Dermatic.pl Aesthetic Business

O męskości. Splendor w bokserkach

venome xxl 1200x300
, ten tekst przeczytasz w: 4 minuty
FELIETON Piękno w psychologii
Samiec alfa, nowoczesny Don Juan, młody bóg, człowiek sukcesu. Niekoniecznie „metro”. Dobrze zbudowany, dłonie szlachetne, silne, naznaczone pracą i jednocześnie wypielęgnowane. Stylowa fryzura lub łysina umiejętnie skrywana od czasu dementi dotyczącego prostego związku przyczynowego pomiędzy utratą owłosienia a poziomem esencji męskiej dumy – testosteronu.

Beata Kaczmarek

Ten pożądany hormon poza regulacją funkcjonowania narządów płciowych, w tym spermatogenezy, zawiaduje również trzeciorzędowymi cechami płciowymi, muskulaturą i rozkładem tkanki tłuszczowej, głosem oraz libido. Warto zauważyć, że w zasięgu działania tego ostatniego oczekujemy kunsztu, wyczucia, fantazji i – wybacz wrażliwy czytelniku sformułowanie toporne, acz precyzyjne – drwala. Co jednak równie ważne, cudowny hormon wpływa także na kontrolę emocji. Testosteron uwalniany do krwi bierze za jej pośrednictwem udział we wzroście kości, redukcji cholesterolu, czy modulacji aktywności układu odpornościowego. Jego synteza zachodzi w głównie w jądrach, a regulowana jest przez przysadkę mózgową pod wpływem informacji z podwzgórza. Cały ten proces jest ściśle związany z nastrojem oraz stanem zdrowia. Dlatego w stresie, alkoholizmie oraz szeregu chorób somatycznych poziom cudownego hormonu spada. Koło się zamyka.

Testosteron uwalniany do krwi bierze za jej pośrednictwem udział we wzroście kości, redukcji cholesterolu, czy modulacji aktywności układu odpornościowego.

Takich ich chcemy widzieć

Płyńmy jednak dalej w przestworzach wprost ku Morusowej utopii. Pracowity, z bogatą wyobraźnią i wolnym czasem przeznaczanym na uprawianie sportu oraz spacery z dziećmi. Gruby portfel w pakiecie. I jeszcze dodatkowo oczytany, inteligentny, posiadający wiedzę niefragmentaryczną i własne poglądy. W obyciu szarmancki, zawsze z butelką wina, dokładnie wtedy gdy ostatnia kropla znika z Twojego kieliszka. W stylowej koszuli i z błyskiem z czarująco kształtnego uzębienia. Oczywiście, ochoczy również do szaleństwa, gotowy do walki, gdy powód istotny oraz polowania, w celu zaspokojenia potrzeb rodziny. Także nieziemsko dowcipny. Mazgajom i nadwrażliwcom dziękujemy.

Kobiety oczekują wiele również od siebie. Silne, wyemancypowane i świetnie wykształcone przejmują dziś pałeczkę władzy w coraz szerszych kręgach. Bardziej na Zachodzie, ale już odczuwalnie i na naszym podwórku. Szefowe korporacji, dyrektorki, statystycznie osiągające lepsze wyniki w nauce. Negocjatorki, menadżerki. Często zarabiające lepiej niż mężowie. Prowadzące dom, wychowujące dzieci. I na dodatek – w świetle danych demograficznych z ubiegłego roku – w stolicy Polski przewyższające liczebnie kolegów aż o 13%.

Zgubny wpływ cywilizacji na równowagę hormonalną

Tymczasem kolorowe gazety krzyczą nagłówkami podważającymi zawartość męskości u nosicieli pary chromosomów XY. Jak wykazano na Uniwersytecie Maryland środki chemiczne powszechnie stosowane w pestycydach powodują zaburzenia hormonalne w zakresie regulacji poziomu estrogenów i testosteronu. Właściwe ich proporcje okazują się być kluczowymi już na poziomie rozwoju płodowego, decydując o płciowości, tożsamości i rozwoju nowego człowieka. A przecież hormony płciowe są odpowiedzialne także za aktywność biologiczną w obrębie różnych układów naszego organizmu. Warunkują męskość.

Coraz częściej publikowane są badania naukowe ukazujące zgubny wpływ cywilizacji na zdolność organizmów do zachowania równowagi hormonalnej. Smog, dieta, chemikalia. Niezdrowy tryb życia. Bo jak żyć zdrowo w tak nietransparentnym świecie, spowitym dodatkowo dymem.

Panowie niechętnie korzystają z pomocy lekarskiej i psychologicznej, ukrywają trudności.

Lekarze zmagający się z niepłodnością u zgłaszających się do nich par mówią o ilościowym i jakościowym obniżeniu parametrów plemników w spermie. W rozmowach towarzyskich przewija się temat zbiorowego przesunięcia męskości w kierunku pierwiastka żeńskiego, jeśliby ujmować płciowość w kategoriach kontinuum, jak czynili to prekursorzy seksuologii Benjamin, czy Kinsey.

