Czy osobom leczonym na nowotwory można wykonywać zabiegi estetyczne? A jeśli tak, to co można, a czego lepiej nie robić? I kiedy najlepiej tę terapię z zakresu medycyny estetycznej rozpocząć – pytamy dr n. med. Olgę Milbrandt, onkolożkę i lekarkę medycyny estetycznej.
rozmawiała Barbara Kwiecińska-Kielczyk
Co znajdziesz w artykule?
Jest Pani doktor jak najbardziej właściwą specjalistką do zadania pytań o pacjenta onkologicznego i równocześnie pacjenta medycyny estetycznej. W takim razie pytam czy taki duet jest w ogóle możliwy?
– Z mojej perspektywy jest jak najbardziej możliwy. Myślę, że z perspektywy każdej specjalizacji pacjent onkologiczny jest zapewne wymagający, ale też interesujący. Oczywiście medycyna estetyczna i onkologia to dwie zupełnie inne dziedziny. W medycynie estetycznej nie zajmujemy się sensu stricte chorobą, lecz upiększaniem, podejściem przeciwstarzeniowym. Natomiast pacjent onkologiczny też może mieć takie aspiracje, potrzeby zadbania o siebie nawet z takim trudnym rozpoznaniem.
Ja łączę to naturalnie, gdyż zajmuję się leczeniem pacjentek z rakiem piersi. A są to kobiety, które choroba zatrzymała często w szczycie swej formy życiowej, kariery zawodowej. I nie chcą, aby ta diagnoza je zatrzymywała, chcą wyjść z domu, spotykać się z ludźmi, pracować. A ponieważ leczenie onkologiczne jest wymagające i stygmatyzujące również wygląd, to stwarza bariery w kontakcie ze społeczeństwem. I tu pomocne mogą być zabiegi medycyny estetycznej. W większości po leczeniu onkologicznym, ale czasem i w trakcie.
Otóż to! Bo Pani doktor podjęła ten aspekt od strony estetyczno-psychologicznej. Mnie natomiast chodzi o kwestię medyczną. Czy w ogóle dopuszczalne jest w trakcie leczenia onkologicznego wykonywanie zabiegów estetycznych? Bo wiadomo z jednej strony, że zarówno sama choroba nowotworowa, jak i metody leczenia – chemioterapia, radioterapia, zabiegi chirurgiczne – bardzo niekorzystnie wpływają na wygląd chorych. I medycyna estetyczna może wiele zmienić u nich ma korzyść. Patrząc jednak z drugiej strony – na ile, w jakim stopniu jest to dopuszczalne? Bo czy podawane preparaty, substancje aktywne, stymulatory tkankowe, botulina etc., nie pobudzą rozwoju komórek nowotworowych?
– Jest wielu onkologicznych pacjentów. Niektórzy wymagają tylko leczenia chirurgicznego i po rekonwalescencji mogą skorzystać praktycznie ze wszystkich zabiegów oferowanych przez medycynę estetyczną. Z drugiej strony są też pacjenci w trakcie przewlekłego leczenia z powodu choroby uogólnionej. Wszystko jest indywidualne, gdyż przypadki bywają skrajne. I oczywiście wszystko zależy zarówno od potrzeb pacjenta, ale i przebiegu leczenia. Niektóre zabiegi mogą być wykonywane bezpiecznie nawet podczas leczenia onkologicznego. Na przykład toksyna botulinowa, wspomagająco w leczeniu przeciwbólowym. Jednak inne zabiegi, zwłaszcza te bardziej inwazyjne, mogą wymagać czasu od zakończenia leczenia i pełnej regeneracji organizmu.
Czy jednak w trakcie, gdy komórki nowotworowe są w organizmie obecne podawane preparaty wypełniające, rewitalizujące itp. nie mogą pobudzić tych komórek rakowych do rozrostu? Preparaty te wywołują przecież w tkankach okresowy stan zapalny…
– Kancerogeneza jest złożonym procesem, do rozwoju choroby nowotworowej nie wystarczy miejscowy, okresowy stan zapalny. Jeśli chodzi o preparaty używane do zabiegów medycyny estetycznej to są to leki lub wyroby medyczne. Nie byłyby dopuszczone do użytku gdyby były rakotwórcze.
Oczywiście wszystko zależy od stopnia zaawansowania choroby, jaki rodzaj leczenia pacjent otrzymuje i przede wszystkim w jakim jest stanie klinicznym. Bo generalną zasadą jest, że pacjentowi będącemu w złym stanie – nie istotne z jakiego powodu – nie wykonuje się żadnego zabiegu estetycznego. Mówimy w końcu o inwazyjnych zabiegach. Do tego potrzebna jest wiedza medyczna, bo bezpieczeństwo pacjentów jest najważniejsze.
