W ostatnich latach kaniule zyskują coraz bardziej na swojej popularności, stając się kuszącą alternatywą dla „zwykłej” igły. Po przejściu pierwszych zachwytów, podzieliły lekarzy medycyny estetycznej na dwie grupy: ich zwolenników i przeciwników. W tym artykule opisuję plusy i minusy igły i kaniuli. Dzięki temu pomogę Państwu wybrać metodę pracy zarówno jak najlepszą dla siebie, jak i dla pacjenta.
lek. med. Monika Łyżwa
Twój pacjent prawdopodobnie nigdy w życiu nie słyszał słowa „kaniula”. I wiesz co? Wcale nie musi. Za to Ty, jako wykonujący zabiegi estetyczne – jak najbardziej.
Kaniula może dać dla Twojego warsztatu pracy to, co daje kontrola trakcji przy prowadzeniu samochodu: lepszą kontrolę, precyzję i łatwość działania. Jedyny warunek – musisz wiedzieć jak i kiedy jej używać.
Z moich obserwacji u koleżanek i kolegów po fachu widzę, że kaniulę można kochać albo nienawidzić. Na wstępie uprzedzam, że należę do tej pierwszej grupy. Zaczynajmy!
Kaniula może dać dla Twojego warsztatu pracy to, co daje kontrola trakcji przy prowadzeniu samochodu: lepszą kontrolę, precyzję i łatwość działania. Jedyny warunek – musisz wiedzieć jak i kiedy jej używać.
Co znajdziesz w artykule?
Jaki mam problem z igłą?
Gdyby igła w naszej pracy była idealna, nie szukalibyśmy zamiennika. Trwalibyśmy przy jednym narzędziu i w ogóle nie myślelibyśmy o zmianie. Jednak w przypadku zabiegów z użyciem gęstych preparatów ryzyko uszkodzenia naczyń i spowodowania groźnych powikłań z tym związanych było tak duże, że potrzebowaliśmy bezpieczniejszej alternatywy.
Igła przez swoje ostre zakończenie i niewielkie rozmiary bardzo łatwo przedziera się przez tkanki, w tym przez naczynia. Zwiększa także ryzyko krwawienia podczas zabiegu, powstania siniaków, czy obrzęków. A co z kolei przekłada się na mniejszy komfort pacjenta.
Popatrzmy przez chwilę na tę sprawę z perspektywy pacjenta. Większy obrzęk po zabiegu albo długo utrzymujące się krwiaki to nie jest to, czego oczekuje i za co płaci. Dodatkowo, w takiej sytuacji pacjent jest mniej zadowolony z zabiegu zaraz po wyjściu z gabinetu, a także z przebiegu samej wizyty. A wtedy dużo łatwiej mu wypowiedzieć swoje niezadowolenie w internecie, na przykład w formie nieprzychylnego komentarza. A tego przecież nie chcemy, prawda?
Igła przez swoje ostre zakończenie i niewielkie rozmiary bardzo łatwo przedziera się przez tkanki, w tym przez naczynia. Zwiększa także ryzyko krwawienia podczas zabiegu, powstania siniaków, czy obrzęków.
Z perspektywy osoby wykonującej zabiegi – mniejsze ryzyko powikłań zabiegowych wiąże się z mniejsza ilością komplikacji, którymi musimy się zająć w swoim gabinecie. A to wpływa na wydajność naszej pracy, ale też uczucia spokoju po pracy, już w domu.
Jeśli wydaje Ci się, że powikłania to nie jest Twoja działka – daj sobie trochę czasu. Statystycznie, przy dużej ilości zabiegów, nawet tych najlepiej wykonanych, jest spora szansa na powstanie komplikacji. Powikłań nie ma tylko ta osoba, która zabiegów nie robi. Za to na pewno musimy starać się pracować tak, żeby takimi problemami zajmować się jak najrzadziej.
Kaniula na ratunek
Kaniula to rurka podobna do igły, jednak bez ostrego ścięcia na końcu. W swoim wyglądzie osobiście przypomina mi… flet poprzeczny. Jest prostą rurką z ustnikiem tuż przy jej zakończeniu. Dzięki temu nie przekłuwa się przez tkanki, a znajduje drogę pomiędzy nimi, trochę jak w labiryncie.
Wprowadzamy ją pod skórę przez zrobioną wcześniej dziurkę (za pomocą igły, a jakże!). Możemy nią sięgać daleko, wykorzystując często jedno ukłucie na zaopatrzenie całego pola zabiegowego. W ten sposób zmniejszamy dyskomfort pacjenta i redukujemy ilość uciążliwych, bolesnych ukłuć. Możemy ją wyginać pod różnymi kątami, dzięki temu dopasowuje się do sytuacji i miejsca, w których potrzebujemy jej użyć.