Ekwilibrystyka niewykonalna jak teleportacja

Wymagania i ograniczenia wobec męskości ujawniają się zatem na wielu poziomach: biologicznym, fizycznym, psychologicznym i społecznym. Statystyki ukazują dramatyczne konsekwencje tego galimatiasu. Panowie później niż panie podejmują działania w kierunku diagnozy odczuwanych dolegliwości, niechętnie korzystają z pomocy lekarskiej i psychologicznej, ukrywają trudności. Zapewne posługując się przekonaniem o idącej za nimi etykiecie słabości, a nie wiedzą – tą rzetelną – o neurobiologicznych uwarunkowaniach zaburzeń. Mężczyźni mają większe trudności z ekspresją emocji, są bardziej podatni na alternatywne formy redukcji napięcia w postaci nałogów, rzadziej leczą depresję, częściej popełniają samobójstwa.

alt="męskości"
StockPhotoPro – stock.adobe.com

Kontaminacja, czyli nieskończony taniec archetypów zdaje się w początku XXI wieku składać dla panów w ekwilibrystykę niewykonalną jak teleportacja. Koncepcja stworzona w pierwszej połowie dwudziestego wieku przez Carla Gustawa Junga – początkowo ucznia, a z czasem antagonistę Zygmunta Freuda – dotyczyła funkcjonujących w nieświadomości indywidualnej i zbiorowej praobrazów, podlegających zmianom, posiadających bipolarną strukturę i własną dynamikę. Idąc tym tropem należy przyjąć, że nosimy w sobie kulturowe i biologiczne dziedzictwo rodzaju ludzkiego zakodowane w miejscu nam niedostępnym. Poszukujemy nieświadomie konstruktywnego odbicia Animusa, ojca, mędrca, bohatera, wojownika. Wiedza to pasjonująca, tylko jak ją wykorzystać?

Nadmiar bodźców sprzyja życiu na skróty

Przyszło nam żyć w czasach permanentnego pośpiechu. Nadmiar bodźców bezlitośnie przeciąża nasz ograniczony aparat poznawczy, dopuszczając do głosu przekonania ułatwiające nam życie na skróty. W takich warunkach naiwne teorie osobowości mają się wyśmienicie. A wśród nich stereotypy i nieużyteczne już, czy wręcz szkodliwe transgeneracyjne przekonania. Musisz być silny, mężczyzna nie płacze, prawdziwy facet…

Oby zdrowy rozsądek zaprosił nas do świadomego kreowania obrazu męskości w naszych domach.

Stworzyliśmy kulturę, w której mężczyźni poszukujący idealnej wersji siebie, która byłaby w stanie sprostać domniemanym oczekiwaniom społecznym, płacą za zabiegi mające na celu upodobnienie się na przykład do przyjaciela popularnej lalki, obiektu fascynacji milionów dziewczynek. Owa idolka jest o tyle nieboskim stworzeniem, że tchnienie życia uczyniłoby zeń kalekę. Jak większość dinozaurów w muzealnych ekspozycjach. Natura przy takich proporcjach ciała zdrowego funkcjonowania nie przewiduje. Chłopcy (dziewczynki również) chcą wyglądać jak plastikowe zabawki. Płacą za zabiegi lub interwencje chirurgiczne, albo przyjmują pieniądze, w zamian za prezentację procesu swojej metamorfozy w mediach. A my oglądamy. I nasze dzieci też.

Te same media, które karmią nas celebryckim splendorem, co jakiś czas donoszą o dramatycznych upadkach.

Starcie pomiędzy bezpieczeństwem i sławą

Dochodzimy tu ponownie do starcia pomiędzy etyką i pieniądzem. Bezpieczeństwem i sławą. I jak na razie zapach zwycięstwa po stronie tych drugich. O ile bezrefleksyjnie pozwolimy mediom kształtować naszą rzeczywistość. Oby zdrowy rozsądek zaprosił nas do świadomego kreowania obrazu męskości w naszych domach. Bo to czy nasz syn, brat, partner będzie się starał odnaleźć męskość w poprawianej do granic bezpieczeństwa urodzie zależy od tego na jakich atrybutach skupiano jego uwagę od najmłodszych lat. Natomiast w konfrontacji z „poszukującym” klientem wskazana jest szczególna ostrożność. Te same media, które karmią nas celebryckim splendorem, co jakiś czas donoszą o dramatycznych upadkach. Budujmy piękno świadomie! Panowie, niedoskonali jesteście doskonali!

Beata Kaczmarek

Psycholog kliniczny, specjalistka w obszarze neuropsychologii.

Pobierz materiały edukacyjne
Facebook Instagram Youtube Spotify