Dermatic.pl Aesthetic Business

Nie musimy być idealni! (cz. 2)

venome xxl 1200x300
, ten tekst przeczytasz w: 7 minuty

Co znajdziesz w artykule?

Kontynuujemy rozmowę o psychologicznym spojrzeniu na piękno. Jak podchodzić do oczekiwań pacjentów w gabinecie zabiegów estetycznych? Jak urealniać ich oczekiwania? A z drugiej strony w jaki sposób dobrze czuć się ze sobą. Jak budować samoakceptację? Swoją wiedzą i doświadczeniem zawodowym dzieli się z nami Maria Rotkiel – psycholożka i psychoterapeutka behawioralna.

rozmawiała Izabela Załęska; oprac. Barbara Kielczyk

Część pierwsza rozmowy TUTAJ

Przychodzi mi na myśl, w tym obiektywnym spojrzeniu… Pacjent przychodzi ze zdjęciem i mówi: „Ja właśnie tak chcę wyglądać”. I to jest jednocześnie duża praca nad daną osobą, żeby jej pokazać, że to nie ta twarz, nie ten układ tkanek…

– Ale to jest właśnie takie urealnienie oczekiwań, dlatego cały czas do tej analogii wracam. Chcę być zawsze szczęśliwa, zawsze się śmiać, nie chcę żeby ktokolwiek, kiedykolwiek mnie znowu zranił. Czyli takie nierealistyczne oczekiwania pacjentów, kiedy naszą rolą, czyli rolą specjalisty jest to, żeby je urealnić. Żeby rozmawiać o tym, że każdy czasem płacze i to jest okej… Że jeżeli chcemy, żeby nigdy nikt nas nie zdradził, nie zranił, to najlepiej w ogóle nie wychylać się i z nikim nie wiązać. I na pewno nikogo nie obdarzać zaufaniem, czyli co jest realne, co jest możliwe. To jest taki kompromis, kiedy mówimy o realności oczekiwań.

Uważam, że przy dobrym kontakcie, gdzie z jednej strony mamy dużo zrozumienia, że osoba, która do nas przychodzi, ma jakieś marzenie i też tego nie krytykujemy. Ale przy dobrym kontakcie jesteśmy w stanie właśnie ten kompromis ustalić. Czyli urealnić te oczekiwania, żebyśmy my mieli poczucie, że cel jest realny do osiągnięcia. Przede wszystkim z tym celem też będzie dana osoba się czuła dobrze.

No bo tak jak mówię – gdybym chciała komuś pomóc, żeby nigdy nikt go nie zranił, to pewnie bym popracowała nad tym, żeby wykształcił fobię społeczną i nigdy z domu nie wyszedł. Bo jak nigdy z domu nie wyjdzie, żadnej relacji nie nawiąże, to cel, że nikt nigdy cię nie zrani zostałby osiągnięty. A takim poczuciem pacjenta, klienta jest, że czuję się ze sobą lepiej, jest mi lepiej, bardziej się sobie podobam i moje życie jest fajniejsze, bardziej znośne, ciekawsze, wartościowsze.

Chyba dobrze jest siebie lubić, prawda?

– Tak naprawdę to się do tego sprowadza. Realność naszych oczekiwań do tego, czego chcemy od siebie, od innych, jest budowana na poczuciu atrakcyjności, które wynika z samoakceptacji. Znaczy ja siebie lubię, uważam się za osobę fajną, atrakcyjną, ale nieidealną i okej, bo nikt nie jest idealny.

A to, że chcę nad czymś pracować, chcę się rozwijać, chcę czemuś poświęcać więcej czasu, coś bardziej pielęgnować, to też jest w porządku. Pod warunkiem, że nie tracę takich zdrowych proporcji. Podoba mi się teraz ta moda na well-being, na ten dobrostan rozumiany właśnie jako troska o różne obszary w naszym życiu.