Kaniula nie przekłuwa się przez tkanki, a znajduje drogę pomiędzy nimi. Wprowadzamy ją pod skórę przez zrobioną wcześniej dziurkę (za pomocą igły, a jakże!). Możemy nią sięgać daleko, wykorzystując często jedno ukłucie na zaopatrzenie całego pola zabiegowego.
Nic nie jest idealne
Jak wspomniałam wcześniej, kaniula – w porównaniu do igły – nie ma ostrego zakończenia. To często pozwala nam myśleć, że jest bezpieczniejsza podczas zabiegów, w których występuje duże ryzyko powikłań naczyniowych. Mimo wszystko – nie jest idealna.
Nie jest tak dokładna i precyzyjna jak igła. A poczucie bezpieczeństwa, które nam daje, niekiedy może być zgubne. Przede wszystkim – zawsze musimy być ostrożni. To, że nie przetniemy konkretnego naczynia, nie znaczy jeszcze, że nie można wywołać niedokrwienia spowodowanego uciskiem danego naczynia. Ważna jest także grubość kaniuli – a te powyżej 27G są tak samo ostre, tnące i niebezpieczne jak igła!
Żeby utrudnić Waszą decyzję i dolać oliwy do ognia dodam, że główna zaleta kaniuli – nieprzerywanie tkanek, lecz ślizganie się obok nich – może być również jej wadą. Dlaczego? Dlatego, że spada nam wówczas precyzyjność zabiegu.
Czyli: zamiast podać preparat w zamierzonym punkcie A, może skończyć się gdzieś obok punktu A. W licznych sytuacjach nie będzie stanowiło to problemu, jednak istnieją przypadki, w których lepiej takiej sytuacji unikać.
Kiedy lepiej wybrać kaniulę?
Są sytuacje i obszary, w których kaniula – jak dla mnie – jest na pewno lepszym wyborem. Kaniula jest idealna gdy podajemy preparaty gęste, do wypełnień, takie jak kwas hialuronowy, czy hydroksyapatyt wapnia. Wybierzmy kaniulę tam, gdzie na mapie twarzy jest całe pole minowe naczyń. Dla bezpieczeństwa swojego i pacjentów. Weźmy ją do ręki, kiedy chcemy podać preparat głęboko. I tam gdzie wiemy, że idealna precyzja nie jest do końca wymagana. Pomówmy o konkretach.
Jakie są okolice, w których ja wolę pracować kaniulą? Na pewno jest to czoło, dolina łez, czy bruzdy nosowo-wargowe. Te okolice należą do strefy czerwonej, najbardziej niebezpiecznej. Ryzyko uszkodzenia naczynia i wywołania niedokrwienia skóry w tych obszarach jest największe. A konsekwencje mogą być bardzo poważne.
Kaniula jest idealna gdy podajemy preparaty gęste, do wypełnień, takie jak kwas hialuronowy, czy hydroksyapatyt wapnia. Wybierzmy kaniulę tam, gdzie na mapie twarzy jest całe pole minowe naczyń. Poza tym gdy mamy do opracowania duże pole zabiegowe.
Używając kaniuli redukujemy to ryzyko. Jednak zawsze musimy pozostać czujni. Poza tym lubię pracować kaniulą gdy mam do opracowania duże pole zabiegowe. Ujędrnienie skóry ramion, pośladków, czy ud? Nie wyobrażam sobie jak bardzo długa i mozolna musiałaby być praca igłą. A dzięki kaniuli mogę łatwo i szybko rozprowadzić dany preparat, dając pacjentowi kolejna zaletę – komfort związany ze zdecydowanie mniejszą ilością ukłuć.
Pracując kaniulą o długości 70 mm mogę opracować cały obszar o średnicy 7 cm za pomocą tylko jednego nakłucia igłą. Pracując igłą ukłuć musiałoby być nieporównywalnie wiele. Pacjenci w takim przypadku doceniają nie tylko mniejszy dyskomfort bólowy, ale także czas trwania zabiegu. Często po zakończonym zabiegu słyszę: – To już? Tak szybko? Spodziewałam się dłuższego zabiegu.
Pierwsze kroki z kaniulą
Zanim zaczniesz pracować kaniulą, opanuj dobrze podstawowe zabiegi wykorzystując igłę. W ten sposób zdobędziesz większą świadomość wykonywanego przez siebie zabiegu. Łatwiej będzie Ci oszacować głębokość, na której jesteś i na której chcesz podać preparat.
Podczas omawiania i planowania zabiegu, rozrysuj sobie odpowiednie punkty na twarzy pacjenta. Także zaznaczając miejsca podania preparatu i jego ilość. W ten sposób dokładnie będziesz wiedzieć, jaki wykonać następny krok. Gdy chcesz podać preparat punktowo, w ten jeden (lub kilka) precyzyjnie wyznaczonych przez siebie punktów, dużo łatwiej będzie to zrobić za pomocą igły.
