsce od kilkunastu lat, a w Azji od kilkuset. Jest to rodzaj techniki, a nie marka. To rodzaj całej filozofii kojarzącej się z masażem japońskim kobido.

Stąd też powinniśmy pochylić się nad trybem przydzielania znaków patentowych. Bo nie jest żadną tajemnicą, że określenie „branża beauty” zostało wprowadzone do mainstreamu języka polskiego – co potwierdził prof. Miodek. I stało się popularne. Natomiast nikt z nas nie czuje się władny, aby to określenie patentować i wysyłać pisma oskarżające do wszystkich, którzy tego określenia używają. A tak było niestety w przypadku masażu kobido i jednej z fraz dotyczącej stylizacji rzęs – podkreśla lider Beauty Razem. – Uważam, że urzędy patentowe zarówno w Polsce, jak i w Unii Europejskiej nie weryfikują w stopniu dostatecznie dobrym wniosków patentowych.

Stwórzmy standardy

Jedna osoba arbitralnie nie może decydować, kto pod takim znakiem towarowym jest prawdziwym masażystą kobido. Powinniśmy wszyscy dbać o jakość takiego masażu, na przykład tworząc standardy w oparciu o zintegrowany system kwalifikacji. Czyli europejskie, polskie i lokalne ramy kwalifikacji. Przecież wszyscy specjaliści tej coraz popularniejszej techniki są w stanie usiąść razem i określić dokładnie standardy. W oparciu o nie powinno odbywać się wykonywanie usług i obowiązkowe, konieczne wykształcenie, aby podejść do ścieżki kwalifikacji oraz umiejętności egzaminowania. I to daje możliwość poświadczeń – proponuje Michał Łeńczyński.

Zapraszam publicznie do stworzenia takich kwalifikacji – czy to z kobido, czy innych dziedzin. I okazuje się, że ludzie nie przyjmują takiego zaproszenia, aby stworzyli to wszyscy. Jednocześnie pojedyncze jednostki zastrzegają znak towarowy, który jest określeniem zwyczajowym. Wiążą to z korzystaniem z ich konkretnie marki, starają się blokować rynek wysyłając pisma, de facto straszaki. Trudno podejrzewać ich o czyste intencje. Nie negując tego, że ktoś mógł zrobić dla branży świetne rzeczy, wykształcił rzesze specjalistów, to jednak nie można zastrzec słowa „masaż”. Może „kosmetyka”? Nie idźmy w stronę absurdu! – kwituje Łeńczyński.

Idąc tym tokiem rozumowania, komuś mogłoby przyjść do głowy, aby zastrzec jako swój znak towarowy całą medycynę chińską albo dietę śródziemnomorską. Aczkolwiek to mogłoby się nie udać, bowiem znajdują się one na liście światowego niematerialnego dziedzictwa kulturowego.

Bezgotówkowo bezpieczniej
Gorodenkoff/shutterstock.com

Dziś 70% Polaków przynajmniej raz w tygodniu płaci bezgotówkowo. W grupie wiekowej 18-25 lat ten procent wzrasta o 10 pkt, czyli 80% robi to minimum raz tygodniowo.

Jak widać płatności bezgotówkowe są dziś najbardziej pożądaną formą na rynku. Dodatkowo – przypominam – że od 1 stycznia 2022 r. zostali Państwo zobowiązani do udostępnienia klientom innej formy zapłaty niż gotówka. Najpopularniejszą formą pozostaje terminal płatniczy. My mamy przygotowany dla Państwa program „Polska bezgotówkowa” skierowany do usługodawców, którzy dotychczas nie mieli nigdy terminala płatniczego. To też umowa komercyjna – gdy już mieliście terminal i szukacie innego, tańszego rozwiązania. Jak również najnowszy produkt, czyli aplikacja płatnicza, która zamienia Państwa aparat komórkowy w terminal płatniczy – wyjaśnia Katarzyna Barańska, specjalistka ds. płatności i rozliczeń bezgotówkowych Beauty Razem.

Dlaczego o tym mówimy? W ostatnich badaniach przedstawiciele ugrupowania poprosili Polaków, aby wskazali miejsca, gdzie najbardziej występuje problem jeśli chodzi o płatności bezgotówkowe. Niestety branża beauty uplasowała się na niechlubnym II miejscu, zaraz po targowiskach i bazarach. To pokazuje, że jest tu bardzo dużo do zrobienia.