I w tym pojęciu podkreślana jest ta równowaga, że jeżeli troszczysz się o to, żeby się czuć ze sobą fajnie i dobrze i się sobie podobać, jednocześnie troszczysz się o to, żeby mieć dobre relacje, troszczysz się o swój rozwój, troszczysz się o to, żeby się uczyć, żeby twoje życie było takie bogate, nieidealne, tylko bogate, pełne różnych wyzwań i doznań, to dzięki tej równowadze nie popadniesz w przesadę. Czyli na przykład nie uznasz, że twój wygląd jest warunkiem wystarczającym i koniecznym, żeby zbudować szczęśliwy związek.

Myślę, że to jest bardzo często problem, że ludziom się w estetyce wydaje, że poprawienie danego elementu urody zmieni ich życie.

– To zawsze ma swoją historię. Bardzo często jest tak, że ktoś po jakimś trudnym rozstaniu, kiedy czuł się porzucony, wzgardzony i odepchnięty, kiedy ma taką narrację tego, co się wydarzyło, że ten były partner, partnerka wybrali kogoś atrakcyjniejszego, ma taką historię.

Dlatego myślę, że czasami gabinet medycyny estetycznej powinien być obok gabinetu psychologa. I takie połączenie wsparcia, kiedy ja jako psycholog mówię: „Dobrze, fajnie, chcesz w sobie coś zmienić, wyglądać świeżej, młodziej, nie ma problemu. Ja też tak lubię wyglądać.”

Każdy z nas chyba chce dobrze wyglądać, tak?

– Natomiast porozmawiajmy, jakie masz oczekiwania, co do tej zmiany? Jeżeli chcesz się ze sobą czuć lepiej, bardziej się sobie podobać – super. Natomiast jeżeli uważasz, że dzięki temu bezpośrednio w twoim życiu się coś wydarzy, np. były partner wróci albo poznasz księcia czy księżniczkę z bajki to porozmawiajmy o tym, bo to nie na tym polega.

I myślę, że to połączenie to jest właśnie ta równowaga, też prace na różnych obszarach… Ja pracuję nad tym, żeby się czuć ze swoim wizerunkiem dobrze. Ale żeby też się czuć dobrze ze swoimi emocjami, ze swoim poczuciem wartości i ze swoimi oczekiwaniami co do swojego życia.

Czyli przed zabiegami estetycznymi specjalista dobrze powinien poznać motywację dlaczego dany człowiek chce ten element zmienić. Czy to jest spowodowane tym, że widzę elementy starzejące się na moim ciele i myślę, że mój świat się zmieni od jutra jak będę miała ładniejsze policzki?

– Wiem, że wielu specjalistów prowadzi bardzo dobre wywiady ze swoimi pacjentami. Zadaje właśnie te pytania jakie są pani/pana oczekiwania? Jaka jest motywacja? Czego pan oczekuje? Co się zmieni, jeżeli ten zabieg wykonamy?

I takie pytania mogą bardzo urealnić te oczekiwania, bo ktoś mówi: „No dobrze, panie doktorze, chciałabym wyglądać 20 lat młodziej i poznać księcia z bajki. Ale wiem, wiem, że tak nie będzie… Ale wystarczy, że jak na siebie spojrzę, to sobie pomyśle, że fajna ze mnie babka.” I już nawet sama taka rozmowa i takie pytanie jest już pomocne.

Dobra terapia, to są dobre pytania. Ja myślę, że wielu z nas zadając dobre pytania mogłoby bardzo mądrze wesprzeć drugą osobę, wcale nie będąc terapeutą.

alt="samoakceptacja"
Subbotina Anna/shutterstock.com
Zapytam jeszcze o jedną bardzo ważną rzecz, która mnie nurtuje od długiego czasu z tą samoakceptacją siebie. Rzeczywiście uważam, że to jest bardzo ważne. Jak Pani jako psycholog odniesie się do tak zwanego pojęcia instagram face, czyli wszystkich filtrów. Publikujemy zdjęcia, na których nie do końca to my na nich jesteśmy. Znaczy my, tylko te wszystkie filtry, wszystkie nakładki… tak to się chyba profesjonalnie nazywa.

