Dermatic.pl Aesthetic Business

Chciałem przywrócić pewność siebie modelom i zwykłym ludziom

usta 1200x300
Newsletter
, ten tekst przeczytasz w: 7 minuty
Rozmowa z Andrew Hansfordem – niegdyś działającym w modelingu, a obecnie profesjonalnym pedagogiem, specjalistą ds. rozwoju leczenia, autorem wielu programów edukacyjnych z ponad 15-letnim doświadczeniem w branży estetycznej w Zjednoczonym Królestwie i za jego granicami.

Magdalena Atta-Motte, Izabela Załęska

Co znajdziesz w artykule?

Dziękuję, że znalazłeś czas na rozmowę. Dziś to ja będę zadawała pytania Tobie i nie będę musiała na żadne odpowiadać, jak to ma miejsce podczas szkoleń, które prowadzę. Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie z doktor Izabelą Załęską?

– Tak. Spotkaliśmy się w jednym z moich ulubionych miejsc w Londynie, na Borough Market. Od razu złapaliśmy kontakt. Tamto spotkanie mogłoby się nigdy nie kończyć. A wszystko to przy lampce wina w bardzo ładny, słoneczny dzień.

Tak, też bardzo miło wspominam tamto spotkanie, do którego nie doszłoby, gdyby nie Helen Gordon, która je zorganizowała. Zawsze wyglądasz nieskazitelnie, stąd moje następne pytanie. Jak zaczęła się twoja przygoda z modą i Marylin Monroe? Opowiedz mi proszę coś więcej.

– Był wrzesień 2007 r. Rozmawiałem z przyjacielem, z którym od dawna nie miałem kontaktu. Nigdy bym nie przypuszczał, że w tamtym momencie moje życie wywróci się do góry nogami. 

Nagle znalazłem się w pełnym blichtru świecie wyższych sfer, w których obracał się William – Billy Travilla. W przypadku Travilli przepustką do sławy była współpraca z jedną z największych ikon wszech czasów, Marylin Monroe. Należy jednak pamiętać, że to jedynie drobna część jego wkładu w historię mody i designu. Ubierał około 270 gwiazd, stworzył kostiumy do ponad stu filmów i seriali, a w 1949 r. otrzymał Oskara za najlepsze kostiumy. To dla mnie ogromny zaszczyt, że mogę przywrócić pamięć o tak niezwykłej postaci świata mody.

Kluczową rolę w tej historii odgrywa Bill Sarris, partner i najlepszy przyjaciel Billy’ego, który w 1990 r. odziedziczył po nim kolekcję zaprojektowanych przez niego ubrań. Od tamtego czasu z dziedzictwem Billy’ego niewiele się działo, głównie dlatego, że wielu ludzi jest zainteresowanych tylko jego słynną muzą, a nie nim samym. Billowi Sarrisowi zależało na oddaniu hołdu jego geniuszowi. Zamierzałem dołożyć wszelkich starań, by spełnić jego życzenie. Teraz dopiero zdaję sobie sprawę, że udzielił mi ogromnego kredytu zaufania. Rzadko w życiu mamy do czynienia z taką bezinteresownością i hojnością.

Kolekcja Travilli nigdy wcześniej nie opuściła Stanów Zjednoczonych. Obecnie znajduje się pod Twoją pieczą w Wielkiej Brytanii…
alt="Andrew Hansford"
Andrew Hansford

– Billy uwielbiał Wielką Brytanię i miał tutaj wielu fanów. Spędził w Londynie trzy miesiące na planie filmu „Jak ślub, to tylko z brunetką“ z Jane Russell w roli głównej. Jego kolekcja couture była ogromna, dlatego uznaliśmy, że to idealne miejsce na rozpoczęcie naszego tournée.

Niestety jest też i smutny wątek tej historii. Bill cierpi na chorobę Alzheimera, która, jak wiemy, jest ogromnym obciążeniem nie tylko dla samego chorego, lecz także dla jego najbliższych. Obiecałem mu, że ta kolekcja będzie przede wszystkim oddaniem hołdu Travilli, ale chciałbym przy tym w jakiś sposób pomóc mu w walce z chorobą, dlatego część wpływów zostanie przekazana Brytyjskiemu Towarzystwu Chorych na Alzheimera.

