Kanwą rozmowy jest raport firmy Galderma „Medycyna estetyczna a pewność siebie”. Spojrzymy w głąb siebie, poznajemy siebie. Jak jesteśmy pewni siebie, czy jesteśmy pewni siebie? Które aspekty życiowe są dla nas najważniejsze? Jak poczuć się dobrze we własnej skórze… W dyskusji uczestniczą Maria Rotkiel, psycholog, terapeutka poznawczo-behawioralna, autorka poradników oraz Katarzyna Nowogórska, grand menager w Galdermie.
prowadzenie dr n. społ. Michał Będźmirowski; oprac. Barbara Kwiecińska-Kielczyk
Skóra to ubranie, które definiuje nas w oczach innych. A także definiuje nas w oczach nas samych. Porozmawiajmy jak my Polacy czujemy się we własnej skórze. A jeśli nie czujemy się najlepiej, to jak tę pewność siebie poprawić?
Co znajdziesz w artykule?
Pierwsze pytanie w raporcie – czy jesteśmy szczęśliwi. I prawie 70 proc. badanych mówi: tak, jesteśmy szczęśliwi. Pani Mario, jak Pani to skomentuje?
MR – Cieszę się. Myślę, że jest to dobry wynik, że tak wiele osób tak właśnie się czuje. Oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie dodała, że nie zawsze na co dzień o to szczęście potrafimy dbać. Ale moim zdaniem raport pokazuje, że dbamy coraz lepiej.
Z mojej perspektywy – coraz lepiej rozumiemy i mamy pomysł, który potrafimy przełożyć na codzienną praktykę jak o to szczęście dbać. Tym ważnym obszarem dbania o swoje poczucie szczęścia jest dbanie o to, aby dobrze czuć się z samym sobą. Żeby lubić siebie, żeby dobrze czuć się w swojej skórze. To kolokwialne powiedzenie tu akurat pięknie nam pasuje.
Rozumiemy jak to jest ważne. Ale też z mojej perspektywy rozumiemy, że to dbanie o szczęście, to tak naprawdę jest dbanie o tę naszą codzienność. Krok za krokiem, drobna rzecz do drobnej, a nie jakieś spektakularne wydarzenia.
Kiedyś uważano, że to szczęście nam się przydarza. Że jest związane z jakimiś wydarzeniami w życiu… A w życiu spektakularne zdarzenia bywają bardzo rzadko. Chodzi o to, aby zwrócić uwagę na codzienność, to buduje nasze poczucie szczęścia.
I tu jest określenie, które ja uwielbiam i ostatnio jest modne – dobrostan (well being). Czyli popatrzmy na siebie, na nasze życie jako na ważne dla nas obszary. I co na każdym z tych obszarów codziennie można zrobić. Jakie decyzje podjąć, na co mamy wpływ, co wpłynie na nasze dobre samopoczucie? I to zadowolenie z siebie, dobre czucie, lubienie siebie, to że patrzymy ze spokojem i życzliwie w lustro, to jest bardzo ważny obszar.
Przez moment myślę, że tego nie doceniamy. Ale wracamy chyba do tej fajnej równowagi kiedy doceniamy, że dbając o te ważne obszary możemy wpłynąć na nasze samopoczucie.
No właśnie, mówiąc o obszarach naszego życia… Ankieta pokazała nam – co nie jest zaskoczeniem – że ważne obszary to rodzina, zdrowie, miłość oraz dzieci. Ankiety pokazały nam również, że dla ¼ Polaków ważny jest wygląd. Z czego około 50 proc. powiedziało, że są zadowoleni ze swego wyglądu. Myśli Pani, że to się zmieni w przyszłości. Że zwiększy się poziom akceptacji?
MR – Myślę, że to się zmienia, że coraz więcej osób lubi o siebie zadbać. W takim rozumieniu, że jest to jeden – jak powiedziałam – z obszarów. I jest coraz więcej osób mówiących: Ja się dobrze ze sobą czuję. I urzekło mnie sformułowanie „na moich zasadach”. Ja się dobrze ze sobą czuję i dbam – na moich zasadach – żeby dobrze się czuć. Czuć się w swojej skórze komfortowo…
Moim zdaniem to się coraz bardziej zmienia, bo mamy coraz więcej możliwości, aby o siebie zadbać. Coraz więcej możliwości jakie daje nam też współczesna medycyna. I mamy więcej odwagi, aby powiedzieć: dla mnie to jest ważne, ja chcę w ten sposób o siebie zadbać, ty możesz inaczej…
Myślę, że to pojęcie dbania o siebie, opiekowania się sobą, pielęgnacja – w rozumieniu pielęgnacja siebie, swoich potrzeb staje się coraz bardziej popularne, coraz bardziej oswajane…
A my mamy coraz więcej możliwości, aby móc tak się o siebie troszczyć i ze sobą coraz lepiej czuć. I ten aspekt wyglądu, który ma dla nas znaczenie, jest jednym z najprostszych sposobów – czyli ja mam na to wpływ. Czyli ja się ze sobą dobrze czuję.