– Sama wrzuciłam kilka takich zdjęć, chociaż ja akurat nie prowadzę swoich mediów społecznościowych jakoś wytrwale. I nie usuwam ich, bo chce mi się śmiać z tego co ja zrobiłam. Wyglądam tam jak taka laleczka. Te filtry tak jakoś prasują twarz.

Ale to funkcjonuje cały czas, prawda?

– Teraz zaczyna być odwrotna moda na pokazywanie takiej realności, realistyczności. Ja bym uważała, żeby nie popaść z jednej skrajności w drugą skrajność. Myślę, że już wiele osób jest krytycznych co do tych profili, gdzie te zdjęcia są już do bólu retuszowane. Osobiście mnie to bardziej bawi.

Myślę, że wiele osób, które się profesjonalnie zajmuje swoim byciem w mediach społecznościowych, fajnie profile zaczyna prowadzić, mocno realistycznie. Ale jak byśmy tego nie ujęli, to ma cały czas wpływ z mojej perspektywy przede wszystkim na bardzo młode osoby. Ja dużo pracuję z młodzieżą, z młodymi dziewczynami. Bo wiemy o tym, że Polki – w rozumieniu dziewczyn, młodych Polek, ale kobiety też, przede wszystkim u nas dziewczyny – mają najniższą samoocenę.

Było kilka badań porównywalnych ze sobą. I mówię to nie tylko z doświadczenia specjalisty, ale właśnie z perspektywy wyników tych badań, że polskie dziewczyny mają najniższą samoocenę. Z tego co pamiętam, to my się niestety na podium tutaj plasujemy. Chyba jeszcze japonki źle wypadają jako dziewczynki z niską samooceną.

Można by pewnie długo dywagować na ten temat bardziej już socjologicznie. Ale na pewno, jeżeli młoda osoba, która jest jeszcze nie do końca ukształtowana, która nie ma wsparcia i takich kryteriów, których byłaby uczona bardziej bazujących na samoakceptacji i jeżeli ogląda profile osób idealnych – przy czym jeszcze ważne jest to, że ta idealność wyglądu bardzo często idzie w parze z jakością życia – więc po prostu wszystko jest piękne, w domu jest porządek, mieszkania są piękne, ciągłe wycieczki, nie wiadomo, kiedy ten człowiek pracuje, nie pracuje, bo jest ciągle na wakacjach, skąd ma pieniądze…

Ale gdzieś przyciąga to też nasz wzrok, prawda? Zwracamy uwagę…

– My lubimy wszystko, co jest ładne i tak naprawdę bardziej lubimy rzeczy proste. Nie zawsze chce nam się intelektualnie wysilać… Też bym się tego nie bała, pod warunkiem, że o tym potrafimy rozmawiać. I właśnie tę równowagę i taki zdrowy dystans pielęgnujemy.

Bardzo lubię, kiedy osoby, które są znane, popularne i też mają piękny wizerunek, bardzo estetyczny, są bardzo atrakcyjne, mówią o swoich niedoskonałościach, mankamentach, kiedy potrafią je pokazać. Wiem, że to bardzo pomaga i kobietom w każdym wieku. Kiedy nam się wydaje, że nasza równolatka, która ma 45 lat, ona wygląda tak, a ja tak nie wyglądam, a ona pokazuje zdjęcie mówi: „Zobacz, tutaj jest blizna po cesarce, tutaj jest cellulit”. Nie pokazuje tego w mediach, ale ma…

Nie ma ludzi idealnych, prawda?

– Tak, to o czym mówimy jest oczywiste. Natomiast rozmawiamy o tym, jak to przełożyć na stan naszego umysłu. Że te oczywiste kwestie, co do których się wszyscy zgodzimy, że one jednak nie są wpisane w naszą postawę i właśnie tej idealności oczekujemy. I to, co pomaga, to jest patrzenie, słuchanie tych, którzy o tej nieidealności mówią, pomimo tego, że nam się tacy wydają.