Od tamtej rozmowy telefonicznej do otwarcia wystawy prac Travilli w Brighton minęło sześć tygodni. Wystawa odniosła spektakularny sukces. Zdałem sobie wtedy sprawę, że muszę zrobić więcej – wejść w głąb jego świata i pokazać wszystkim jego niezrównany talent.

Jak pewnie większość z Was wie, muzą Travilli była Marilyn Monroe. Przyjaźniła się z nim i z Billem do końca życia. Miałem zaszczyt wysłuchać wielu opowieści o niej od samego Billa, dzięki czemu mogłem ją poznać jeszcze lepiej. Zdobyta przeze mnie wiedza zdecydowanie różniła się od tego, co mówiły podręczniki historii.

W efekcie powstała książka „Dressing Marylin“ („Ubierając Marylin“), która stała się międzynarodowym bestsellerem.

Choć znamy się od dawna, nigdy nie miałem odwagi poprosić Cię o autograf. Następnym razem wezmę ze sobą Twoją książkę. Dziś wszystko kręci się wokół szeroko rozumianej estetyki. Powiedz, jakie były Twoje początki w tej branży? Co cię do niej przyciągnęło?

– Wieloletni pobyt za granicą otworzył mi oczy na wiele wspaniałych kultur i różnic w wyglądzie. Zawsze mnie to fascynowało. Gdy zaczynałem karierę w modelingu, poznałem ciemną stronę tej branży. Podstawą świata mody okazało się bowiem nieustanne wpędzanie ludzi w kompleksy. Wszyscy czuli się brzydcy: za grubi, za chudzi itd. To wszystko miało bardzo negatywny wpływ na samoocenę. Chciałem to zmienić.

Medycynę estetyczną studiowałem w USA, a potem przeniosłem się z powrotem do Wielkiej Brytanii, gdzie kontynuowałem praktykę, wykorzystując zdobytą tam wiedzę.

Chciałem przywrócić utraconą pewność siebie nie tylko modelkom i modelom, lecz także zwykłym ludziom. W świecie modelingu problem był po prostu bardziej zauważalny.

Czy myślisz, że branża kosmetyczna i estetyczna powinny być traktowane oddzielnie, czy powinny razem współpracować?
alt="przywrócić pewność siebie"
Studio Romantic-stock.adobe.com

– Fascynują mnie obie branże. Pod pewnymi względami się ze sobą zazębiają, to prawda. Jednak gdy w grę wchodzą zabiegi z wykorzystaniem leków lub wymagające interwencji medycznej, szczególnie jeżeli chodzi o powikłania pozabiegowe, sprawa wygląda inaczej. 

W Wielkiej Brytanii nie występuje zawód kosmetologa, mogę więc odnieść się do roli kosmetyczek. Potrafią one być naprawdę dobre w tym, co robią i wcale nie muszą zajmować się medycyną estetyczną. Ich wiedza na temat pielęgnacji skóry zawsze robi na mnie wrażenie. Wykonywane przez nie zabiegi mogą mieć bardzo pozytywny wpływ na samoocenę ich klientek i klientów. 

Czy zgodzisz się, że najważniejsze w tym zawodzie są kwalifikacje i odpowiednie przygotowanie do zawodu?

– W stu procentach. Nie można robić postępów bez edukacji. Należy nieustannie poszerzać swoją wiedzę. Bez niej zostaje się w tyle. Jak w każdej branży, trzeba nadążać za ciągłymi zmianami. Nie brakuje ludzi, którzy chcą podzielić się swoimi opiniami. Skóra jest narządem histologicznym. Jeśli potraktujemy ją w ten sposób, nasza praca będzie przynosić efekty. 

Zdobywanie wiedzy na temat wykonywanych zabiegów pozwala rozszerzać zakres oferowanych usług i sprawia, że wykonujemy je z większą pewnością.

W sercu londyńskiej dzielnicy Spitalfields otworzyłeś Fusion Academy. Co jest najważniejszym aspektem Twoich szkoleń?