Praca kaniulą jest trudniejsza do nauczenia. Trzeba dobrze wyczuwać głębokość, na której się znajdujemy, wiedzieć w którym dokładnie miejscu jesteśmy i co w ten sposób chcemy uzyskać. Początkowo może wydawać się, że daje nam mniejszą kontrolę nad zabiegiem niż igła.
Praca kaniulą jest trudniejsza do nauczenia. Trzeba dobrze wyczuwać głębokość, na której się znajdujemy, wiedzieć w którym dokładnie miejscu jesteśmy i co w ten sposób chcemy uzyskać. Początkowo może wydawać się, że daje nam mniejszą kontrolę nad zabiegiem niż igła.
Kaniule, tak jak igły, występują w różnych rozmiarach – grubości i długości. Na początek pracy nie polecam używania kaniuli zbyt długich – 50 mm spokojnie wystarczą. Te długie – zwłaszcza na początku pracy z nimi – będą bardziej się giąć pod naciskiem Twojej dłoni. A uwierz mi, na początku nacisk będzie duży. Potrzeba wprawnej ręki, żeby płynnie przepychać to narzędzie przez tkanki.
Gdy już opanujesz pracę igłą, spróbuj pracy za pomocą kaniuli. Na początku – przy pierwszym, ale także przy kolejnych próbach – może być trochę dziwnie. Nie będziesz czuć się pewnie. Ciężko będzie się odnaleźć. Ale tylko na początku. Potem to uczucie przejdzie. Mnie także nie wychodziło to idealnie od pierwszego razu. Ale jak wszędzie – praktyka robi swoje i teraz już nie wyobrażam sobie pracowania inaczej.
Nie chowaj igły do szuflady
W przypadku zabiegów z wykorzystaniem substancji wypełniających – masz pełną dowolność wyboru narzędzia. Są jednak zabiegi, w których niekwestionowaną królowa będzie zawsze igła. W zabiegach, w których chcemy podać preparat bardzo płytko, nie osiągniemy zamierzonego efektu tak spektakularnego jak za pomocą igły.
Przykład? Mezoterapia nieprzypadkowo nazywa się „igłowa”. Dla lepszej kontroli wykonywanych zabiegów, żeby faktycznie mieć pewność, że nie wylądujemy z igłą gdzieś w głębokich tkankach, wybierzmy krótkie igiełki do mezoterapii. Te 4 mm spokojnie wystarczą.
Jeśli chcemy podać preparat punktowo, za pomocą depozytu, igła będzie bardziej odpowiednia. Zwłaszcza jeśli chcemy podać preparat głęboko, na kość.
Inny przykład – nawet bardziej oczywisty – to modelowanie ust. W przypadku modelowania i powiększania ust, precyzja zabiegu i jego wcześniejsze zaplanowanie jest kluczowe. Dlatego w tym przypadku wybierz igłę zamiast kaniuli.
Jeśli chcemy podać preparat punktowo, za pomocą depozytu, igła będzie bardziej odpowiednia. Zwłaszcza jeśli chcemy podać preparat głęboko, na kość. W szczególności mam tu na myśli: modelowanie brody, wypełnienie skroni, czy uwidocznienie kości jarzmowych.
Wniosek – jedną ręką sięgaj po kaniulę, a drugą po igłę
Pojedynek „igła, czy kaniula” to pojedynek nie do wygrania. Oba narzędzia muszą iść razem w parze. W szczególności, że do pracy kaniulą igła jest niezbędna do wykonania tunelu. Myśl więc o kaniuli jako o doskonałym sposobie na uzupełnienie pracy z igłą. I odwrotnie.
Pojedynek „igła, czy kaniula” to pojedynek nie do wygrania. Oba narzędzia muszą iść razem w parze.
Niezależnie od tego, którą opcję wybierzecie do konkretnego zabiegu, chciałabym żebyście wiedzieli dlaczego taką opcję wybraliście. Nie ważne w jaki sposób pracuję ja albo szkoleniowiec, u którego byliście na warsztatach. Ważne żebyście po polu zabiegowym poruszali się pewnie, gładko i przede wszystkim świadomie. I tego Wam z całego serca życzę!
Monika Łyżwa
Lekarka medycyny estetycznej, przyjmująca na co dzień w Krakowie. Jej misją jest pomoc pacjentom w dążeniu do wyglądu, który ich uszczęśliwia. Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego. Specjalizuje się w zabiegach z użyciem m.in. botoksu, kwasu hialuronowego, osocza i laserów medycznych. Prowadzi blog https://doktormonika.pl. Jej pasją są dalekie podróże.