Dlatego uważam, że pomocne jest to, kiedy przepiękna celebrytka, aktorka, modelka mówi kobietom, dziewczynom: „Słuchajcie, tak się wygląda na okładkach, też na swoich zdjęciach tak wyglądam.” Ale ma odwagę pokazać, że to ciało nie jest idealne. Doświadczenie tej oczywistej kwestii, takie namacalne ja widzę, słyszę, że ono pomaga.

Ja pomimo tego, że mam 45 lat, też łapię się na tym, że patrzę na jakąś piękną koleżankę w podobnym wieku i mówię: „Jak ona to robi?” Po czym ona mówi: „Słuchaj, ale tak: tu coś poprawiłam, tu nie pokazuję, staję tylko w tę stronę”. Dlatego zawsze kibicuję i uważam, że ma to dużą wartość.

alt="samoakceptacja"
pathdoc/shutterstock.com
Czyli podsumowując, możemy dać taką radę specjalistom w dziedzinie estetyki i ludziom, którzy się zgłaszają, że w pierwszej kolejności samoakceptacja, polubienie siebie, dbanie o siebie…

– Jeżeli chcemy budować dobrą, zdrową samoocenę swoją czy kogoś w tym wspierać, to wspierajmy w takim szeroko pojętym na różnych obszarach dbaniu o siebie, poświęcaniu sobie czasu, uwagi, troszczeniu się o siebie.

Wtedy inaczej na siebie patrzymy i we własnych oczach widzimy siebie jako kogoś zasługującego na to, żeby się czuć jako osoba atrakcyjna.

A czy w naszej mentalności nie jest trochę tak, że właśnie my o siebie nie dbamy? Znaczy dbamy o wszystkich naokoło, a gdzieś zostawiamy siebie na końcu?

– W mentalności kobiet, oczywiście, że tak. Z całą sympatią panowie mają troszeczkę z tym mniejszy problem.

Nie chciałam już tutaj rozgraniczać, ale dziękuję.

– Moglibyśmy o tym porozmawiać i to jest temat rzeka, a pewnie już musimy kończyć. Myślę, że byśmy kilka godzin o tym rozmawiały. Potwornie pokutuje tutaj wychowanie, które nas uczyło. Ja patrzę z perspektywy czterdziestoparoletniej kobiety, ale to się cały czas dzieje. Kiedy dziewczynki są dużo bardziej trenowane społecznie w takim zajmowaniu się kimś, w ogóle w tym, że powinny ładnie wyglądać.

A to nie jest tak, że powinniśmy ładnie wyglądać. My możemy wyglądać tak, żeby się sobie podobać i warto nad tym pracować, ale to nie jest żadna powinność. Natomiast my jesteśmy w tym trenowane, i w ogóle syndrom takiej pokutnicy, że ja wszystkimi naokoło się zajmę. Będę na twarz padała ze zmęczenia, ale tylko patrzyła czy wszyscy są ze mnie zadowoleni i czy mnie doceniają. Praca, żeby to odkręcić jest długa, ale też bardzo fajna, ciekawa i przyjemna… więc można.

Myślę, że rzeczywiście mogłybyśmy przegadać wiele godzin na ten temat. Ale najważniejsze dla mnie po dzisiejszej rozmowie jest to, że trzeba znaleźć czas dla siebie. I w rozumieniu psychologii piękno jest wtedy, kiedy my się ze sobą dobrze czujemy, opiekujemy się samą sobą czy samym sobą, mamy dla siebie czas i jest to harmonijne. Gdzieś znajdujemy balans pomiędzy urodą, ciałem, umysłem, tak żeby się ze sobą dobrze czuć.

– Lepiej bym tego nie ujęła.

Pobierz materiały edukacyjne
Facebook Instagram Youtube Spotify