– Etyka, szczerość i współpraca ze studentami. Chcę, by czuli się pewni siebie, gdy wychodzą z zajęć. Chcę, by wiedzieli, że mogą się ze mną kontaktować, gdy pojawią się jakiekolwiek problemy. Chcę, by byli częścią zespołu. Chcę mieć możliwość rozmawiania z nimi o możliwościach rozwoju zawodowego. Tak to się dzisiaj odbywa w większości firm szkoleniowych. Każdy ma inne doświadczenie, zarówno jeśli chodzi o lata spędzone w branży, jak i wykształcenie. Do każdego studenta należy podchodzić indywidualnie, inaczej nakierowanie go na odpowiednią ścieżkę rozwoju będzie niemożliwe.

Jak wygląda kwestia kwalifikacji zawodowych w Wielkiej Brytanii? Kogo szkolisz? Kto może wykonywać zabiegi z zakresu mezoterapii, mikronakłuwania, laseroterapii?

– Szkolę do poziomu 4 i 5 według skali NARIC, więc absolwenci mogą wykonywać zabiegi w tym zakresie umiejętności. Poziom 5 jest oczywiście trudniejszy. Powyżej tego poziomu mamy już do czynienia z zabiegami medycznymi.

Jak zwykle wszystko zależy od doświadczenia i wykształcenia. Warunkiem wstępnym jest poziom 3 według skali NARIC lub udokumentowane doświadczenie z zakresu kosmetologii, zaawansowanej anatomii i fizjologii. Szkolę zarówno kosmetyczki, jak i pielęgniarki oraz lekarzy. Program zajęć jest dopasowany do ich potrzeb. Tu nie ma uniwersalnych rozwiązań.


Co sądzisz o bardzo utalentowanych osobach, wykonujących zabiegi estetyczne, posiadających wieloletnie doświadczenie, które nie mają wykształcenia medycznego? Czy istnieje dla nich jakaś ścieżka rozwoju zawodowego, dzięki której mogliby osiągnąć jeszcze więcej i zdobyć kwalifikacje magistra kosmetologii? 

– Oczywiście, że tak. Według mnie zabiegi takie jak wypełniacze i toksyna botulinowa powinny być wykonywane przez magistrów kosmetologii pod nadzorem lekarskim. Uważam, że dla osób spoza środowiska medycznego studia licencjackie są lepszym rozwiązaniem, tak samo zresztą dla lekarzy. Większość lekarzy nie zna podstaw kosmetologii, dlatego studia licencjackie dadzą im więcej niż magisterskie.


W Polsce można zdobyć tytuł magistra kosmetologii. W Wielkiej Brytanii nie ma takiej możliwości. Absolwenci są dobrze przygotowani do wykonywania większości zabiegów z zakresu estetyki, według skali NARIC są na poziomie 7.

– W porządku, ale muszę trzymać się odpowiednich standardów etycznych, dlatego przy takich zabiegach współpracuję z lekarzami. Nawet na poziomie 7 ich umiejętności diagnostyczne mogą być niewystarczające, by dostrzec pierwsze symptomy komplikacji. Czy będą potrafili przepisać odpowiedni lek na setki powikłań, które mogą pojawić się po zabiegu? Dlatego uważam, że współpraca jest konieczna.


Uważasz, że powinni być traktowani tak jak np. pielęgniarki lub obowiązkowo poszerzać kwalifikacje do poziomu 4–7 w Wielkiej Brytanii?

– Wszyscy powinni traktować wykształcenie priorytetowo. Niewykwalifikowanych zabiegowców spotyka się wszędzie, zarówno w branży estetycznej, jak i kosmetycznej. Trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, kto powinien mieć prawo do wykonywania poszczególnych zabiegów. Dla mnie to przede wszystkim kwestia bezpieczeństwa pacjenta.

Szanuję profesjonalistów z dziedziny kosmetyki. Potrafią znacznie poprawić stan skóry pacjentów, zmieniając ich życie na lepsze. Rozumieją potrzeby skóry jak nikt inny. To wspaniała ścieżka rozwoju zawodowego. Ale jeśli nie mają odpowiedniej wiedzy tylko po kursach kosmetycznych, nie powinni specjalizować się w wypełniaczach, które mogą być niebezpieczne i dodatkowo są nieszczególnie zyskowne.