Świetnym przykładem jest toksyna botulinowa znana w medycynie estetycznej, która jednak jest lekiem używanym od dawna w wielu specjalizacjach takich jak okulistyka, urologia, neurologia. Także u pacjentek z rakiem piersi po mastektomii i radioterapii podawano toksynę botulinową w okolicy blizny z dobrym efektem przeciwbólowym. Albo kwas hialuronowy był podawany podskórnie w trakcie radioterapii zmniejszając popromienne zapalenie skóry.
Zatem są substancje, które możemy z całą pewnością bezpiecznie stosować. Ale są też takie, o których mamy za mało danych w przypadku pacjentów onkologicznych, bo niestety nikt nie jest zainteresowany takimi badaniami. Dlatego tak istotne jest by wybierać sprawdzone certyfikowane preparaty.
Mówiło się jednak, że różnego rodzaju zabiegi estetyczne można wprowadzać dopiero po 5 latach od ustania objawów choroby nowotworowej.
– Okres 5 lat najczęściej podawany jest w kontekście 5-letniego czasu przeżycia całkowitego, tzw. OS. Jest to statystyczna informacja ile procent pacjentów – w zależności od stopnia zaawansowania choroby – przeżyje 5 lat. Nie tylko ze względów na chorobę nowotworową, lecz w ogóle przeżyje te 5 lat. Bo może być tak, że samo leczenie spowoduje, iż pacjent ma większe ryzyko stanów kardiologicznych, zawału serca… I z tego powodu dojdzie do zgonu.
I w zależności od stopnia zaawansowania pacjenci mieli te OS dłuższe, jeśli mieli mniej zaawansowaną chorobę. A krótsze – jeśli bardziej zaawansowaną.
Tak więc ten parametr nie jest tak pomocny jak podstawowy wywiad i badanie lekarskie. Np. pacjent, który przeszedł operację, kilkumiesięczną, bardzo wycieńczającą chemio-immunoterapię nie będzie od razu dobrym kandydatem na kolejny zabieg inwazyjny. Ani z tego nie skorzysta, a będzie też narażony na więcej powikłań.
Zatem wtedy te bardziej upiększające zabiegi stosujemy aby poprawić odczucia psychiczne pacjenta?
– Nie tylko, wszystko zależy jaki pacjent ma problem. Np. pacjentka mająca suchość i nadwrażliwość skóry po chemioterapii uzyska realną pomoc i ulgę w wyniku zabiegów kosmetycznych. To poprawi jej komfort życia, a nie tylko poprawi wygląd, bo nie będzie miała czerwonych policzków…
Natomiast włoscy naukowcy wykazali, że pacjentkom z rakiem piersi w trakcie pooperacyjnej terapii przeciwnowotworowej, którym wykonywano zabiegi zarówno kosmetyczne jak i z zakresu medycyny estetycznej znacząco poprawiono jakość życia. Lepiej się czuły, przez co lepiej tolerowały leczenie, a to przekładało się na lepsze efekty leczenia.
Powiedzmy Pani doktor w takim razie po kolei na jakie problemy pacjentów onkologicznych jakie działania możemy podejmować? Albo czego nie należy robić w tym początkowym okresie?
– Tak postawione pytania są bardzo trudne. Nie można powiedzieć, że jest jeden protokół… Powiem w takim razie jakie są główne wytyczne, które lekarze medycyny estetycznej nie mający doświadczenia z pacjentami onkologicznymi powinni stosować. Wytyczne te mówią, aby nie zaczynać zabiegów mocno inwazyjnych wcześniej niż 3-6 miesięcy od zakończenia leczenia systemowego, np. chemioterapii.
Istotne nie jest tylko czy pacjent onkologiczny może mieć wykonany zabieg, lecz po jakim leczeniu on jest i kiedy je zakończył. Ale co najważniejsze w jakim stanie teraz jest, jak się czuje. Gdyż leczenie onkologiczne wpływa na układ odpornościowy pacjenta, narażając go na większe ryzyko infekcji, ale i mierne efekty końcowe zabiegów. Dlatego ważne jest, aby przeprowadzić dokładną ocenę stanu zdrowia pacjenta przed przystąpieniem do jakichkolwiek zabiegów estetycznych.
Otóż to! Zapytam zatem jeszcze niejako o odwrotną sytuację. Czy nie bywa tak, że leczenie onkologiczne może osłabiać działania tych preparatów „naprawczych”?