Wpływ dzięki temu mam na inne aspekty mojego życia. Moim zdaniem jest to dobra zmiana, która pokazuje, że mamy możliwości. Ale też naszą odwagę w deklarowaniu – chcę się dobrze czuć, chcę o siebie dbać, chcę się czuć pewniej, chcę budować swoją samoocenę w oparciu o to, że się dobrze czuję w swojej skórze.
Badania pokazują, że ponad połowa Polaków uważa, że ich szczęście jest równie ważne jak szczęście bliskich. Są tu co prawda pewne różnice jeśli chodzi o kobiety i mężczyzn. Bo tu ujawnia się stereotyp, że kobiety bardziej troszczą się o innych.
MR – Faktycznie jeśli chodzi o kobiety, to ta szala cały czas przechyla się na obszar, że potrzeby innych są dla nas ważniejsze. Ale to się korzystnie zmienia. Patrzymy w głąb siebie… Ważne jest spojrzenie, zaakceptowanie i odwaga żeby powiedzieć w ten sposób: moje potrzeby są równie ważne jak potrzeby innych.
Co więcej, patrząc pragmatycznie jest wiele sytuacji w naszym życiu, w których jest uzasadnione powiedzenie: moje potrzeby są najważniejsze. Moje potrzeby są najważniejsze kiedy mam zadbać o swoją siłę, swoje zdrowie, swoją energię.
Właśnie dlatego, że często jesteśmy w relacjach, w których dbamy o innych. Dbamy o nasze dzieci, o naszych rodziców jak są starsi. W ogóle taki imperatyw zadbania jest domeną kobiecą – to nie jest stereotyp.
To takie rozumienie ważności moich potrzeb, ważności mojego dobrego samopoczucia, dlaczego powinnam o to zadbać? Właśnie dlatego, żeby móc działać na innych obszarach.
I być osobą dobrą, życzliwą, pomocną i wspierającą w relacjach. I coraz więcej kobiet potrafi powiedzieć: tak, moje potrzeby są ważne. Bo mężczyźni mają z tym mniejszy problem – ale to inny temat!
Wygląd… Okazuje się, że wygląd ma też duże znaczenie dla tego jak funkcjonujemy na co dzień. Ułatwia znalezienie partnera/partnerki, kwestie ze znalezieniem pracy, wiele osób w ankiecie wskazuje na załatwianie spraw urzędowych. Zatem pytanie: wnętrze-wygląd, jakie proporcje tu zachować?
MR – Mam nadzieję, że nie skomplikuję tematu. Ale ja bym tego nie rozdzielała. Raport pokazał i mądrze to ujął – jesteśmy całością. Moje wnętrze w rozumieniu mojego nastroju, mojego systemu wartości, moich emocji, moje wnętrze jest spójne z zewnętrzem. Z zewnętrznym obrazem…
Zatem mój wygląd jest dla mnie ważny, bo to jestem ja. To jest kawałek mnie. Tak samo jak ważne są dla mnie moje cele, moje wartości, moje emocje – żebyśmy tego nie rozdzielali. Bo rozdzielanie trochę wprowadza niepotrzebny zamęt. Sprawia, że pewne obszary bagatelizujemy.
Wróćmy do pojęcia dobrostanu…
MR – Spójrzmy z takiej perspektywy, że jest to całość. Są obszary, które na siebie wpływają, które się uzupełniają. Co od dawna wiemy – i nie jest to tylko kwestia obserwacji, ale i badań. To jak my się czujemy ze sobą – lubię siebie, podobam się sobie, ale nie, że jestem idealna, nie dążę do jakiegoś wyimaginowanego, kreowanego obrazu…
Nie, po prostu lubię siebie, lubię na siebie patrzeć, podobam się sobie, czuję, że fajnie wyglądam – na moich zasadach, na moich warunkach. To wpływa na moje wnętrze. Wpływa na mój stosunek do świata, mam cierpliwość do innych, mam dobre samopoczucie, dobry humor.
Wiemy, że osoby żyjące w takiej równowadze, spójności, umiejętności zadbania o siebie są osobami bardziej lubianymi, są osobami, z których zdaniem bardziej się liczymy. Są życzliwsze, czujemy się bezpieczniej w ich otoczeniu. Jeżeli ja lubię siebie w pojęciu ogólnym jako osobę, lubię swój wygląd, dobrze się ze sobą czuję, jestem bardziej asertywna, mam więcej energii. Mam więcej też przekonania do tego, aby postawić granice tam, gdzie powinnam je postawić. Więcej determinacji w realizacji swoich celów… Ta lista korzyści wynikających z tego, że ja dbam o siebie i dobrze się ze sobą czuję w takim holistycznym pojęciu jest tak długa, że spędzilibyśmy dwa dni na ich omawianiu.