Jesteś znaną, charyzmatyczną osobą, dlatego często występujesz podczas konferencji i pokazów. Lubisz tę część swojej pracy? Jak myślisz, jak będzie wyglądać przyszłość estetyki?

– Dziękuję. Myślę, że najpierw będzie gorzej, a potem lepiej. Jest wiele zamieszania wokół tego, kto może wykonywać te zabiegi, a kto nie. Nie brakuje ludzi, którzy wykonują je zupełnie bez odpowiednich kwalifikacji i przygotowania. To zmieni się, gdy w UK wejdą w życie nowe przepisy.

Opowiedz mi więcej na temat Twojej pasji do mezoterapii. Skąd się wzięła? Co myślisz o zabiegach łączonych?

– Uwielbiam mezoterapię. Ma udowodnione naukowo działanie. Pozwala na dostarczenie w głąb skóry takich składników odżywczych, jak ekstrakty roślinne, środki homeopatyczne, aminokwasy, leki, witaminy i inne substancje bioaktywne. Pojedynczo lub w połączeniu z innymi te produkty są dostarczane powierzchniowo w mikrodawkach.

alt="zabieg mezoterapia szyja"
Artemiy-stock.adobe.com

Mezoterapia pobudza metabolizm komórkowy, zwiększa produkcję kolagenu i stymuluje układ limfatyczny i odpornościowy organizmu w celu wywołania reakcji biologicznej, która skutkować będzie młodszą, jędrniejszą, lepiej odżywioną skórą. Może też mieć pozytywny wpływ na poziom nawilżenia, wypadanie włosów, czy cellulit

Mezoterapia może być wykonywana na wiele różnych sposobów, np. poprzez nakłuwanie, złuszczanie, dermabrazję, jak i z zastosowaniem urządzeń elektrycznych takich jak elektroporacja. Usunięcie zrogowaciałej warstwy skóry np. czynnikiem złuszczającym pozwala na pełną dostępność biologiczną wchłanianego produktu. Dzięki temu, że mezoterapia jest dostarczana w sterylnych fiolkach, waga cząsteczkowa jest wystarczająco mała, by produkt mógł przedostać się do głębszych warstw skóry. Należy się jednak upewnić, że produkt posiada oznaczenie CE potwierdzające, że nadaje się do wstrzykiwania, a nie tylko do stosowania powierzchniowego.

Mezoterapia lub biorewitalizacja to świetne rozwiązania same w sobie. Stosowane razem mogą znacznie poprawić efekty znanych już powszechnie zabiegów. To jeden z najpopularniejszych protokołów, których uczę, ze względu na osiągane w ten sposób efekty, które wielokrotnie udowodniono w badaniach klinicznych. Nie należy jednak zapominać, że bezpieczeństwo pacjenta jest najważniejsze.

Jeszcze raz dziękuję za rozmowę. Musimy już kończyć – w przeciwnym razie zaczniemy rozmawiać o alternatywnych protokołach terapii osoczem bogatopłytkowym, jak podczas naszego pierwszego spotkania z Izą, albo ja napiszę książkę o Andrew Hansfordzie.

Magdalena Atta-Motte

Wieloletni praktyk, międzynarodowa trenerka ucząca dla jednostek edukacyjnych w Wielkiej Brytanii, specjalistka w zabiegach high-tech ze szczególnym zainteresowaniem dotyczącym laserów. Członkini British Medical Laser Association, The Society of Cosmetic Scientists, National Association of Medical Device Educators and Trainers, doradczyni w Royal Society of Public Health w Wielkiej Brytanii. Autorka prac badawczych i artykułów dotyczących laserów, nagradzanych na międzynarodowych konferencjach i kongresach w dziedzinie kosmetologii, dermatologii. 

dr n. med. Izabela Załęska
Międzynarodowa ekspertka w dziedzinie kosmetologii, specjalistka z zakresu kosmetologii estetycznej, medycznej i leczniczej.

Pobierz materiały edukacyjne
Facebook Instagram Youtube Spotify