– Same preparaty nie mają takich interakcji. Jednak trzeba pamiętać, że mamy do czynienia z pacjentem onkologicznym, u którego bardziej ryzykujemy stanami zapalnymi. Infekcjami i zakażeniami w miejscach iniekcji. Zatem podstawy septyki, aseptyki u takiego pacjenta są niezmiernie ważne. To wynika nie z przyczyny samego preparatu, lecz przebiegu zabiegu u pacjenta wysokiego ryzyka.
Lekarzom chcącym pracować z pacjentami onkologicznymi zalecam, aby poprosili nie tylko o dokumentację medyczną żeby zobaczyć kiedy i jakie zakończył leczenie. Ale też poprosili o w miarę aktualną morfologię krwi – nie starszą niż tydzień, góra dwa. Wtedy możemy ocenić czy pacjent jest rzeczywiście zregenerowany. Czy jego układ odpornościowy pracuje prawidłowo i czy możemy już pracować z nim jak z innymi pacjentami.
Pani doktor! U pacjentów onkologicznych powinniśmy zastosować postępowanie interdyscyplinarne. Onkolog, chirurg onkologiczny i plastyczny, lekarz medycyny estetycznej, zapewne psycholog i kto jeszcze? Jacy specjaliści są potrzebni w przywracaniu pacjenta onkologicznego do pełni życia?
– Mówimy trochę życzeniowym językiem, bo chciało by się, aby były takie interdyscyplinarne zespoły dbające o pacjenta onkologicznego. Prawie rozmarzyłam się. Ale wśród podstawowych specjelistów… Wymienić trzeba kardiologa. Istnieją obecnie programy, poradnie kardio-onkologiczne, z dedykowanymi kardiologami dla pacjentów onkologicznych znającymi się na wczesnych i późnych efektach ubocznych leczenia.
Współpracujemy również z dermatologami, którzy najczęściej konsultują naszych pacjentów z powodu efektów ubocznych immunoterapii.
Stomatolog – to również jest podstawa, bo zaniedbana jama ustna jest źródłem wszelkich infekcji. Ubytki bardzo aktywują się przy leczeniu obniżającym odporność. Kontrole stomatologiczne przed leczeniem i po leczeniu są bardzo ważne.
Dołożyłabym też taką paramedyczną dziedzinę, czyli podologa. Bo choć leczenie dermatologiczne to podstawa, to paznokcie wymagają też zwyczajnie dobrego opracowania. I taki zabiegowiec jak podolog i manicurzystka są bardzo pomocni i potrzebni.
Zapewne jeszcze fizjoterapeuci?..
– Fizjoterapeuci tak. Oni są zazwyczaj już na oddziałach chirurgicznych i pacjenci od razu tam otrzymują zalecenia i skierowania na rehabilitację.
My często zalecamy pacjentom aktywność fizyczną – nawet jeśli nie mają szczególnych problemów fizjoterapeutycznych czy rehabilitacyjnych po operacji lub leczeniu. Nie muszą być to bardzo intensywne ćwiczenia, ale taka regularna aktywność bardzo poprawia i jakość życia i efekty leczenia. Jest to świetne lekarstwo!
dr n. med. Olga Milbrandt – lekarka medycyny estetycznej i onkolożka. Ukończyła Wydział Lekarski na Uniwersytecie Medycznym w Poznaniu. Tam też kontynuuje pracę naukową oraz wykłada na Wydziale Lekarskim i Kosmetologii. Estetyką zainteresowała się studiując w Podyplomowej Szkole Kosmetyki i Opieki Zdrowotnej w Warszawie. Wykonuje zabiegi medycyny estetycznej od ponad 10 lat, dzięki czemu wpływa holistycznie na samopoczucie swoich pacjentów, dbając o ich zdrowie i wygląd.
Będąc międzynarodową trenerką iniekcji kwasu hialuronowego i członkinią wielu towarzystw naukowych promuje użycie badania USG w codziennej praktyce. Dzieli się swoim doświadczeniem i wiedzą z lekarzami medycyny estetycznej występując na najważniejszych światowych kongresach (SLDE, PTOK, IMCAS). W kręgu jej szczególnych zainteresowań są zabiegi estetyczne wykonywane u pacjentek po leczeniu raka piersi w celu poprawy ich jakości życia. W swojej praktyce zawodowej skupia się na propagowaniu działań prewencyjnych zmniejszających skutki starzenia się organizmu. Jest zwolenniczką podkreślania naturalnego piękna.