Dlaczego klienci nie wracają do gabinetów medycyny estetycznej? Duża liczba stałych klientów, to nie wyznacznik sukcesu i dużego zainteresowania. Pamięć niestety czasami zawodzi, zatem do sprawdzenia jak jest naprawdę potrzebne jest sięgnięcie do notatek lub do systemu komputerowego.
Można wtedy sprawdzić na jakie zabiegi przychodzą stali klienci i jak często. Jednak po analizie okazuje się, że gabinet ma tylko 10% takich klientów, którzy są raz w miesiącu na zabiegu; i trzy razy na innych drobniejszych usługach. Można zatem dojść do wniosku, że stali klienci, to tacy, którzy przychodzą maksymalnie trzy razy w roku i zostawiają ok. 100 PLN. Korzystając z usług tylko przy okazji ważnego dla nich święta i w większości przypadków ich pielęgnacja zatrzymuje się na odświętnym manicure.
Klient może nie przychodzić
na regularną pielęgnację, ponieważ:
- nie ma do czynienia ze specjalistą;
- trudno mu powiązać korzyści/negatywne skutki działania/zaniechania pielęgnacyjnego z wizytą u specjalisty, ponieważ nie są one tak spektakularne;
- nie ma w zwyczaju, nie jest przyzwyczajony by regularnie chodzić do gabinetu kosmetologicznego; bo nie rozumie korzyści i to w jaki sposób może mu to ubogacić i ułatwić codzienne funkcjonowanie.
Dopóki nie zbuduje się zaufania do specjalisty, słowa zachęty do skorzystania z innych zabiegów będą jak reklama, której nie koniecznie chce się wierzyć i słuchać. Dopiero kiedy pokaże się klientom, że ma znaczenie plan działania ukierunkowany na pozbycie się konkretnego problemu, a w tym ustalone terminy wizyt i pielęgnacja domowa, to będzie szansa, że klient będzie chciał słuchać o nowościach. I zmieni swoje nawyki pielęgnacyjne, a co najważniejsze będzie chciał wrócić.
Czary mary…
Medycyna estetyczna to prężnie rozwijająca się gałąź medycyny, dziedzina, która wymaga wiedzy. Nic tak nie odstrasza jak mówienie, że zabiegi w gabinecie odbywają się za pomocą czarów. Że jest sto procent zadowolonych klientów, którzy wracają na kolejne zabiegi.
Kolejne czary mary to najlepszy sprzęt, którym się chwalą. Nie wiadomo tylko jaki i nigdzie go nie widać. Co więcej – w ofercie nie ma zabiegów, które wymagałyby jakiegokolwiek sprzętu poza strzykawkami i preparatami typu botoks, kwas hialuronowy, kolagen i nici. Do wykonania zabiegów przy ich pomocy nie jest konieczne żadne doświadczenie, którym się szczycą. Informują bowiem, że wstrzykują kolagen w celu zagęszczania skóry. Choć wiadomo, że kolagen wstrzykuje się raczej pod skórę, więc nie da się jej nim zagęścić.
A już informacja, że pracują na renomowanych lekach i kosmetykach, zakrawa na czarną komedię. Ponieważ certyfikowane wypełniacze to ani kosmetyki, ani leki, ale wyroby medyczne.
Z pewnością ceny, zawarte w koszcie materiałów odstraszają klientów. Na rynku medycyny estetycznej każdy może bezkarnie wypisywać bzdury. To kompromituje gabinet i cały personel. Traci na pewno pacjent, który czuje się oszukany i zdezorientowany. Im więcej pojawia się takich absurdalnych ofert, tym większe ryzyko, że klient się zniechęci. I przestanie korzystać z usług gabinetu medycyny estetycznej, a gabinet poniesie tego konsekwencje.
Odstraszacze
Na pierwszym miejscu „odstraszaczy” plasuje się wysoka cena zabiegów kosmetycznych, wykorzystywanych w gabinetach w celu poprawy urody. Sama konsultacja estetyczna to często wydatek rzędu 100 złotych. Natomiast ceny właściwych zabiegów kształtują się w widełkach od 300 do nawet 2000 złotych i wzwyż w zależności od stopnia skomplikowania zabiegu. Oczywiście jeśli chcemy spełnić jednorazowo marzenie o spektakularnych efektach warto odłożyć i zainwestować taką kwotę. Należy pamiętać, że wiele zabiegów medycyny estetycznej wymaga odświeżenia po kilkunastu – kilkudziesięciu miesiącach.
Niestety, piękno nie jest dane raz na zawsze. Dlatego, aby cieszyć się młodym wyglądem, zwłaszcza będąc w średnim wieku, należy wybrane zabiegi powtarzać regularnie. Co automatycznie przekłada się na wysokie koszty i spore obciążenie naszego portfela i często rezygnację z kolejnych wizyt. Z kolei wybór nieodpowiedniego gabinetu medycyny estetycznej może kosztować nas zdrowie. Salonów bez żadnych recenzji, poleceń, śladów działalności w internecie należy omijać szerokim łukiem. Chyba, że chcemy wystawić na pastwę losu nasze ciało i wyglądać jak kobieta kot.
Bardzo często klienci kuszeni są niską ceną, a przy tym mnóstwem obietnic niewiarygodnych efektów. Dlatego najważniejszym etapem przygotowań jest dokładny wywiad z osobą, pod opieką której poddamy się zabiegowi. I ocenienie co służy, a co może zaszkodzić naszemu ciału.
Nie dziwi to lekarzy, którzy podkreślają, że medycyna estetyczna w naszym kraju wciąż odbierana jest stereotypowo i kojarzona głównie ze sztucznością. A osoby, które zgłaszają się do zabiegowców, liczą na uzyskanie jak najbardziej naturalnych i dyskretnych efektów. Największe obawy kobiet, które chcą poddać się zabiegom medycyny estetycznej, dotyczą właśnie osiągnięcia nienaturalnego efektu (64,3%). A dopiero potem bólu (53,8%) i ewentualnych powikłań (39%).