„Nie” dla szarej strefy

Ponad rok temu w wywiadzie ówczesny minister finansów Tadeusz Kościński oraz wiceminister Jan Krzysztof Sarnowski stwierdzili, że na rynku cashless istnieją białe plamy. I jedną z największych stanowi branża beauty. Dodatkowo sugestia ministra Kościńskiego była taka, że zmniejszenie prawdopodobieństwa kontroli ma miejsce wtedy, jeżeli stosowane są płatności bezgotówkowe. A jest to wprost powiązane z dużym problemem, z którym boryka się branża. Czyli konkretnie – niestety, o czym musimy mówić – szarej strefy. I której branża beauty jest przeciwna. Ważna jest uczciwa konkurencja – stwierdza Michał Łeńczyński.

Branża beauty jest jak najbardziej przeciwna szarej strefie. Jesteśmy za tym, aby usprawniać płatności kartą – dodaje Adrian Arkada, prekursor polskiej podologii.

Prawa autorskie – muzyka

Mimo, że muzyka łagodzi obyczaje, to jak pokazuje życie, nie każdemu i nie zawsze wychodzi to na zdrowie. Z jednej strony nie wyobrażamy sobie przyjaznego klimatu w salonie urody bez muzyki płynącej z nadajnika. Z drugiej – chyba żaden właściciel nie uniknął nie zawsze miłej wizyty inspektora ZAiKS czy STOART. Bo słuchanie muzyki w takich placówkach (i nie tylko) kosztuje.

Specjalizuję się w muzyce do salonów i gabinetów kosmetycznych między innymi. Muzyka ma bardzo pozytywny wpływ na Państwa działalność. Ale w gabinecie oprócz sprzętu, kosmetyków, warto stworzyć klimat bezpieczeństwa prawnego. Z grupą Beauty Razem stworzyliśmy różne projekty, m.in. projekt Beauty Music. Atut jest taki, że muzyka jest zwolniona z opłat. Państwo macie bezpieczeństwo prawne w postaci faktury i licencji – informuje Dariusz Idkowiak, specjalista ds. praw autorskich Beauty Razem/Beauty Music.

Licencja Beauty Music
Africa Studio/shutterstock.com

Na czym to polega? Licencję muzyczną i MP3-ki kupuje się tylko raz. Można dokupować kolejne albumy albo pliki, gdy nam się spodobają, a dotychczasowe utwory spowszednieją. Wszystko, co kupimy, możemy odtwarzać w firmie bezterminowo i bez abonamentu. Co miesiąc oferowany jest darmowy album w premierze. Możecie zapomnieć o kontrolach ZAIKS i STOART w firmie. Przymusowych umowach z drogim abonamentem za publiczne odtwarzanie. Słuchając wyłącznie Beauty Music (bez radia, telewizji, innego streamingu), problem w gabinecie czy salonie zniknie.

Gorąco zachęcam do przyłączenia się, ponieważ w ostatnim czasie odbieram bardzo dużo telefonów. Bowiem takie przesłanie – muzyka ze wszystkich źródeł podlega ochronie praw autorskich i pokrewnych jest obowiazujące. I dla bezpieczeństwa prawnego, jeżeli Państwo emitujecie i słuchacie muzyki z tych wszystkich źródeł, musicie liczyć się z konsekwencjami w razie kontroli inspektorów ZAiKS czy STOART. Warto słuchać bezpiecznej muzyki zwolnionej z obrotu publicznego. Kontrole – jak wiem z doświadczenia z rozmów z Państwem – polegają na tym, że inspektor przychodzi do gabinetu jako „cichy klient”. Ma włączoną aplikację w swoim urządzeniu i odtwarzając muzykę w gabinecie na aplikacji inspektora wyświetla się dany utwór. Wtedy jest sporządzany protokół. Nadmieniam – z dobrych wiadomości – jeśli inspektor przyjdzie na kontrolę i mimo, że Państwo złamiecie prawo, którego ochronie podlega muzyka, to warto skontaktować się z grupą BR, aby poszukać rozwiązania – zaleca Idkowiak.

Prowadzenie salonu beauty to nie tylko zabiegi upiększające. To także zmaganie się z tak mało „estetycznymi” kwestiami jak przepisy prawne i finanse. Dlatego dla pełnej satysfakcji należy znać obowiązujące reguły i zjawiska. I respektować je.

Pobierz materiały edukacyjne
Facebook Instagram Youtube Spotify