Wiele się o tym wie, wiele czyta, ale nie zawsze potrafimy to wprowadzić w praktykę. Mamy ciągle wymówki – nie mam czasu, później się tym zajmę… Chciałabym zwrócić uwagę, że to zadbanie o swoje samopoczucie – też w kontekście dobrego czucia się ze sobą i wyglądu, który ja lubię, który mi się podoba – jest takim warunkiem koniecznym do tego, aby dbać, pielęgnować inne ważne obszary w moim życiu. Nie jest wystarczającym, ale absolutnie warunkiem koniecznym.
Pytanie do Pani Katarzyny Nowogórskiej… Raport pokazuje, że 6 na 10 badanych uważa, że zabiegi chirurgii plastycznej i medycyny estetycznej pozytywnie wpływają. Pokazują, że 4 proc. korzystało z nich, a kolejne 5 proc. w ciągu 6 miesięcy zamierza skorzystać. W porównaniu z ankietą z 2018 roku jest to wzrost o 100 procent. Z czego to wynika?
KN – Jako firma obserwujemy, że pacjenci coraz częściej korzystają z zabiegów estetycznych. Jestem pewna, że wynika to z tego, iż zaczynamy dostrzegać pozytywny wpływ zabiegów estetycznych na nasze samopoczucie, na naszą atrakcyjność, nasz komfort. Stajemy się bardziej otwarci na korzystanie, chętniej też o tym mówimy naszemu najbliższemu otoczeniu i znajomym.
Warto zwrócić uwagę, że pojawiają się nowe trendy w zabiegach estetycznych. I te nowe trendy dają możliwość pacjentom adresowania ich różnych potrzeb. Podkreślenie tego, co chcą podkreślić. Niezależnie od płci, zawodu czy warstwy społecznej.
A co z wiekiem?
KN – Wiek też jest istotny, aczkolwiek znamy powiedzenie: lepiej zapobiegać, niż leczyć. I to ma też odniesienie do medycyny estetycznej. Ponieważ im wcześniej udamy się do specjalisty i porozmawiamy o zabiegach odmładzających, to już nawet bardziej delikatne zabiegi sprawią, że nasza cera, twarz będzie wyglądała na zadbaną, odświeżoną.
To też obserwujemy u obecnych 30-latków. Oni też dostrzegają, że im wcześniej, tym lepiej. Raport pokazuje, że najczęściej poddającą się zabiegom estetycznym jest grupa wiekowa 25-34 lata. Tutaj oczywiście znaczniejszy odsetek to kobiety, aczkolwiek 38 proc. to mężczyźni.
Pytanie do Marii Rotkiel. Okazuje się, że lockdown miał też wpływ na nasze zachowania w obszarze, o którym mówimy, a to za sprawą kamerki internetowej. Praca online spowodowała, że w kamerce internetowej dostrzegliśmy pewne swoje mankamenty. Faktycznie to mogło mieć miejsce?
MR – Ten czas, który więcej spędzaliśmy sami ze sobą i też patrząc na siebie – bo mówimy o różnych komunikatorach – to był czas, który skonfrontował nas z tym, że jesteśmy w przestrzeni własnej chcąc nie chcąc bardziej na siebie uważni. Ten czas spowodował, że bardziej się sobą zainteresowaliśmy. I swoim wyglądem w sensie – coś bym sobie zrobiła, coś bym poprawiła, o coś bym zadbała…
Moim zdaniem to jest czas, który pokazał nam, że to dbanie o siebie w rozumieniu wzmacniania siebie, swojej samooceny, jest ważne. Bo my musieliśmy trochę się zatrzymać – choć wiele osób ma poczucie, że obowiązków było więcej – ale zatrzymać się, żeby się trochę sobie poprzyglądać.
To jest pozytywne, bo wychodzi z imperatywu: zadbać o siebie, zaopiekować się sobą, poprawić swój nastrój, zrobić coś dla siebie, poczuć się pewniej. To jest bardzo dobry imperatyw, bo pokazuje, że my się ku sobie zwracamy.
Jednak XXI wiek, to jest wiek ogromnego pędu – takiego określanego w psychologii, że my jesteśmy obok siebie. Jesteśmy bardzo zadaniowi, opiekujemy się, pracujemy, mamy bardzo dużo obowiązków, dużo bodźców nazywanych stresorami. Jesteśmy przeciążeni, ale jesteśmy gdzieś obok siebie. Za mało identyfikujemy się ze swoimi potrzebami: jak ja się czuję ze sobą, czy jestem szczęśliwa, czym jest dla mnie szczęście, czy lubię siebie. Co to znaczy lubić siebie, co mogę zrobić, żeby bardziej lubić siebie, bardziej o siebie zadbać?
Moim zdaniem to jest czas, który pomógł nam w tym, aby takie pytania sobie zadawać. Więc gdzieś szukamy i dobrze, że mamy takie możliwości, aby zadbać o to co potrzebujemy zaopiekować.
Druga część rozmowy TUTAJ